Bez sprzętu się uduszę!

Zakończenie: 31 Lipca 2014
Rezultat zbiórki
Z całego serca pięknie dziękuję wraz z synkiem za tak szybko zebraną kwotę na ssak i koncentrator.
Sama na pewno nie dałabym rady zebrać tak dużej kowoty na sprzęt - Monika, mama Miłosza.
Opis zbiórki
2-letni Miłosz został bez sprzętów, które pozwalają mu oddychać. Zbiórka jest bardzo pilna, ponieważ mama chłopca musiała oddać sprzęty, które miała wypożyczone z hospicjum. A bez ssaka nie może oczyścić rurki, dzięki której Miłosz oddycha. Bez rurki Miłosz od razu się dusi, dlatego potrzebny jest koncentrator tlenu, który pomaga złapać oddech, gdy trzeba wymienić rurkę.
Gdy okazało się, że w hospicjum jest dużo dzieci w stanie cięższym niż Miłosz, trzeba było oddać wypożyczone sprzęty. Hospicjum próbowało pomóc, ale magazyn jest pusty, nawet sprzęty z usterkami ponaprawiali, żeby dzieci mogły z nich korzystać. Bez ssaka mama Miłka nie poradzi sobie z zalegającą wydzieliną każdego ranka. Nie można jej tak po prostu wyjąć, a bez jej usunięcia Miłek nie może oddychać...
Miłosz nie zawsze miał rurkę w szyi. Urodził się z wadą serca pod postacią dwunapływowej lewej komory, koarktacją z hipoplazją łuku aorty. Pierwsze dwie operacje ma już za sobą. Ostatnia odbędzie się jeszcze w tym albo w przyszłym roku. - Któregoś dnia rankiem w 2013 roku Mikołaj zaczął się dusić, nie mógł złapać oddechu. - mówi mama chłopca. - Nie czekaliśmy na karetkę, natychmiast wsadziliśmy synka w samochód i pojechaliśmy do szpitala. Okazało się, że pneumokoki zaatakowały układ oddechowy Miłosza. Trzeba było go przetransportować do innego szpitala. W trakcie transportu medycznego nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Podczas intubacji została uszkodzona tchawica Miłosza, dlatego teraz musi oddychać przez rurkę tracheotomijną.
Wyjęcie rurki chociaż na chwilę powoduje, że Miłosz się dusi. Życie z rurką to życie bez dźwięków. Chłpiec nie może mówić, choć wszystko rozumie. Nie słychać jego płaczu, nie słychać też śmiechu. Jest szansa, że rurka zostanie wymieniona na rurkę foniatryczną, która pozwoli Miłkowi wydawać dźwięki. Jednak najpierw trzeba usunąć tzw. "dzikie mięso", które narosło na krtani chłopca. Jest to ryzykowny zabieg, dlatego musi być przeprowadzany etapowo.
Wyciągnijmy pomocną dłoń do Miłka i jego mamy. Przeżywają dramat, próbując wypożyczać koncentrator chociaż na kilka dni. Jeden ssak przetrzymują, chociaż nie mają prawa, bo inne dziecko na niego czeka. Gdy będą mieli swój koncentrator - najtańszy z możliwych oraz 2 ssaki (jeden musi być na baterie, tzw. wyjściowy), nie będą musieli przeżywać chwil grozy, że wydzielina zatka rurkę i oddech Miłka przez nią nie przepłynie..