Mało czasu, by ocalić życie❗️Tata dwóch małych chłopców ma raka i prosi o ratunek!

ratowanie życia: usunięcia guza trzustki metodą NanoKnife
Zakończenie: 16 Sierpnia 2021
Opis zbiórki
Pilne – umiera tata dwóch małych chłopców! Rak trzustki to śmiertelny przeciwnik, ale Michał walczy z całych sił – ma dla kogo żyć! Mamy bardzo mało czasu na ratunek, ale też ogromną wiarę w to, że znajdą się ludzie o dobrych sercach, którzy zechcą go ocalić… Bardzo potrzebna jest pomoc!
Michał: Mam 39 lat i wspaniałą rodzinę – żonę Monikę i dwóch synów. Mam też nowotwór – guz na trzustce ma 6 centymetrów i rośnie w zastraszającym tempie! Bez ratunku da przerzuty, w krótkim czasie zabierze mi siłę i życie. Nie mogę na to pozwolić – chcę żyć! Moje dzieci są jeszcze takie małe… Mikołaj ma dopiero 3 latka. Dawid jest niewiele starszy, on jest dzieckiem o wyjątkowych potrzebach – ma autyzm, wymaga terapii i wsparcia. Chłopcy są dla mnie całym światem...
Historia mojej walki o życie zaczęła się pod koniec zeszłego roku… Podczas powrotu z pracy coś zaczęło mnie kłuć pod żołądkiem. Poszedłem do lekarza… Zbadano mi próby wątrobowe, enzymy trzustkowe, w końcu markery nowotworowe. Zmieniłem dietę, rozpocząłem leczenie. Markery wychodziły prawidłowo i nic nie zapowiadało, że wkrótce stanę do walki o życie…
Po 3 miesiącach miałem stawić na wizytę kontrolną. Niestety, w marcu przyszła pandemia i wszystkie wizyty lekarskie zostały odwołane… Zaproponowano mi jedynie teleporadę. Szukałem pomocy, gdzie mogłem, ale do lekarza udało mi się dostać dopiero pod koniec maja… Czekanie okazało się przekleństwem. Lekarz nie miał dla mnie dobrych wiadomości. Coś jest na trzustce – powiedział mi. Podczas badania USG zobaczył guz… Śmiertelna zmiana była już wielkości 6 centymetrów…
To był szok, a dla mojej rodziny ogromna rozpacz. Wiedziałem jednak, że nie mogę się załamać, nie ma na to czasu – trzeba walczyć o życie! Kiedyś rak trzustki był wyrokiem śmierci… Chorobą, z której w zasadzie się nie wychodziło. Dziś medycyna na szczęście poszła do przodu… Myślałem, że wystarczy moja determinacja i wola walki. Czekało mnie jednak nieprzyjemne zaskoczenie…
Lekarze zaproponowali mi wycięcie połowy wątroby, śledziony, resekcję trzustki i części dwunastnicy… Przygotowali mnie na to, że mogę odejść już na operacyjnym stole. To bardzo poważna interwencja chirurgiczna. Ryzyko jest ogromne… Jeśli przeżyję, mogą mnie zabić powikłania. To tyle w ramach leczenia, refundowanego przez NFZ…
Na szczęście są też nowe, nierefundowane metody leczenia nowotworów trzustki... Jednym z nich jest NanoKnife – „elektryczny nóż”, metoda precyzyjnego usunięcia guza za pomocą elektrod, generujących prąd o wysokiej mocy. Impulsy powodują obumieranie tkanki nowotworowej. Ryzyko powikłań jest małe, nadzieja ogromna – niestety, za operację muszę zapłacić ogromne pieniądze, których nie mam... Rozmawiam ze szpitalem w Krakowie i w Niemczech - być może tutejszym lekarzom uda się znaleźć jeszcze jakiś sposób, by mi pomóc.
Nie mogę czekać, bo z każdym dniem guz rośnie, a moje szanse maleją… Bardzo proszę o pomoc i wsparcie. Chcę zostać z moją rodziną, z dziećmi, zobaczyć, jak chłopcy dorastają, grać z nimi w piłkę, nauczyć jeździć na rowerze, być dla nich wsparciem… Tak bardzo chcę żyć.