Oddalić widmo hospicjum...

Rehabilitacja, która uchroni przed hospicjum
Zakończenie: 11 Grudnia 2018
Opis zbiórki
Kiedy Darek miał 30 lat, myślał, że jego życie się zaczyna. Założył rodzinę, wychowywał dzieci, cieszył się każdym dniem i miał nadzieję, że passa będzie trwała. Wtedy pierwszy raz się przewrócił. To, co powiedział lekarz, sprawiło, że oman nie upadł po raz drugi. Wrócił do rodziny, choć tym razem cieszył się z każdego kroku, jaki robi. Dystrofia mięśniowa – najwyżej pół roku życia. W tym czasie będzie się działo bardzo wiele, bo jeśli dystrofia daje o sobie znać, trzeba się liczyć z tym, że będzie atakowała do skutku…
Za pół roku miał się zwyczajnie udusić, po kilku miesiącach życia pod respiratorem… Na 2 miesiące stracił kontakt z rzeczywistością. Kiedy doszedł do siebie, nie było już rodziny, a została tylko samotność. Została też mama, staruszka, która gotuje mu zupy - 7 słoików na 7 dni życia. To pozwala przeżyć i skupić się na powolnym odchodzeniu. Chorobie poświęca cały czas, bo poza postępem choroby w życiu nie dzieje się nic. Lepiej czasami z chorobą niż zupełnie w samotności…
Pewnie przyjdzie czas na hospicjum, ale wiecie jak trudno określić moment? Że to już teraz, w tej chwili? Została dziurawa kanapa w domu. Ta kanapa dla Darka to cały świat, bo na niej ćwiczy, śpi, je i płacze, kiedy bezsilność okazuje się zbyt wielka.
Mózg steruje każdym ruchem. Kiedy połączenie między mózgiem a nogami jest ledwie wyczuwalne, nie można się ruszyć, iść do łazienki. Samo wstawanie to proces, skomplikowany rytuał, po którym udaje się i tak bardzo mało. Kiedyś droga do łazienki zajmowała chwilę, teraz jest to niemal wyprawa. Kiedyś Darek upadł- potłukł całe ciało, głowę. Przyszło załamanie i zwątpienie, czy to ma w ogóle jakiś sens, przecież z tą chorobą nikt nie wygrał, nikt nie dał rady.
Zbiegiem okoliczności poznaje wyspecjalizowanego fizjoterapeutę. Trudno kogoś poznać, kiedy nie wychodzi się z domu. Genialny – mówi o nim Darek. Opowiada mu o metodzie PNF. Rehabilitacja jest bardzo droga… Nie stać go już na taki luksus, nie nie ma mowy od rehabilitacji, a to oznacza tylko tyle, że czas na hospicjum. Znów ból, znów poddanie się, znów złość i konstruktywna walka. Darek zamienia swoje życie w walkę z chorobą! Ćwiczy sam, na kanapie, z płaczem, z wyciem i przykrymi niepowodzeniami. Jeśli przestanie, choć na jeden dzień stopy zaczną się podwijać, nie będzie już szansy, by to odwrócić. Trzeba więc wstawać rano i zabierać się do roboty.
Nagrody nie będzie, bo takie ćwiczenie to za mało to bardziej, jak kupowanie sobie czasu. Tylko na co? Darek bardzo chcę pozostać na tej dziurawej kanapie, bo wie, że hospicjum to droga w jedną stronę. Bardzo też chce wyjrzeć przez balkon, zjeść zupę od mamy przy własnym stole. To będzie szczęście, które od tak dawna go omija…
Jeśli się nie uda, scenariusz już jest napisany. Darek nigdy nie wstanie, trafi do Hospicjum, do którego nie chce trafić, bo tam już nikit mu nie pomoże.
Darek tak jak każdy z nas ma jedno życie i jedną szansę. To jak potoczy się jego życie, zależy od nas, bo nikogo więcej w tym życiu nie ma. Na jego chorobę nie ma lekarstwa, ale rehabilitacja to walka, a walka to w końcu jakieś zwycięstwo. Nie zostawmy go samego...