Sama opiekuję się chorym mężem i chorym synem. Z każdym dniem jest jednak coraz trudniej...

Leczenie i rehabilitacja, sprzęt medyczny
Zakończenie: 5 Czerwca 2023
Opis zbiórki
Czy nieszczęścia chodzą parami? Najpierw nieuleczalne choroby zaatakowały mojego syna. Potem mój mąż doznał wylewu i został przykuty do łóżka. Następnie koszty leczenia i terapii całkowicie zdruzgotały nasz domowy budżet. Boję się, co jeszcze może się wydarzyć…
Dlatego postawiłam prosić o pomoc. Przez wiele lat razem z mężem pokrywaliśmy koszty leczenia naszego dziecka. Potem, po jego udarze, zostałam ze wszystkim sama. Sama z dwójką dorosłych mężczyzn, którzy potrzebują całodobowej opieki!
Szymon to mój syn. Dzisiaj ma 31 lat. Urodził się w 27 tygodniu ciąży, na skutek niedotlenienia. Potem stwierdzono mózgowe porażenie dziecięce.
Syn jest osobą niepełnosprawną, ma niedowład czterokończynowy z przewagą kończyn dolnych. Gdy był nastolatkiem pojawiła się kolejna diagnoza, która całkowicie nas zdruzgotała – schizofrenia paranoidalna. Wtedy nawet nie wiedzieliśmy co to oznacza!
Cały czas Szymon jest pod stałą opieką wielu lekarzy, zwłaszcza psychiatry i neurologa. Przyjmuje także leki psychotropowe.
Wszystkie wizyty oraz terapia psychologiczna odbywają się prywatnie. Niestety w ramach NFZ czas oczekiwania jest zbyt długi, a przecież nie można czekać! Tym bardziej że Szymon miewa pewne ataki…
Wielokrotnie w ciągu roku zachowanie mojego syna ulega drastycznemu pogorszeniu. Staje się bardzo pobudzony, czasem nawet agresywny. Nie robi tego specjalnie, po prostu choroba jakby bardziej na niego wpływa. W takich sytuacjach nie śpi nawet po kilkanaście godzin…
Ataki wykluczają go z codziennego życia. Musi mieć kontakt z otoczeniem oraz innymi ludźmi, dlatego zapisałam go na warsztaty terapii zajęciowej. To jednak nie wystarcza.
Szymon powinien jak najczęściej brać udział w turnusach rehabilitacyjnych. Ich cena jest dla mnie nierealna do opłacenia.
Razem z mężem wiązaliśmy koniec z końcem i próbowaliśmy zapewnić naszemu dziecku pomoc specjalistów. Udawało nam się, ale do czasu.
Cztery lata temu Mieczysław przeszedł udar mózgu. W konsekwencji stał się osobą niepełnosprawną. Na początku wylądował w łóżku. To było straszne…
Intensywna rehabilitacja przyniosła efekty. Mąż nie jest już leżący, ale jednocześnie nie jest w pełni samodzielny. Obecnie ma lewostronne porażenie ręki i nogi.
Nie ubierze się sam, nie umyje, nie wyjdzie z domu. Poruszać się może tylko na wózku inwalidzkim lub przy pomocy jednej kuli, ale wtedy jego kroki są bardzo powolne, a jego lewa noga zostaje z tyłu.
Zostałam sama z moimi chłopakami. Oni mnie potrzebują, ale nie potrafię sprostać wszystkim ich potrzebom. Rehabilitacja, turnusy rehabilitacyjne, wizyty lekarskie, leki, dojazdy do specjalistów są zbyt kosztowne.
Niejednokrotnie brakuje mi środków, aby wszystko opłacić. To bardzo trudne – kochać kogoś i nie móc mu pomóc. Każdego dnia jest coraz ciężej. Nie myślałam, że rzeczywistość okaże się tak brutalna. Będę bardzo wdzięczna, jeżeli wesprzesz mnie oraz mojego męża i syna. To dla nas bardzo ważne.
Adela, żona Mieczysława i mama Szymona