Choroba założyła na Maję swoje kajdany, gdy dziewczynka miała 8 miesięcy. Majka urodziła się w ciężkim stanie, w zamartwicy. Była leciutka, ważyła zaledwie 1800 gramów. Rodzice wcześniaków zmagają się z wieloma problemami, pukają do wielu gabinetów lekarzy, żeby sprawdzić, czy wszystko jest dobrze. Rodzice Majki wiedzieli, że córka miała ciężki początek, ale po wizytach u lekarzy okazało się, że będzie dobrze. Potrzeba tylko trochę rehabilitacji, żeby zlikwidować napięcie mięśniowe.
- Jakie porażenie? Przecież ona jest tylko trochę opóźniona ruchowo – mama Majki nie mogła uwierzyć w diagnozę. Dziewczynka miała 8 miesięcy i dopiero wtedy okazało się, że ma wrodzone zakażenie wirusem cytomegalii i dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe. Intelektualnie Majka nie odbiega w rozwoju od innych dzieci. Tylko te nóżki jak zaklęte nie chcą nosić małego ciałka. Stoi na nóżkach trzymana przez mamę, ale na tym się kończy.

Botulina, gipsy krótkie, gipsy długie, znowu przykurcze, Majka się buntuje, bo boli. Nie chce ćwiczyć. Znowu gipsy. Tak w skrócie wyglądało do tej pory życie z chorobą. W końcu Majka zrobiła pierwsze kroki, ale tylko wtedy, gdy mama stoi za nią. – Mamo, boję się – mięśnie szybko się napinają. Jaka przyszłość czeka moją córkę? – zastanawiała się mama Mai. Rehabilitantka dziewczynki jakby odgadła te niepokojące myśli. W marcu 2014 spytała, czy zastanawiali się nad fibrotomią. Mówi, że już czas, że pomoże w chodzeniu. Mama Mai zaczęła sprawdzać, na czym polega zabieg: przecięcie przykurczy mięśni, czyli zlikwidowanie tego, z czym Maja ma największy problem. Lekarz, który stworzył tę metodę, przyjeżdża do Polski 2-3 razy do roku. Majka zakwalifikowała się na zabieg w lipcu.
Ciężko o oszczędności, gdy pod dachem rodziny zamieszkała choroba. Starsza córka choruje na cukrzycę. Rodzice nie mogli zrezygnować z pracy, ponieważ w obliczu choroby pieniądze są bardzo potrzebne. Do tej pory nie prosili o pomoc, nie dzielili się swoją historią. Teraz, gdy pojawiła się szansa, żeby Majka chodziła, sytuacja przyparła ich do muru. Do zabiegu jest mało czasu, a kajdany choroby już za długo więżą nóżki dziewczynki.