Boli ją każdy dźwięk, a świat przeraża. Pomóż Natalce przestać się bać...

Rehabilitacja i turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 2 Października 2018
Opis zbiórki
Gdy się urodziła, byłam najszczęśliwsza na świecie - moja mała Natalka, moja śliczna, silna dziewczynka! Dostała 10 punktów w skali Apgar, a mi serce pękało z dumy. Ale już rok później znów mi pękło serce, tym razem z żalu…
6 miesięcy - dokładnie tyle trwała moja radość. Nagle okazało się, że ta kochana, maleńka istotka nie rozwija się prawidłowo, znacznie odbiega od innych dzieci w tym samym wieku. Zaczęła się pielgrzymka po lekarzach, szpitalach i specjalistach. Od razu podjęłam decyzję o rehabilitacji bo wiedziałam, że jakakolwiek zwłoka odbije się na zdrowiu Natalki. Czułam nieopisany strach, który nie miał nawet we śnie. Jednak cały czas, gdzieś głęboko w środku wierzyłam w szczęśliwe zakończenie. Jak brzytwy uczepiłam się słów lekarza: "wszystko będzie dobrze, poćwiczycie najwyżej rok i Natalka dogoni rówieśników".
Od tamtego czasu było jednak coraz gorzej… Na swoje pierwsze urodziny, obok prezentów, córeczka dostała ten najgorszy - diagnozę. Wyrok brzmiał przerażająco: DZPM, niedowład obustronny, później wada wzroku, skolioza. Po kilku latach kolejne diagnoza: autyzm atypowy, upośledzenie umysłowe w stopniu znacznym, skolioza. Myślałam, że to koszmar, w którego zaraz się obudzę. Patrzyłam na roczną córeczkę, na jej ufne oczka i zastanawiałam się, jak będzie wyglądało jej życie? Co się z nią stanie, gdy mnie zabraknie? Przecież poza sobą nie mamy nikogo innego…
Tylko jednego byłam pewna - że zrobię dla córeczki wszystko, by mogła być szczęśliwa, mimo tej tragedii, która na nią spadła. Niestety, nastąpił kolejny cios. Przez małopłytkowość immunologiczną Natalka musiała przez dwa miesiące toczyć najważniejszą walkę - o własne życie. Na jednym końcu pola bitwy stała ona - maleńka dziewczynka, a na drugiej bezlitosna śmierć. Tym razem walka okazała się dla nas zwycięska! Trauma po tych strasznych przeżyciach została do dziś i gdy tylko wspomnę tamte chwile, moje policzki zalewają łzy...
Walka o życie zostawiła piętno i zabrała wszystko, co do tej pory wypracowałyśmy. Nastąpił regres w funkcjonowaniu Natalki, pojawiła się duża agresja, autoagresja, nadpobudliwość, duża nadwrażliwość słuchowa, zaburzenia sensoryczne, problemy ze snem. Natalka dziś ma 19 lat i nie potrafi okazywać swoich uczuć, ma duże problemy z koncentracją z komunikowaniem się z otoczeniem i wyrażaniem swych uczuć, emocje często wyraża przeraźliwym krzykiem, płaczem i agresją, szczególnie w miejscach publicznych. Nie może uczęszczać do placówki szkolnej, ponieważ nie toleruje przebywania w środowisku wielobodzcowym, nie radzi sobie z emocjami.
Nadwrażliwość słuchowa powoduje u Natalki ból uszu i głowy. Boli ją każdy dźwięk… Przez to nie może nawiązać kontaktu z rówieśnikami, zdobyć przyjaciół… terapeuci i nauczyciele często nie są w stanie poradzić sobie z nią poradzić, a przez to, że mieszkamy w małej miejscowości, nie za bardzo mamy wybór lub możliwość zmian placówek.
Natalka wymaga nauczania indywidualnego, systematycznej rehabilitacji, terapii przetwarzania słuchowego Johansena, terapii integracji sensorycznej, terapii czaszkowo-krzyżowej, logopedycznej, tlenoterapii oraz suplementów diety, które mają ogromny wpływ na realną poprawę jej stanu zdrowia. Od prawie 20 lat walczę o moją córeczkę, chociaż z roku na rok jest trudniej. Jednak gdy widzę efekty terapii, gdy widzę uśmiech na twarzy mojej córki i to, jak się otwiera na świat, jestem zmotywowana by walczyć dalej, bez ustanku…
Nie jest łatwo prosić o pomoc, ale “inność” mojego dziecka jest koszmarem, z którym sama sobie nie poradzę... Każda pomoc będzie dla nas niezwykłym i cennym darem. Jestem matką samotnie wychowującą niepełnosprawne dziecko. Życie nie jest łatwe, ale takie dostałyśmy i muszę zrobić wszystko, by było piękne, mimo wszystkich przeciwności losu.