29 Listopada 2018, 13:19
Ostatnia tura leczenia!
Maxim za 1,5 tygodnia ponownie uda się do Turcji, gdzie przejdzie ostatni, IV etap leczenia chemią. Na tą chwilę brakuje nam jeszcze 9 tysięcy euro, żeby za niego zapłacić. To już ostatnia prosta, nie możemy się teraz wycofać, tym bardziej, że leczenie przynosi dobre efekty.
Walczymy, cały czas walczymy. Dzięki wsparciu wielu wspaniałych ludzi, mamy realną szansę na wygraną, która pozwoli mojemu bratu wyzdrowieć i wrócić do normalnego życia. Tak bardzo na to czekamy i prosimy... Pomóżcie Maximowi!
Sportowiec, pełen optymizmu, energii i planów na przyszłość… Mój brat, Maxim, stoczył tysiące pojedynków na tenisowym korcie z najróżniejszymi rywalami, jednak od kilku tygodni rozgrywa najważniejszy mecz, o własne życie ze śmiertelnym wrogiem - ostrą białaczką limfoblastyczną. Obecnie przyjmuje II serię chemii, a do końca leczenia będzie potrzebował jeszcze dwóch kolejnych. Niestety są bardzo drogie i nie mamy na nie pieniędzy… Za najbliższe podanie trzeba zapłacić do końca września!
Maxim ma 28 lat i jest, a właściwie był do momentu choroby trenerem tenisa ziemnego. Uwielbiał dzieciaki, pokazywał im piękno sportu. Silny, aktywny fizycznie facet, w najlepszym dla sportowca wieku. W maju tego roku zaczął się skarżyć na wysoką gorączkę. Lekarze początkowo łączyli to z dużym wysiłkiem, który Max podejmował każdego dnia jako sportowiec. Trafił do szpitala w Chersonie, jednak ze względu na słabe wyposażenie tamtejszej placówki został przeniesiony do Kijowa, gdzie po serii badań postawiono mrożącą krew w żyłach diagnozę… Na Ukrainie ze względu na fatalny stan służby zdrowia to niemal wyrok śmierci. Dlatego lekarze zasugerowali leczenie w Izraelu.
W jednym momencie całe nasze życie wywróciło się do góry nogami. Dlaczego on? Taki zdrowy, silny, wysportowany. Strach rozdarł nasze serca, niczym topór wbity w kawałek drewna. Na szczęście dzięki wsparciu przyjaciół udało się wysłać Maxima do Izraela, gdzie potwierdzono diagnozę i przedstawiono kosztorys leczenia, przekraczający jakiekolwiek nasze wyobrażenia. Lekarze znając złą sytuację finansową naszej rodziny zaproponowali Turcję, ponieważ tam koszty są mniejsze. Raz jeszcze dzięki pomocy wielu życzliwych osób Maxim poleciał za granicę i w połowie sierpnia otrzymał pierwszą serię chemii, a teraz jest w trakcie drugiej.

Odwiedziłem go kilka dni temu w szpitalu i niemal go nie poznałem. Głos niby ten sam, poczucie humoru wciąż zostało ale jego twarz… Zresztą spójrzcie na zdjęcia. Co choroba i walka z nią potrafi zrobić z człowiekiem. Chemia nie bierze jeńców. Jest jak wojsko, które musi zniszczyć oblegane budynki, żeby przepędzić wroga. Pozostawia spustoszenie, gruzowisko, na widok którego, serce z żalu niemal wyskakuje z piersi. Wiem, że nie ma innego wyjścia. Budynki można odbudować, organizm po chemii się zregeneruje, ale zagrożenia, białaczki trzeba się pozbyć raz na zawsze.
Max będzie potrzebował jeszcze dwóch serii chemii, a każda z nich kosztuje 18 tys. euro. Za pierwszą musimy zapłacić do końca września, za drugą mniej więcej w połowie października. Łącznie 36 tysięcy euro - skąd wziąć takie pieniądze? Bez tego on nie ma szans, dlatego proszę Was… Wiem, że Polska jest pełna dobrych ludzi. To kwestia życia i śmierci. Pomóżcie uratować mojego kochanego brata.

Zimny szpital zamiast kortu tenisowego. Igły, wkłucia zamiast rakiety w ręku. Lekarze i pielęgniarki zamiast gromadki dzieciaków na treningu. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt z nas sobie nie wyobrażał takiej rzeczywistości. Szczególnie, że on ma tylko 28 lat… A choroba przyszła znienacka. Białaczka zaatakowała błyskawicznie i zrobi wszystko, żeby złamać, zabić tak bliską mi osobę - starszego brata. Jedyne co mogę, to pomóc mu się obronić i prosić Was, żebyście nie zostawiali nas z tym samych… Uratujcie go, on w tej dalekiej Turcji czeka na nasze wsparcie...
Tima - brat Maxa