Na zapalenie płuc zachorował 3 razy w ciągu 7. tygodni życia!
Tydzień przed planowanym porodem zaczęłam odczuwać skurcze. Szybko pojechałam na SOR ginekologiczny. Zostałam natychmiast przyjęta na oddział, gdzie zapadła decyzja o rozwiązaniu ciąży cesarskim cieciem. Leżąc na stole operacyjnym, czułam jednocześnie radość z nadchodzącego spotkania z wyczekiwanym synkiem, ale też niepokojący strach. Już po chwili nastał wyczekiwany moment, gdy mogłam przez chwile zobaczyć Igorka. Został mi przyłożony do twarzy. Pocałowałam go w czółko.Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że ten pierwszy pocałunek może okazać się ostatnim… Dziecko zostało zabrane na badania – taką dostałam informacje, podczas szycia po cesarce. Przewieziona na sale pooperacyjna byłam przekonana, że właśnie w tej chwili Igor jest już kangurowany przez swojego tatę, tak jak zaplanowaliśmy. Mąż jednak przyszedł do mnie po paru minutach i powiedział, że synek zaczął kaszleć. Został zabrany na kolejne, tym razem bardziej szczegółowe badania. Okazało się, że Igor urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc i potrzebuje wsparcie CPAP oraz pobytu w inkubatorze. Byłam zaniepokojona, ale jednoczenie zdawałam sobie sprawę, że wiele dzieci rodzi się z zapaleniem płuc. Zostanie podany antybiotyk, pewnie poleżymy w szpitalu troszkę dłużej i będzie wszystko dobrze. Rano odwiedziła mnie pani pediatra z informacją, że stan Igorka pogorszył się i o godzinie 3 w nocy został zaintubowany. Łzy same napływały mi do oczu, byłam przerażona… Stan Igora pogarszał się z każdą minutą. Pani doktor powiedziała, że musi zostać przewieziony do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie – My już nie potrafimy mu pomóc. Tam dostanie fachową pomoc. Czy wyraża Pani zgodę? – Moja odpowiedź była oczywista: tak. Chwilę później padło jeszcze jedno pytanie – Czy chce Pani, żeby dziecko zostało ochrzczone? – Bez zastanowienia odpowiedziałam: tak. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że sytuacja jest krytyczna. Na specjalistycznym oddziale rozpoznano bardzo wiele niepożądanych infekcji i wad: niewydolność oddechową, krążenia, ubytek przegrody miedzy przedsionkowej, wrodzone zapalenie płuc, sepsę. Codziennie dzwoniłam z pytaniem, jaki jest stan mojego synka. Codziennie słyszałam, że stan jest ciężki, podają antybiotyki, jest karmiony dożylnie, ma posocznice (sepsę), obustronne zapalenie płuc. Odwiedzaliśmy Igorka codziennie na OIT. Był taki dzielny. W moich oczach był najdzielniejszym dzieckiem na świecie, walczył każdego dnia. Brzuszek miał jak piłeczka, która podskakiwała z każdym oddechem. Prawie miesiąc spędziliśmy w szpitalach. W końcu udało się wyleczyć Igorka z zapalenia płuc i sepsy, jednak doszły dodatkowe zmartwienia. Źrenice Igorka nie reagują na światło, nie ma też odruchów noworodkowych, odruchu ssania, nie potrafi utrzymać główki, nie uśmiecha się. Lekarzy zmartwił jego nienaturalny wygląd głowy, palców, uszu. Czekamy na wyniki badań genetycznych. Po powrocie do domu w nocy Igorek się zakrztusił śliną. Znów zachorował na zapalenie płuc, potem doszła bakteria Mycoplazma. Ponownie trafił do inkubatora, wymagał tlenoterapii. Odporność Igora jest bardzo słaba, praktycznie jej nie ma. W ciągu 7. tygodni życia 3 razy chorował na zapalenie płuc! Walka o prawidłowy rozwój Igora już się zaczęła. NFZ zapewnia nam 2 razy w tygodniu po 30 minut rehabilitacji. Teoretycznie, w praktyce nie ma miejsc. Udało się zapisać Igora raz w tygodniu na 30 minut zajęć, co stanowczo jest dla niego za mało. Igor potrzebuje rehabilitacji minimum 3 razy w tygodniu, konsultacji ze specjalistami To wszystko wymaga prywatnych wizyt, bo liczy się czas. Mając w domu starszego syna z niepełnosprawnością, nie jesteśmy w stanie finansowo pokryć kosztów związanych z lekarzami i rehabilitacja dla Igorka. Potrzebujemy pomocy, by przyszłość Igora była lepsza i by mógł dogonić rówieśników pod względem rozwoju. Rodzice