Uwolnijmy Pawła od łóżka

Uwolnijmy Pawła od łóżka
zakup specjalistycznego wózka
Zakończenie: 22 Marca 2010
Rezultat zbiórki
Po 7 latach Pawła życie w końcu się ruszyło - i to dosłownie. Przez tyle lat było zamknięte w czterech ścianach, że kiedy wózek dotarł do mieszkania Wyglądałów, chłopak nie ukrywał wzruszenia. Nie miał problemów z jego obsługą, chociaż początkową wersję z systemem nadmuchowo-ssącym zamieniono na sterowanie za pomocą dwóch joystików, które Paweł obsługuje brodą i policzkiem.
Poruszenie nastąpiło nie tylko w życiu Pawła, ale też całej jego rodziny. Mieszkanie, w której do tej pory mieszkali, znajduje się na pierwszym piętrze. Przez lata, kiedy Paweł był przykuty do łóżka, nie stanowiło to żadnego problemu. Ale teraz, kiedy może się przemieszczać, trzeba było usunąć wszystkie przeszkody na jego drogach. Pierwszą była zmiana mieszkania na parterowe, druga, poszerzenie drzwi.
Rehabilitacja wzmacnia mięśnie Pawła, które "odzwyczaiły się" od pozycji siedzącej. Paweł wspomina, że przez całe 5 miesięcy trwania zbiórki nie wierzył, że się uda. Wyzwanie było ogromne - 74.000 zł. Ponad 500 osób zrzuciło się na jego wózek, który w pojedynkę byłby poza zasięgiem kieszeni rodziny Wyglądałów. Teraz otwierają się przed Pawłem wszystkie drzwi - zarówno te, przez które będzie mógł sam przejechać, jak i te, otwierające nowy rozdział w jego życiu.
Słowa wdzięczności i podziękowania od Pawła:
- Chciałbym bardzo podziękować za pomoc w zdobyciu funduszy na wózek.Teraz mogę siedzieć i przemieszczać się, na razie po domu, lecz niedługo to się zmieni i będę mógł wyjść na dwór! Jeszcze raz dziekuję SiePomaga i ludziom którzy wpłacali pieniądze na mój cel. Jestem bardzo wdzięczny za pomoc!! Moje życie się zmieniło.
W galerii zamieszczamy nowe zdjęcia, faktury za wózek oraz rachunek za rehabilitację. A także filmik z podziękowniami, który przesłał Paweł.
Opis zbiórki
Historia Pawła to ból i cierpienie w zmaganiu się z chorobą, ale także niezwykła siła i miłość, która trzyma przy życiu wbrew wcześniejszym opiniom lekarzy. Historia Pawła głęboko porusza, głęboko zasmuca, ale przede wszystkim daje przykład heroicznej walki o życie, którą stoczyli Paweł, jego rodzice oraz służby medyczne. Teraz my możemy połączyć siły i razem zrobić coś dla Pawła - możemy uwolnić Go od łóżka… po siedmiu latach.
Marcin – fizjoterapeuta Pawła słusznie twierdzi, że chłopakowi potrzebna jest teraz rehabilitacja społeczna. Uwolnijmy więc Pawła od łóżka.
Połączmy siły i zrzućmy się na specjalistyczny wózek, który dzięki sterowaniu nadmuchowo-ssącemu umożliwi Pawłowi samodzielne poruszanie się. Koszt wózka i zaawansowanych technologicznie modułów sterujących wynosi ponad 74 000 złotych. Ta kwota jest nieosiągalna dla rodziny.
Prosimy Was o poparcie celu oraz poinformowanie znajomych o nim. Im więcej osób się dowie, tym szybciej uda się zebrać potrzebną kwotę. Musi się nam udać!
Paweł opowiedział nam swoją historię:
DOM
Normalny dzień jak co dzień, szkoła, kumple, obowiązki. Wieczorem tego dnia siedzę w domu, źle się czuję.Jakieś ogólne osłabienie, pojawiające się bóle w plecach, Pewnie to jakaś grypa, nic groźnego, jestem przecież młody i zdrowy.
POGOTOWIE
Nie przeszło. Zabrano mnie na pogotowie. Wizyta nie wiele dała. Bóle wciąż narastają. Co mi jest?
SZPITAL
Początek mojego dramatu. Karetka pogotowia zawozi mnie do szpitala Gdańskiej Akademii Medycznej. Znalazłem się na oddziale neurologii. Mój stan zaczął się gwałtownie pogarszać, czułem się strasznie, nieopisany okropny ból pleców, nóg, wszystkiego. Koszmar! Co się ze mną dzieje? Wtedy, po raz pierwszy pomyślałem czy to już koniec-dlaczego?
OIOM (Oddział Intensywnej Opieki Medycznej)
Dalsze zdarzenia potoczyły się błyskawicznie. Przenieśli mnie na oddział zakaźny OIOM. Punkcja, rezonans, a potem straszna diagnoza - posocznica gronkowcowa (znana jako SEPSA) z ropniakami kanału kręgowego.
Stan krytyczny, straciłem przytomność. Obudziłem się po paru tygodniach cały podłączony do jakiejś aparatury, rurek, monitorów. Przerażony stwierdziłem, że ja nie oddycham. Jakaś maszyna robi to za mnie przez rurę włożoną mi do gardła – Horror! Mijały dni, tygodnie, ciągle leżę, nie mogę oddychać, nie mogę mówić ani jeść. Karmią mnie przez rurę włożoną do dziury w brzuchu. Kompletna niemoc i pustka. Nie wiem już czy żyję, czy śnię, czy umarłem. Dopiero dociera do mnie co się stało. Zauważyłem mnóstwo ludzi wokół mnie, pielęgniarki, rodzice, koledzy.
OIOM – szósty miesiąc
Przeżyłem, cud, zaczynam sam oddychać, próbuję mówić. Boże!
Zaczynam zdrowieć.
BYDGOSZCZ – SZPITAL WOJSKOWY
Po odzyskaniu funkcji oddychania mój stan zaczął się powoli stabilizować, nadszedł czas rehabilitacji. Pobyt na OIOM-ie dobiega końca, jadę do Bydgoszczy. Nowe miejsce, nowi lekarze inaczej niż w Gdańsku, chyba gorzej. Trochę się boję codzienne ćwiczenia, zabiegi, rutynowe czynności personelu, bez zbytniego zaangażowania, nie to co w Gdańsku. Efekty leczenia żadne, a wręcz pogorszenie się mojego stanu zdrowia. Po czterech tygodniach wracam do domu!
DOM
Nie byłem tu prawie rok jakoś dziwnie powoli się przyzwyczajam. Mam swój komputer, TV, ulubioną muzykę. Opiekuje się mną mama, zawsze jest przy mnie. Odwiedzają mnie koledzy, rodzina, ksiądz. Za pomocą Internetu i specjalnego urządzenia (sterowanego dmuchem) mogę kontaktować się ze światem (przecież nie poruszam kończynami). Przyznano mi rentę inwalidzką – 500 zł. Starcza na tydzień rehabilitacji.
CO MI WŁAŚCIWIE JEST?
Uratowano mi cudem życie, ale skutki choroby zostały. Uszkodzenie obwodowego systemu nerwowego spowodowało, że nie mogę ruszać rękoma i nogami, dziwne bo przecież wszystko czuję. Lekarze każą ćwiczyć, dają coraz inne lekarstwa. Jestem pod opieką fizjoterapeuty Marcina, który doskonale dba o moją kondycję. Świetny fachowiec a zarazem kolega. Co będzie dalej tego nikt nie wie. Jestem dobrej myśli. Choć czasami przychodzą chwile zwątpienia myślę pozytywnie, a to chyba najważniejsza terapia, bo człowiek może wszystko znieść i przezwyciężyć, trzeba tylko w to mocno wierzyć.
Co będzie dalej pokaże czas.
Pozdrawiam wszystkich
PAWEŁ WYGLĄDAŁA