Poznajmy się, jestem Rak

spełnienie marzenia - zakup przydomowego placu zabaw
Zakończenie: 3 Kwietnia 2016
Rezultat zbiórki
7-letniego Rafała spod Częstochowy odwiedziliśmy podczas marcowej Podróży Spełnionych Fantazji. Chłopiec z powodu bezustannej walki z ostrą białaczką limfoblastyczną i braku odporności, nie spotyka się z rówieśnikami, nie ma kolegów, bawi się jedynie z siostrą, 12-letnią Wiktorią, która tak mocno przeżyła chorobę braciszka, że niestety przestała mówić i cierpi na mutyzm.
Pewnego, pochmurnego dnia, specjalnie do Rafała przyjechali goście. Przyjechali, żeby pobawić się z chłopcem, spędzić z nim czas i… pomalować niedawno zbudowany plac zabaw. Rafał cieszył się ze wszystkich upominków, filmów, quizów. Nie mógł ukryć przeogromnej radości na widok dwóch dużych zestawów klocków LEGO City. Roześmiał się ze szczęścia na widok zdalnie sterowanego helikoptera. Kiedy ten ładował się, chłopiec z wolontariuszami zaczęli składać ogromny samochód policyjny.
Rafał budował z klocków i uczył się latać helikopterem. Sterowanie i lądowanie w cale nie są takie proste, jakby się mogło wydawać. Zbudowanie prawdziwego mobilnego centrum dowodzenia policji również zaabsorbowało wszystkich gości, jednak efekt wart był starań. Rafał, co chwila zerkał przez okno, jak postępują prace malarskie. W końcu wszystkie drewniane elementy placu zabaw zostały zabezpieczone, ale chłopiec nie mógł wyjść na podwórko i wypróbować swoich huśtawek, ścianki wspinaczkowej czy zjeżdżalni, ponieważ właśnie kończył leczenie jednej z wielu infekcji, a na dworze było za zimno.
Po kilku przemiłych godzinach musieliśmy rozstać się z przemiłym towarzystwem i zakończyć miłą zabawę. Rafał był smutny, wręcz zawiedziony, że już musimy iść.
Cieszymy się, że mogliśmy wnieść choć trochę odmiany w monotonię codzienności. Jesteśmy przekonani, że własny plac zabaw i nowe zabawki nie pozwolą Rafałowi na nudę.
Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do spełnienia marzeń Rafała!
Opis zbiórki
Czy w wieku 7 lat można nie pamiętać jak to jest być zdrowym? Czy w wieku 7 lat można nie mieć ani jednego wspomnienia szalonej zabawy z rówieśnikami? Czy to sprawiedliwe, że w wieku 7 lat nie można wyjść poza ogrodzenie własnego domu?
Rafał nie buntuje się, tak na dobrą sprawę nie wie nawet co stracił. Czasem pyta tylko, czy długo jeszcze będzie brał lekarstwa, kiedy skończą się cotygodniowe badania. O kolegów nie pyta, bo nigdy ich nie miał. Od zawsze jego jedynym towarzyszem zabaw była starsza siostra. Mama też nie pamięta już, jak cudownie było kiedyś. To było tak dawno, długich pięć lat temu…
Marzec 2011 roku – w powietrzu czuć było już wiosnę. Wszyscy z radością oczekiwali jej nadejścia. Wiosna przyszła, ale niestety nie sama. Wraz z nią przyszedł ON – intruz, nieproszony gość, który nie miał nawet odwagi, by od razu się przedstawić. Jestem zapalenie płuc – mówił początkowo, jestem rota wirus – dodawał trzy tygodnie później. Po miesiącu znów wrócił do pierwszej wersji. Lekarze wierzyli w jego słowa, 2,5 letni Rafałek za każdym razem wracał do szpitala, przyjmował coraz to nowe leki.
Jestem zapalenie wyrostka robaczkowego – powiedział w maju intruz. Dość już tego! – odpowiedzieli lekarze – wreszcie poznaliśmy się na tobie: jesteś ostrą białaczką limfoblastyczną! I tu w zasadzie zaczyna się historia chłopca. Historia długich miesięcy spędzonych w szpitalu, tygodni zamknięcia w izolatce, historia leczenia i powikłań. Izolatka, sterydy i chemioterapia, 8 bloków. Rafał bardzo źle znosił leczenie, przestawał chodzić, w jego buzi pojawiały się rany tak duże i bolesne, że jedynie morfina przynosiła odrobinę ulgi. Potem chłopiec mógł wrócić do domu. Chemię podtrzymującą zaplanowano na 18 miesięcy, do szczęścia zabrakło trzech. Intruz wrócił, tym razem jako wznowa mózgowa. Zaczęła się kolejna walka, tylko wróg okazał się silniejszy niż poprzednio. Kolejny rok w szpitalu, tym razem bez przepustek. Z zaplanowanych 6 bloków chemii Rafał przyjął niecałe 5. Uczulał się na wszystkie. Gdy po jednej z dawek „chemii ostatniej szansy” doszło do drgawek i zatrzymania oddechu, lekarze poczuli się bezsilni. „No to właśnie zakończyliście leczenie” – usłyszała mama. Chłopiec przyjmuje obecnie chemię podtrzymującą.
Znów zbliża się wiosna. Po raz kolejny nie możemy doczekać się jej nadejścia. Rafał, który energią mógłby obdzielić zastęp zuchów z utęsknieniem oczekuje ciepłych dni. Tak bardzo chciałby wyjść na podwórko. A gdyby za sprawą czarodziejskiej różdżki stanął tam przydomowy plac zabaw? Gdyby można było się pohuśtać, zjechać ze zjeżdżalni, wybudować zamek z piasku? Gdyby… Rafał tylko przymyka oczy. Tak bardzo chciałby, ale nie śmie prosić. Rafał nie może bawić się z innymi dziećmi, nie może chodzić na publiczne place zabaw… Chcielibyśmy z Waszą pomocą dać Rafałkowi chwilę radości… To przecież takie ważne, by w chorobie nie myśleć tylko o cierpieniu, móc na chwilę przejść do innego, magicznego świata – radości i zabawy. Pomóżmy spełnić marzenie Rafałka!