Serce, które na ratunek czeka już 15 lat

Operacja serca w Munster - usunięcie stentu z aorty, zamknięcie VSD
Zakończenie: 4 Maja 2017
Rezultat zbiórki
______
Kochani, mamy całość!
Mamy też dla Was cudowne wieści. Na 10 lipca wyznaczono termin przyjęcia do kliniki w Munster. 11 lipca - serce Michała zostanie zoperowane.
Michał otrzyma ratunek dzięki Wam. Dziękujemy!
Opis zbiórki
Życie Michała od 15 lat podporządkowane jest walce. Jego serce bije, pomimo tak wielu wyroków. Lekarze w Polsce proponowali tylko przeszczep, decyzję odwlekali 10 lat! A jednak znalazł się człowiek, który ocalił obie komory, dając Michałowi szansę na życie ze zdrowym sercem. Aby to było możliwe, chłopak musi wygrać jeszcze jedną batalię.
Michał był malutki, miał tylko pięć dni, kiedy przewieziono go do Centrum Zdrowia Dziecka. Zdiagnozowano poważną wadę serca - dwuujściową prawą komorę. Był słaby, siny, walczył o oddech. Jego małe serduszko potrzebowało pilnej operacji, ona jednak była zbyt ryzykowna, trzeba było zaczekać, aż przybierze na wadze. Kiedy skończył miesiąc, otworzono jego klatkę piersiową. Powikłań pooperacyjnych było wiele - zakażenie gronkowcem, zapalenie płuc, niewydolność krążenia. Chłopiec przez miesiąc walczył o życie na OIOM-ie, podłączony do respiratora.
6 grudnia, w Mikołajki, gdy miał dokładnie trzy miesiące, wrócił do domu. Tam poznał Amelkę, swoją siostrę bliźniaczkę. Dziewczynka była całkowicie zdrowa, znacznie większa od swojego brata. Michałek dopiero w domu zaczął się uśmiechać. Aorta - najważniejsze naczynie ludzkiego organizmu - nie rosła wraz z chłopcem. Lekarze musieli ją poszerzyć. Już wtedy rodzice wiedzieli, że to nie ostatnie zetknięcie ich synka ze stołem operacyjnym.
Wkrótce okazało się, że wada serca Michała przerosła lekarzy w Polsce. Poinformowali rodziców, że chociaż ich dziecko ma dwie komory, nie będzie w stanie z nich korzystać. Zaproponowali III-etapowe leczenie, takie, jakie stosuje się w przypadku dzieci, u których wykształciła się tylko jedna komora. Chcieli przekształcić serce Michałka w jednokomorowe! Zespolenie Glenna, operacja, będąca przystankiem w drodze do wytworzenia krążenia Fontana, powinna była odbyć się już w wieku niemowlęcym! Lekarze omawiali przypadek serca Michała na konsyliach kardiochirurgów, a rodzice czekali. Chłopiec raz w roku jeździł na konsultację kardiologiczną. Chore serce nie dawało o sobie jeszcze wtedy aż tak bardzo znać. Rodzice ufali lekarzom, bo przecież kto miał znać się na temacie lepiej niż oni…? Oczekiwanie na wyznaczenie terminu operacji w Polsce trwało 10 lat!
Po tym czasie zaczęły się problemy. Michał nie mógł wychodzić z kolegami na zajęcia sportowe, nie mógł skakać na trampolinie, wejście po schodach bardzo go męczyło. Niedotlenie dawało o sobie znać, nawet podczas najprostszych, codziennych czynności. I wtedy zadzwonił długo wyczekiwany telefon ze szpitala. Rodzina została wezwana do CZD. Po stawieniu się na oddział, dwa tygodnie czekali na operację. Operację, która nigdy się nie odbyła!
Decyzja odwlekana przez lata była wstrząsająca - po przeanalizowaniu badań diagnostycznych i uwzględnieniu złego stanu klinicznego Michała, lekarze odmówili wykonania jakiejkolwiek operacji, która mogłaby ocalić jego serce! Ich zdaniem ryzyko było zbyt wielkie. Zrozpaczonych rodziców odesłali do domu. Na odchodne usłyszeli, że być może przeszczep serca byłby rozwiązaniem... Że innego ratunku nie ma.
Rodzice Michała zrozumieli, że w Polsce nikt nie uratuje ich syna. Postanowili działać na własną rękę, zrobić wszystko, by serce ich dziecka biło przez wiele lat. Dowiedzieli się, że raz w miesiącu, w Krakowie, chore dzieci konsultuje prof. Edward Malec, polski kardiochirurg, który uratował setki serc w Klinice Uniwersyteckiej w Munster. W kilkanaście minut profesor zapoznał się z dokumentacją medyczną Michała, przedstawił plan leczenia, rokowania i zakwalifikował chłopca do operacji! Profesor Malec jako jedyny zdecydował się podjąć pełnej naprawy serca Michała, z zachowaniem funkcji obu komór!
To była zupełnie nowa szansa. Nadzieja, którą jeszcze niedawno próbowano zabić. W stronę chorego serca Michała zwróciły się setki dobrych serc, co pozwoliło chłopcu wyjechać do Niemiec na leczenie. To był cud. Jeszcze w lutym 2015, rodzice Michała dowiedzieli się, że dla ich dziecka nie ma ratunku, a kilka miesięcy później, w październiku tego samego roku, Michał był w drodze do Munster - miejsca, w którym specjaliści ocalili jego życie.
Po operacji, Michał po raz pierwszy w życiu poszedł na basen! Mógł też wrócić do szkoły - przez rok miał nauczanie indywidualne, ponieważ jego serce nie dawało rady. Plecak wypełniony podręcznikami przestał być ciężarem. Teraz jego skóra, paznokcie i usta nareszcie mają taki sam kolor, jak u innych dzieci - różowy! Zniknęły niedotlenienie i sinica oraz związane z nimi ciągłe zmęczenie. Widmo gasnącego serca zaczęło się oddalać... Do czasu kontrolnego cewnikowania serca, które wykazało, że z niewydolnym układem krążenia Michał żył długo. Zbyt długo! Jeszcze niedawno Michał planował wakacyjny wyjazd z kolegami, dziś już wie, że zamiast kolonii czeka go stół operacyjny i walka o życie.
Udało się zachować obie komory, jednak aby mogły pracować jak u zdrowego człowieka, niezbędna jest jeszcze jedna operacja. Stent, dzięki któremu udało się stworzyć tymczasową drożność aorty, trzeba usunąć. Konieczne jest również zamknięcie dwóch ubytków w przegrodzie między komorami serca.
Aby operacja - wszystko wskazuje na to, że już ostatnia! - zakończyła sukcesem wieloletnią walkę, Michał musi stawić się w klinice w Munster jeszcze w połowie tego roku. To właśnie tam, po tak wielu latach niepewności, chłopak otrzymał szansę na życie. Już dwa razy pomogliście nam go ocalić. To Wy, obok profesora Malca, jesteście cudotwórcami, dzięki którym Michał żyje. Proszę Was, zawalczmy raz jeszcze.