Usłyszeliśmy kolejną złą wiadomoś: ciśnienie w oczkach Gosi znowu dramatycznie wzrasta! Konieczna jest kolejna pilna operacja na prawe oko - jeśli nie zdążymy, wszystko pójdzie na marne... Musimy wykorzystać ostatnią szansę, bo nic innego nam nie zostało… Prosimy Was z całego serca - pomóżcie uratować wzrok naszej córeczki!
Ile jeszcze? Jak długo będziemy w stanie znosić następne złe wieści od lekarzy podczas badań? Mówi się, że człowiek dostaje tyle, ile jest w stanie unieść na swych barkach. Nasza rodzina, nasza mała córeczka przeszła już tak wiele, ale los nie zna litości… Jednak mimo porażek nie poddajemy się, jesteśmy razem i walczymy dalej o wzrok naszej córki! Dzięki Waszej pomocy w grudniu zeszłego roku lekarze z niemieckiej kliniki wytworzyli kanaliki w oczach Gosi, tym samym ratując jej wzrok. Niestety - ostatnie badania wykazały, że kanaliki zarastają się, a ciśnienie znowu niebezpiecznie wzrosło… Lekarze z Magdeburga proponują kolejną operację, po której ryzyko ponownego zrośnięcia się kanalików będzie o wiele mniejsze!

Wiemy, że to ostatnia szansa Gosi - inne metody leczenia albo się wyczerpały, albo są jeszcze niedostępne - nasza córeczka jest jeszcze za mała. W Polsce zostało nam już tylko jedno - wszczepienie zastawki, która zmniejszy ciśnienie. Ale znam czworo dzieci po takich operacjach. Wszystkie straciły wzrok… Dlatego jako rodzice musimy zrobić wszystko, by dać naszej Gosi jeszcze jedną, ostatnią szansę. W przeciwnym razie nigdy sobie tego nie wybaczymy...
Który to raz pakujemy nasze walizki? Po dziesięciu przestałam liczyć. Robię to już automatycznie: kubek, sztućce, pidżama i ubranka do szpitala dla Gosi, gruba teczka badań, zabawki i w drogę. Nie zapominam o niczym, wszystko znam na pamięć. GPS nie musi być już włączony. Od urodzenia walczymy o oczy Gosi, by nie straciła wzroku, by nie trzeba było ich usuwać. Dzisiaj córeczka widzi już bardzo słabo - jaskra wtórna, skutek operacji zaćmy, zawężyła jej pole widzenia do maleńkiej dziurki. Jeśli nic nie zrobimy, będzie się ona zmniejszać i zmniejszać, aż w końcu zniknie, pozostawiając córeczkę w wiecznym mroku...

Dzisiaj wiemy, że musimy wrócić do kliniki w Magdeburgu, bo Polscy lekarze znów rozkładają ręce, znów proponują agresywne metody leczenia, które jest zbyt niebezpieczna dla tak małego pacjenta. Ostatnie badania wykazały, że ciśnienie wewnątrzgałkowe jest bardzo wysokie, oczy rosną, a nerw wzrokowy jest niszczony. Oznacza to, że z każdym dniem nasza córka traci wzrok, powoli i po cichu. Sama na pewno nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy, jest taka mała…
Czuje tylko ból i nie uśmiecha się tak często jak zwykle... Niemieccy lekarze chcą jak najszybciej powtórzyć poprzednie zabiegi - termin wyznaczono na 20 czerwca. Z operacją wiążą się jednak ogromne koszty, a tych pieniędzy po prostu nie mamy... Dlatego właśnie po raz drugi prosimy Cię o pomoc dla naszej córeczki. Dzięki Tobie Gosia dostanie kolejną szansę na leczenie, a my odzyskamy wiarę, że jeszcze nie wszystko stracone, że córeczka będzie widzieć!