Mam na imię Laura i mam 25 lat. Mam też nowotwór kości, który powrócił i chce odebrać mi życie. Od maja moim drugim domem znów jest oddział onkologii… Guzy, chemia, strach. Wierzę jednak, że dam radę, że moja walka jeszcze się nie skończyła. Proszę o pomoc, o to, byś też we mnie uwierzył…

Miałam poukładane życie. Bez raka, bez lęku o życie, bez bólu… Lubiłam się uczyć i spotykać ze znajomymi. Studia, proste plany na przyszłość – praca, założenie rodziny. Wszystko zmieniło się w jednej chwili…
To był koniec wakacji przed ostatnim rokiem studiów. Zaczęło boleć mnie w pachwinach – ból był przeraźliwy, nie chciał puścić, z każdym dniem narastał... Chodziłam od lekarza do lekarza, robiłam płatne, dodatkowe badania, szukałam przyczyny – wszystko na nic. Lekarze odsyłali mnie z kwitkiem do domu, kazali brać tabletki przeciwbólowe. Te jednak nie pomagały. Noce były koszmarem. Spałam oparta o ścianę, gdyż ból był tak ogromny, że nie mogłam się nawet położyć. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to rak, że to on sprawia, że nie mogę spać, śmiać się, normalnie żyć.
Wybłagałam skierowanie do szpitala. To był czas, którego nie chcę pamiętać... Niedziela. Cały dzień wyłam z bólu. Nikt nie wykonał żadnych badań. Niektórzy wprost sugerowali mi, że symuluję. Tak było do środy. Dopiero wtedy wykonano mi rezonans. Pokazał, że mam guza. Nikt nawet mnie nie poinformował. Powiedzieli mamie, a ona mi… Szok. Płacz. Nagle całe dotychczasowe życie się kończy, nie ma go, jest tylko strach, co teraz, co będzie dalej?

Zmęczona płaczem, zasnęłam. Obudziłam się w nocy. Próbowałam wstać, poruszyć nogami. Już nie mogłam… Nie czułam własnych nóg. Krzyczałam, wzywając pomocy… Lekarze myśleli chyba, że to chwilowe. Skrzyczeli mnie, że przesadzam, że nie daję innym pacjentom spać. Rankiem jednak nic się nie zmieniło. Ze stwierdzonym niedowładem kończyn dolnych przewieziono mnie do innego szpitala na operację. Okazało się, że to guz uciska rdzeń kręgowy. Dlatego nie mogę chodzić…
Operacja nie pomogła. Nie przywróciła mi czucia w nogach. Zbadano za to guza… Nowotwór złośliwy. Mięsak Ewinga… W IV, najgorszym stopniu zaawansowania. Wtedy byłam pewna, że to już koniec, że nie poradzę sobie… W jednej chwili byłam młoda, zdrowa, miałam przed sobą całe życie… W drugiej byłam dziewczyną na wózku inwalidzkim, która nie może chodzić i ma raka.
Dopiero, gdy stoi się w obliczu śmierci, myśli się o tym, jak bardzo chce się żyć… Zaczęłam walkę, która trwa do dziś. Trafiłam na oddział onkologii. Tam, gdzie rozpaczliwy strach przeplata się z nadzieją, a życie ze śmiercią… Dostałam chemię. Miałam takie piękne, długie do pasa włosy… Wypadły w ciągu dwóch tygodni. Nie poznawałam się w lustrze. Ta łysa, podłączona do kroplówki dziewczyna to ja? Byłam zdruzgotana. Nowotwór niszczy nie tylko zdrowie, ale też samoocenę, zamienia dni w koszmar, wypełniony płaczem i bólem.

Po wielu miesiącach trudnej walki – w końcu światełko w tunelu, nadzieja. Leczenie onkologiczne zakończone sukcesem. Koniec jednak walki, a początek drugiej – o to, by wstać z wózka, by chodzić, odzyskać sprawność. Zamiast roku na uczelni czekał mnie rok w ośrodku rehabilitacyjnym. Zrobiłam ogromne postępy… do czasu. Ból pleców, ból w klatce piersiowej, tak przeszywający, ciężki, że nie byłam w stanie oddychać. Badania w szpitalu. Wyniki – woda w opłucnej… i guzy w lewym płucu. Guz w mostku. Guz z naciekami przy kręgosłupie.
Nowotwór powrócił, a razem z nim cały koszmar – onkologia i walka o życie. Tym razem dostałam inną chemię, mocniejszą. Po trzecim cyklu dostałam zapaści… Lekarze cudem uratowali mi życie. Wciąż o nie walczę. Wierzę, że będzie dobrze… Wiem! Przez całą chorobę mam ogromne wsparcie ze strony rodziny, mojego ukochanego chłopaka, przyjaciół, znajomych, sąsiadów, a nawet obcych mi osób… Chcę żyć, muszę, bo wiem, że mam dla kogo!
Wciąż potrzebne są pieniądze na moje leczenie i na rehabilitację. Wrócę do niej, gdy tylko będę mogła… Wygram walkę o życie. Rehabilitacja będzie ostatnim krokiem, żeby odzyskać to, co zabrał mi rak… Moja walka jeszcze się nie skończyła. Trwa, a ja wiem, że mogę ją wygrać! Wierzę, że moja historia dopiero się zaczyna… Z góry i z całego serca dziękuje za każdą pomoc.