Trzecie piętro nie do zdobycia

Mateusz Wołczyński
Zbiórka zakończona

Trzecie piętro nie do zdobycia

Cel zbiórki:

zakup schodołazu

Mateusz Wołczyński
Radom, mazowieckie
SMEI ciężka miokloniczna padaczka dziecięca
Rozpoczęcie: 1 Grudnia 2016
Zakończenie: 7 Grudnia 2016

Rezultat zbiórki

Mateusz choruje na zespół Draveta, czyli SMEI ciężką miokloniczną padaczkę dziecięcą. Mieszka z mamą na 3. piętrze, a gdy przechodzi atak nie może samodzielnie zejść ani wejść do góry. Dzięki zebranym podczas zbiórki środkom, udało się zakupić oraz zainstalować schodołaz. Od tego czasu życie Mateusza bardzo się zmieniło. Dzięki sprzętowi mama chłopca może swobodnie wwozić syna na 3. piętro, gdy po napadzie padaczki nie ma siły wejść po schodach.  Jak sama mówi: „Jest to dla mnie nie tylko komfort fizyczny, ale również psychiczny”. Dziękujemy wszystkim darczyńcom, dzięki którym możliwe było zebranie niezbędnej kwoty i poprawa sytuacji Mateusza!

Opis zbiórki

Mateusz rozwijał się prawidłowo tylko przez 4 miesiące. Potem przyszły problemy, których piętno odczuwamy do dzisiaj. Po szczepieniu doszło do niepokojących objawów, które zwiastowały nadciągające problemy. Z początku były to drgawki w gorączce, tylko że gorączka minęła, a drgawki pozostały, były coraz częstsze, bardziej nasilone, niebezpieczne.

Tak Mateusz trafił na oddział warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Rozpoczęły się badania, bo coś ewidentnie działo się w organizmie, ale lekarze nie mogli znaleźć przyczyny. Padaczka wczesno – dziecięca. Taką diagnozę usłyszała mama Mateusza. Była to informacja zła, ale to niebawem miała pojawić się ta znacznie gorsza – lekooporna epilepsja niereagująca na żadne leczenie.

Mateusz Wołczyński

W ten sposób rozpoczęła się walka z chorobą, która trwa do dzisiaj. Przeszedł wszystkie formy leczenia od kombinacji wszystkich leków epileptycznych dostępnych na naszym rynku, skończywszy na terapii sterydowej. Był leczony w każdej możliwej klinice w Polsce. Czas mijał, a ataków nikt nie potrafił załagodzić. Stawały się one coraz bardziej męczące, coraz potężniejsze i wkrótce zaczęły zagrażać życiu Mateusza. Po atakach trafiał na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej.

Zaczęły pojawiać się stany padaczkowe, bezdechy a jedynym ratunkiem okazywało się wprowadzenie w stan śpiączki farmakologicznej. Po bombie lekowej, jaką Mateusz dostawał na oddziale, dochodził do siebie tygodniami. Potem następował kolejny atak i tak choroba wpędzała go w błędne koło, a OIOM stał się jego drugim domem. Szanse na normalne życie były coraz mniejsze. Mateusz nie mógł już funkcjonować, a jego mama robiła wszystko by dać mu jakąś szansę. Mimo tak heroicznej walki, nieprzespanych nocy i morza łez, napadów nie udało się wyeliminować. Przychodzą one niespodziewanie, w dzień, w nocy, podczas spaceru, w sklepie. Życie z takim piętnem to straszne obciążenie zarówno dla samego chłopca, jak i dla jego mamy, która nieustannie cierpi, bo wie, że nie może pomóc swojemu dziecku.

Mateusz Wołczyński

W 2009 roku po 10 latach stwierdzono u Mateusza zespół Draveta, czyli SMEI ciężką miokloniczną padaczkę dziecięcą. Mateusz mieszka z mamą na 3 piętrze. Kiedy przychodzi atak, nie może samodzielnie zejść ani wejść do góry. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji, w których bezwładnie leżał na schodach lub na trawniku przed klatką i zbierał siły.

Jest to wyjątkowo przykre i upokarzające zarówno dla mamy, jak i dla samego Mateusza. Ludzie i sąsiedzi dziwnie patrzą, na taką sytuację, a mama chłopca nie ma siły, by pomóc mu się dostać do domu. Olbrzymim szczęściem dla tych dwojga kochających się ludzi byłaby możliwość zakupu schodołazu, na którym można by wciągnąć Mateusza do domu, kiedy choroba postawi barierę nie do przejścia.

Takie urządzenie to przepustka do tego by Mateusz nie leżał bezwładnie przed klatką schodową, żeby dom nie stał się więzieniem. Kiedy inni rodzice mogą swoim dzieciom kupować rowerki, mama Mateusza marzy o tym, by mogła otoczyć swoje dziecko opieką w domu, do którego często jest im tak trudno dotrzeć.

Obserwuj ważne zbiórki