Skazana na cierpienie, bo urodziła się za wcześnie

Rehabilitacja i zakup sprzętu medycznego, oraz system cyber - eye dla Oliwii
Zakończenie: 30 Sierpnia 2018
Opis zbiórki
Kiedy zaczyna się ciąża, lekarz wyznacza planowaną datę porodu. Każda młoda mama, koduje sobie ten czas, kiedy urodzi i robi wszystko, by ten okres poświęcony był maksymalnie dla dziecka. W głowie jest tylko jedna myśl – najcenniejsza istota, której dałam życie, jest w moim brzuchu, bezpieczna, spokojna, chroniona. Wydaje się, że to będzie kolejny, normalny dzień, ale odchodzą wody, zaczyna się panika i dramatyczne szlochanie, bo do porodu jeszcze dużo czasu, a Ty zawodzisz, nie dajesz rady, nie wywiązujesz się z obietnicy, którą tyle razy szeptałaś do brzucha...
Oliwka przyszła na świat za wcześnie, w pierwszym dniu 27 tygodnia ciąży. Była tak mała, jak laleczka, ważyła jedynie 830 gramów. Wszystko w niej było maleńkie, delikatne. Czerwona skóra, zakryte oczka, maleńkie paluszki i ledwo zauważalne ruchy. Lekarz wyliczał wszystko, co udało się znaleźć. Ta lista nie miała końca, a ja myślałam wtedy, że nie doczekam jej końca, że zemdleję...
Skrajne wcześniactwo, wewnątrzowodniowe zakażenie płodu, śródmózgowy krwotok u płodu i noworodka, krwawienie z dróg oddechowych, zespół zaburzeń oddychania noworodka, niedokrwistość wcześniaków, odmę opłucnową rozpoczynającą się w okresie okołoporodowym, martwicze zapalenie jelit płodu i noworodka, bakteryjne zapalenie opon mózgowych, drgawki noworodka, żółtaczkę noworodka związaną z porodem przedwczesnym, posocznicę noworodka, niewydolność oddechową, niewydolność krążenia, rozmiękanie istoty białej mózgu noworodka. Dodatkowo lekarze wyczuli opór poniżej strun głosowych i rozpoznali przewlekłą chorobę płuc i obrzęk krtani. Aby mogła samodzielnie oddychać, przeszła zabieg tracheotomii, w związku z poważnymi zniekształceniami krtani, która całkowicie zarosła.
Do dziś, gdy zamykam oczy i wracam myślami do dnia, w którym Oliwka przyszła na świat, czuję, jak dreszcz przechodzi przez całe moje ciało, a do oczu napływają łzy. Pamiętam to przerażenie, ten strach o jej życie, te godziny spędzone przy inkubatorze, te wszystkie łzy płynące po policzkach, gdy zaczynał wyć alarm respiratora. Pamiętam wzrok lekarzy, podczas wszystkich akcji reanimacyjnych, ten popłoch, ten widok na monitorze ciągle spadającej akcji serca i ten mój wewnętrzny krzyk – Boże, pozwól jej żyć!
Wielka wiara w to, że dziecko przeżyje, że uda się je uratować i ocalić jego zdrowie. To pomagało się pozbierać, ale kiedy lekarze znajdowali kolejny problem, człowiek tracił grunt pod nogami. Łatwo było się załamać i jednocześnie trudno było nie czekać na cud. Życie stanęło w miejscu, bo kiedy nie wiadomo nic, pozostaje jedynie czekać. Wiedziałam, że nie każde dziecko wychodzi z wcześniactwa bez szwanku i nie każde dziecko żyje później normalnie. Tak bardzo się bałam.
Bycie mamą wcześniaka to jak bycie mamą dwa razy, w dzień starasz się opiekować dzieckiem, wieczorem kładziesz je spać, a w nocy myślisz o tym, co zaobserwowałaś, składasz w całość wszystkie myśli, nadzieje i niepokoje. Bycie mamą wcześniaka to nie tylko łzy rozpaczy, ale i ogromna radość, kiedy okazuje się, że dziecko robi postępy, że pojawia się szansa, mały krok do przodu. Cieszysz się z tych osiągnięć swojego dziecka, o których normalnie rodzice nawet nie pomyślą.
Pierwsze spojrzenie po wielu dniach spędzonych w inkubatorze, pierwszy oddech bez respiratora po 6 miesiącach, pierwszą możliwość wzięcia na ręce po 3 miesiącach! Już zawsze, gdy zamkniesz oczy, powracasz myślami do tego dnia, który miał być jednym z najszczęśliwszych w twoim życiu, a przyniósł ci strach i przerażenie, jak tak mała istotka sobie poradzi, czy będzie nam dane spędzić z sobą czas. Oliwka była tak mała, że mieściła się niemal cała na męskiej dłoni, ale nie poddawała się, a ja robiłam wszystko, by było jak najlepiej. Jest ze mną, wytrzymała, nie odeszła i to jest nasz największy sukces.
Wierzę, że resztę też da się wypracować, choć zdaję sobie sprawę z tego, jak będzie trudno. Mam dziecko, o którym u lekarza najczęściej opowiadam właśnie tak:
Oliwka ma zarośniętą krtań i oddycha wyłącznie przez rurkę tracheotomijną, wymaga bardzo częstego odsysania wydzieliny z górnych dróg oddechowych, ma dysplazję oskrzelowo–płucną, mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, wodogłowie pokrwotoczne, problemy ze wzrokiem spowodowane wylewem, ataki padaczki, karmiona jest pompą żywieniową do gastrostomii niskoprofilowej specjalnymi mieszankami, dzięki którym może utrzymać prawidłową masę ciała, ze względu na silne wymioty przeszła operację antyrefluksową, ma obniżone napięcie osiowe, wzmożone napięcie czterokończynowe, nie obraca się na boki, nie stabilizuje główki i tułowia, nie łączy rąk w linii środkowej, musi nosić specjalne łuski stopowo-podudziowe ze względu na tworzenie się przykurczów, jest pod opieką poradni żywieniowej, neurologicznej, chirurgicznej, laryngologicznej, okulistycznej, gastroenterologicznej, rehabilitacyjnej.
Wylew w główce po urodzeniu spowodował ogromne spustoszenie, dlatego Oliwka potrzebuje dzisiaj ogromnej pomocy, rehabilitacji i wiary ludzi, którzy będą gotowi jej pomoc. Pomóżmy jej zawalczyć o namiastkę normalnego życia. Proszę was, jako matka dziecka, które choć przyszło na świat, nie może na nim żyć tak jak inne dzieci. Pomóżcie nam dogonić czas.