Pies to nie tylko przyjaciel - to także moje oczy

szkolenie psa przewodnika dla osoby niewidomej
Zakończenie: 2 Kwietnia 2020
Opis zbiórki
Jestem niewidoma od wielu lat. Żeby móc wyjść samodzielnie do sklepu po mleko i chleb, potrzebuję “oczu”, które wskażą mi drogę i pomogą bezpiecznie wrócić do domu. Od 8 lat moje oczy chodzą na czterech łapach i mają piękną, złotą sierść. Scooby, mój anioł stróż rasy golden retriver, musi wkrótce odejść na zasłużoną emeryturę. Jego następca - Franco jest póki co szczeniakiem, a ja potrzebuję mnóstwo pieniędzy, żeby go przygotować do służby.
Od kiedy w moim życiu pojawił się Scooby, nabrało ono zupełnie nowego wymiaru. Wcześniej było puste, ograniczone, zamknięte w czarnej klatce. Ten wspaniały psiak “otworzył” mi oczy na świat. Pozwolił poznać go od innej, znacznie bardziej przyjaznej strony. Każdego dnia pilnuje, żebym szła właściwą ścieżką i prowadzi mnie z daleka od niebezpieczeństw. Z uwagi na zachwiania równowagi nie mogę samodzielnie poruszać się o lasce, dlatego mój kudłaty przyjaciel okazał się tak wielkim wybawieniem.
Rano, wieczór, we dnie i w nocy - zawszego gotów do pomocy. Chodzimy razem wszędzie - do urzędu, lekarza, do kościoła, a nawet w góry. To, co dla postronnego obserwatora pewnie wygląda na zwykły spacer z psem, tak naprawdę jest dla czworonoga trudną, wymagającą pracą. On cały czas musi być czujny, uważny. Odpowiada za bezpieczeństwo swoje i moje. Dlatego ma stosowną tabliczkę - nie przeszkadzaj, pracuję. I tak codziennie, od 8 lat. Niestety, jest w coraz słabszej formie i czas jego służby nieuchronnie dobiega końca…
Scooby przed wieloma laty został przygotowany przez profesjonalistów do pełnienia tak odpowiedzialnej funkcji. Golden retrivery posiadają naturalne predyspozycje, żeby służyć człowiekowi, ale muszą być odpowiednio wyszkolone. Psy, które mają w przyszłości zostać przewodnikami osób niewidomych, przez 2 lata są trenowane przez najlepszych specjalistów. Tu nie ma miejsca na kompromisy. Jeśli człowiek oddaje się pod opiekę zwierzęcia, musi mieć do niego 100% zaufanie. Wysoka jakość szkolenia wiąże się jednak z proporcjonalnie wysokim wydatkiem finansowym, który mnie czeka, żeby przygotować Franco. Ja, niestety, nie mam takich pieniędzy...
Wiem, że dzień rozstania ze Scooby'm wkrótce nadejdzie. To nieuniknione. Stracę przyjaciela - istotę, którą pokochałam całym sercem za obecność i bezinteresowne wsparcie. Życie jednak musi toczyć się dalej, dlatego nie mogę z jego odejściem utracić samodzielności. Ktoś może sobie pomyśleć - to tylko pies… Dla mnie ta góra złocistej (tak mówią, ja nie widziałam, więc wierzę na słowo) sierści na czterech łapach to furtka do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Nie chcę być ciężarem dla innych. Proszę więc o pomoc.
Franco, co widać na tym filmie, jest już wychowywany przez tych samych specjalistów, którzy przygotowali Scooby’ego i będzie mnie również chronić przed ukąszeniem osy. To bardzo ważne, bo kilka lat temu przeżyłam wstrząs anafilaktyczny i każdy kolejny taki incydent może zakończyć się dla mnie tragicznie… Wydawałoby się, że to drobiazg, a dla mnie jest kwestią życia lub śmierci. Proszę, pomóżcie mi sfinansować to szkolenie, być nadal samodzielną i cieszyć się kolejnym dniem. Pozwólcie mi wciąż patrzeć z nadzieją w przyszłość...
Grażyna