Nie spisujcie mnie na straty

Zakończenie: 15 Maja 2013
Opis zbiórki
Dnia 27 marca 2005r. Państwo Matusiakowie nie zapomną do końca życia. Do mieszkania wpadł przerażony sąsiad z wiadomością – ich syn, Piotrek, wypadł przez okno. Ta wiadomość zmieniła ich, do tej pory spokojne, życie w codzienną walkę o życie syna. Piotr miał wtedy 22 lata, studiował w Kaliszu.
Wypadł z mieszkania na 6-tym piętrze. Miał przebite płuco, stłuczony mózg i klatkę piersiową, złamaną żuchwę i 13 popękanych zębów. Lekarze dawali mu 1% szans na przeżycie. Po dziesięciu dniach pobytu w szpitalu odzyskał przytomność. Pani Danuta, mama Piotra, nie przyjmowała złych wiadomości – wiedziała, że syn będzie żył. Piotrek jest po urazie czaszkowo-mózgowym, ma niedowład spastyczny czterokończynowy oraz zespół psychoograniczny.
Do tej pory nie wiadomo, jak doszło do wypadku. Wie o tym tylko Piotr, jednak nie może o tym opowiedzieć, ponieważ po wypadku stracił mowę. Kiedy to tragiczne wydarzenie miało miejsce, był w domu sam, więc nie ma mowy o tym, że ktoś go wypchnął. Nie miał problemów na studiach, nie miał też rozterek sercowych. W grę nie wchodzą żadne używki – po wypadku w jego krwi nie wykryto ani alkoholu, ani narkotyków.
Po kilku miesiącach pobytu w szpitalu ordynator zasugerował przeniesienie Piotrka do hospicjum, twierdząc, że lepiej już nie będzie. Rodzice ani przez sekundę w to nie wierzyli, nie pozwolili spisać syna na straty. Już wtedy reagował na ich słowa, poruszał palcem. Przez pewien okres przebywał w szpitalu dla przewlekle chorych i w hospicjum, jednak rodzice postanowili zabrać syna do domu.
Stan Piotrka zakwalifikowano jako „wegetatywny”. Mimo to rodzice rozpoczęli rehabilitację w domu - po dwóch miesiącach efekty przerosły oczekiwania wszystkich. Piotrek zaczął rozumieć, co się do niego mówi, odpowiadać kciukiem: na „tak” unosi kciuk, na „nie” opuszcza. Rozpoznaje kolegów ze szkoły, czyta i wciąż patrzy na okno…
Rodzice ze swojego skromnego budżetu opłacają lekarstwa, pampersy, cewniki, itp. Raz w roku przysługują Piotrkowi 3 tygodnie rehabilitacji z Narodowego Funduszu Zdrowia. Rehabilitant przychodzi 3 razy w tygodniu, do tego dochodzą turnusy rehabilitacyjne. Chcielibyśmy pomóc zebrać rodzicom środki na dalszą rehabilitację Piotrka - 10 000 zł.
Rodzice nie tracą nadziei, że stan Piotra się poprawi. W przyszłości, kiedy stan Piotra już na to pozwoli, chcieliby wysłać go na pobranie komórek macierzystych do Chin.
Każda iskierka nadziei daje rodzinie Piotra nowe siły do walki o jego zdrowie. A póki walczą, są zwycięzcami. Wstąpmy do tej armii i pomóżmy im zebrać potrzebne pieniądze.