Dla niej zrobię wszystko! Poruszyłbym niebo i ziemię, oddałbym swoje życie. Dziś w rozpaczy piszę te słowa, bo wiem, że sam jej nie uratuję… Paulinka, moja żona, ma wznowę guza mózgu. Tym razem jest złośliwy, nieoperacyjny. Na domiar złego przestały pracować nerki… Jedynym ratunkiem jest protonoterapia w Pradze. Proszę, z całego serca, nie pozwólcie, by nowotwór nas rozdzielił… Muszę uratować Paulinkę!
Usłyszana 5 lat temu diagnoza sprawiła, że nasz świat się zatrzymał, wszystko dookoła przestało mieć znaczenie. Przerażeni, ale też pełni mobilizacji walczyliśmy każdego dnia, mając nadzieje, że ten koszmar się skończy. Że pokonamy guza mózgu i odzyskamy nasze dawne życie. Paulinka przeszła operację usunięcia guza, wykańczającą radioterapię i wygraliśmy.

Zaczęliśmy odbudowywać kruchą jak szkło nadzieję na życie. Pobraliśmy się i każdego dnia dziękowaliśmy za drugą szansę! Paulinka regularnie badała głowę, czuła się dobrze, wróciła do pracy, cieszyliśmy się zwykłymi rzeczami. Mówiliśmy, że cieszy nas zwykła codzienność.
Latem 2018 r. dowiedzieliśmy się, że moja kochana żona ma zniszczone leczeniem nerki. Zanim usłyszeliśmy taką diagnozę, Paulina była wiele razy w szpitalu, miała liczne badania. Wprowadziła restrykcyjną dietę i robiła wszystko, by opóźnić dializowanie. Niestety, nie udało się. Wyniki ciągle były złe i podjęto decyzję o konieczności wprowadzenia dializ.
Dziś Paulina dializuje się codziennie kilka razy. Żyliśmy nadzieją, że kiedyś wykonamy przeszczep nerki. Niestety, w czerwcu tego roku nasze życie zostało złamane po raz kolejny… Dowiedzieliśmy się o wznowie guza.
Od lipca tego roku, czyli od momentu, gdy dowiedziałem się, że guz jest nieoperacyjny, próbuję różnych sposobów, by Paulinę zakwalifikowano do protonoterapii. Udało się wreszcie i wstępnie, na podstawie przesłanych przeze mnie dokumentów choroby Paulinki, zakwalifikowano ją na terapię w Czechach.

Jestem nauczycielem, Paulinka również. Ze względu na chorobę nie pracuje, jednak wiem, że tak bardzo chciałaby wrócić do szkoły... Do tej pory radziliśmy sobie sami finansowo, jednak już teraz muszę prosić o pomoc innych...
Ani ja, ani Paulina nie poddajemy się i robimy wszystko, by moja kochana dzielna żona żyła. Czasem są bardzo trudne dni. Mam jednak nadzieję na powrót żony do zdrowia - to daje mi siłę.
Chociaż protonoterapia to nasza jedyna szansa, jest całkowicie poza naszym zasięgiem... Życie mojej żony zostało wycenione na kilkaset tysięcy złotych! Nie stać mnie na to, by dać Paulince szansę na życie, dlatego z serca proszę, pomóż…
Marek, mąż Pauliny