09 Listopada 2020, 12:24
Zosia rozpoczęła leczenie w USA!
Kochani,
dzięki Wam 8 października rozpoczęliśmy leczenie u doktora Abramsona w Nowym Jorku! Dzisiaj mamy dla Was garść bardzo pozytywnych informacji!
Po pierwszym etapie leczenia doktor Abramson jest bardzo zadowolony, widząc reakcję na wykonane zabiegi w obydwu oczkach. Nie pojawiły się żadne wznowy, a wszystkie guzy, które zostały potraktowane laserem, a następnie zamrożone, zmniejszyły się. To najlepsze, co mogliśmy usłyszeć!

Kilka dni temu otrzymaliśmy też wyniki innowacyjnych badań wolnego DNA siatkówczaka. U naszej córeczki wynik jest negatywny, a to oznacza, że nie ma go we krwi, więc nie krąży po całym organizmie. Za jakiś czas właśnie to badanie ma całkowicie zastąpić wykonywanie rezonansu magnetycznego, ponieważ lepiej wykrywa i jest mniej inwazyjne.
U Zosi sprawdzono również 129 różnych genów w celu wykrycia innych potencjalnych wad. Wyniki były negatywne –nie ma żadnych uszkodzeń.
Nasze leczenie trwa – kolejną wizytę u doktora Abramsona mamy zaplanowaną na 1 grudnia. Trzymajcie kciuki za Zosię.
*Zbiórka pozostanie wciąż otwarta, ponieważ zgodnie z informacjami przekazanymi przez rodziców dopiero okaże się, czy konieczne będzie rozszerzenie leczenia. Nadwyżka zostanie przeznaczona na ten cel lub rehabilitację i badania kontrolne Zosi po leczeniu.
W obu oczkach Zosi wykryto guzy. To siatkówczak – nowotwór złośliwy, który chce zabrać wzrok i życie Zosi. Prosimy, przeczytaj apel rodziców, którzy walczą o ratunek dla swojej córeczki:
Kiedy po raz pierwszy przekraczaliśmy z Zosią próg oddziału onkologii, pękły nam serca. Zosia nie skończyła jeszcze nawet roczku, a już musi toczyć najtrudniejszą walkę – tę o życie. Obecnie jesteśmy w trakcie chemioterapii – walczymy z czasem, bo choroba potrafi postępować błyskawicznie…
Szukając ratunku, dowiedzieliśmy się o klinice w Nowym Jorku, gdzie najnowocześniejsze metody dają ogromną szansę na uratowanie wzroku i życia naszej Zosi. Niestety cena od zapłacenia za leczenie w USA jest olbrzymia, dlatego prosimy o pomoc, o ratunek. O życie…

Kiedy Zosia przyszła na świat, byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Chociaż urodziła się wcześniakiem, bardzo dobrze się rozwijała. Codziennie widzieliśmy dwa małe oczka wpatrzone w nas – najukochańsze małe oczka… Wtedy nawet nie przeszło nam przez myśl, że może w nich mieszkać nowotwór.
Pierwsze niepokojące sygnały zauważyliśmy około szóstego miesiąca życia Zosi, kiedy zaczęła lekko zezować. Wystraszyliśmy się, owszem, ale myśleliśmy, że skończy się na kilku wizytach u okulisty lub ewentualnie jakimś zabiegu korekcyjnym. W najczarniejszych scenariuszach nie spodziewaliśmy się tego, co przyszło nam usłyszeć podczas wizyty u okulisty...
“Zez to jest nic. To jest coś, z czym będziemy walczyć znacznie później. Państwa córka jest śmiertelnie chora. Dziecko ma nowotwór złośliwy – w obu oczkach są guzy. Przed Wami walka o życie, w następnej kolejności o zachowanie gałek ocznych, a dopiero na samym końcu o wzrok...".
W jednym momencie nasz świat się zawalił. Żadne z nas nie potrafiło powstrzymać łez. Te słowa już do końca życia pozostaną w naszej pamięci. Późniejsze badanie dna oka nie pozostawiało złudzeń...
Choroba postąpiła już do tego stopnia, że Zosia prawdopodobnie nie widzi na lewe oczko. Odklejona jest siatkówka, a na tylnej ścianie oka znajduje się rozsiany, duży guz. Zmiana w prawym oku jest trochę mniejsza, ale w każdej chwili może urosnąć lub się rozsiać. Nowotwór, z którym walczymy potrafi rozwijać się w błyskawicznym tempie...
Od razu otrzymaliśmy skierowanie do Kliniki Onkologii w Warszawie. Do małego organizmu popłynęła chemia. Zosia musiała dostawać silne leki przeciwbólowe – widzieliśmy, że bardzo ją boli i nie mogliśmy w żaden sposób jej pomóc. Taka bezsilność jest chyba najgorsza… Obecnie Zosia jest po dwóch cyklach chemii. Następnie czekają nas badania, które pokażą jej efekty.

Odkąd wiemy o diagnozie, robimy wszystko, by odnaleźć jak najlepsze i najskuteczniejsze metody leczenia. Tak dotarliśmy do rodziców, którzy również przechodzili przez to samo, co my. Dowiedzieliśmy się o doktorze Abramsonie z kliniki w Nowym Jorku.
Amerykańscy lekarze mają ogromne doświadczenie w leczeniu siatkówczaka. Dr Abramson od wielu lat ratuje nawet najbardziej zaawansowane przypadki. Jest zatem ogromna szansa na uratowanie wzroku i życia Zosi! Obecnie czekamy na szczegółowy kosztorys leczenia. Niestety wiadomo już, że będzie to ponad milion złotych… – kolosalna kwota za życie i zdrowie naszego dziecka.
Na początku października Zosia skończy roczek. Chcielibyśmy dać jej wtedy to, co najcenniejsze – szansę na życie. Będziemy walczyć z całych sił, by kiedyś, w przyszłości móc powiedzieć Zosi, że zrobiliśmy wszystko, co możliwe, by ją ratować. Wiemy, że mamy mało czasu, ponieważ nowotwór w każdej chwili może się rozsiać, dać przerzuty…
Obiecaliśmy Zosi, że po ratunek dla niej pojedziemy nawet na koniec świata. Teraz jest na to szansa, ale by tak się stało, potrzebujemy Twojej pomocy. Prosimy, pomóż nam ratować naszą córeczkę...
Rodzice

➡️ Historię Zosi możesz śledzić na bieżąco na stronie na Facebooku oraz Instagramie
➡️ Możesz również pomóc, biorąc udział w licytacjach na Facebooku