Walka o oczko

Zakończenie: 25 Listopada 2013
Rezultat zbiórki
10 grudnia 2014 roku Olga z rodzicami poleciała do Londynu na trzecie podanie chemii. Będzie to ostatnia dawka, a zarazem decydująca o wyniku walki z siatkówczakiem - nowotworem, który zaatakował oczko Olgi kilka miesięcy po narodzinach.
Badanie oczka po drugiej dawce chemii wykazało, że guz jest nieaktywny! W środę 18 grudnia Olga miała podaną ostatnią dawkę, a po niej badanie dna oka 19 lutego 2014 roku. Wszystko poszło dobrze, spełniły się życzenia, które bliscy składali Oldze w styczniu na jej pierwszy roczek - żeby oczko było zdrowe. Nie ma większego marzenia niż to. Guz jest nieaktywny i oby taki już pozostał na zawsze.
Dziękujemy wszystkim za pomoc. Ta cała walka o Olgę nie byłaby możliwa bez Waszego wsparcia. Nigdy Wam tego nie zapomnimy i będziemy wdzięczni do końca życia!
Opis zbiórki
Olga niedawno skończyła 9 miesięcy. W czwartym tygodniu rodzice zauważyli, że córeczka coraz częściej zezuje. Podczas wizyty powiedzieli o tym pediatrze. Lekarka odparła, że to normalne u takich małych dzieci. To nas na jakiś czas uspokoiło – niestety.
Zazwyczaj siatkówczaka zauważa się przypadkiem. Często początkiem jest zdjęcie, jakich dla małych dzieci robi się setki – podczas zabawy, kąpieli, w łóżeczku. Nagle na jednym pojawia się dziwny odblask w oku. Rodzice Olgi zauważyli siatkówczaka, gdy mała miała 7 tygodni. – Gdy położyliśmy Olgę na leżaczku i spojrzeliśmy jej w oczy przy sztucznym świetle, w jej prawym oczku zauważyliśmy duży biały odblask.
- Zaczęliśmy szukać w internecie haseł w stylu "biały odblask w oku" i nic nie mogliśmy znaleźć. Dopiero na jednej ze stron zauważyliśmy zdjęcie dziecka z takim samym odblaskiem w oku, jaki miała Olga. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co czytaliśmy: taki odblask to prawdopodobnie nowotwór złośliwy oka. Tej nocy nie mogliśmy w ogóle zasnąć.
Następnego dnia rozpoczęły się badania w Katowicach, gdzie stwierdzono obecność guza. Za kilka dni już byli w Krakowie, żeby przeprowadzić badanie dna oka – ono miało postawić ostateczną diagnozę. Typowy obraz siatkówczaka – usłyszeli rodzice. I zostali skierowani na chemioterapię. Tak zaczęła się ich walka z nowotworem oczka.
Guz miał średnicę 16 mm i zajmował 2/3 gałki ocznej. Po 6 cyklach chemioterapii w Polsce guz, niestety, zaczął się odradzać. Litry chemii, godziny pod kroplówką nie zadziałały. - Podczas jednej z konsultacji pani ordynator w bardzo uprzejmy i miły sposób chciała nas przekonać do usunięcia oka. – mówią rodzice. Jednak nie dopuszczali tej myśli zanim nie będą pewni, że nie ma innego ratunku dla oczka Olgi. Wtedy pojawiło się nazwisko doktora Hungerforda, który ma ponad 30-letnie doświadczenie w leczeniu siatkówczaka.
Pierwsza wizyta w klinice w Londynie odbyła się na początku września. Badania potwierdziły – guz jest aktywny i rośnie bardzo szybko. Aby uratować oczko Olgi, trzeba jej podać kosztowną chemię bezpośrednio tętnicą udową do oka. Jest 80% szans na to, że chemia zniszczy guza. Całe leczenie polega na podaniu 3 dawek chemioterapii w 4-tygodniowych odstępach. Każda dawka to ponad 18 tys.funtów.
Dziś, 23 października, Olga ma podawaną pierwszą dawkę drogiej chemii. Za miesiąc będzie miała kolejną – dzięki wsparciu znajomych i zupełnie obcych osób poruszonych historią Olgi pieniądze na drugą dawkę są już zebrane. Pod znakiem zapytania zostaje trzecia, ostatnia dawka. Bez niej walka o oczko nie zakończy się sukcesem. Część środków rodzice już zgromadzili, jednak wciąż brakuje dużo. Dlatego zwracają się o pomoc w zebraniu całej kwoty na ratowanie oczka ich córeczki.
Pomóżmy małej Oldze – zanim zgaśnie światło w jej oczku.