Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Janek Polański
Pilne!
13:23:02  do końca
Janek Polański , 17 lat

Proszę, pomóżcie mojemu bratu! Niech ten koszmar się już skończy!

Pamiętają Państwo historię trzynastoletniego Janka, który walczy z guzem mózgu? Cztery lata temu Janek przeszedł bardzo trudną operację usunięcia czterocentymetrowego guza prawej półkuli mózgu. Zabieg trwał trzynaście godzin i był szalenie skomplikowany... Jankowi groziło trwałe kalectwo, bo wokół stale rosnącego guza znajdowały się ważne nerwy odpowiedzialne za poruszanie lewej strony ciała. Nie było jednak wyjścia, bo nowotwór doprowadziłby do jego śmierci. Arcytrudnej operacji podjął się Prof. Martin Schuhmann i usunął 90% nowotworowej zmiany. Po operacji pozostał niedowład ręki, który przez parę lat Janek dzielnie rehabilitował. Usilnie próbował przezwyciężyć traumę choroby i wrócić do normalnego życia. Wierzył w to, że wyzdrowieje. Już prawie się to udało, gdy we wrześniu 2022 roku usłyszał, że po trzech latach stabilizacji guz znów zaczyna rosnąć! To był moment kiedy po raz drugi rodzinie Janka zawalił się świat. Wrócił strach, lęk i niepewność. Nic nie było już takie samo. Siedemnastoletni chłopak powinien snuć plany na przyszłość i zaznawać uroków beztroskiego życia. Tymczasem znów musi stanąć na ringu, by stoczyć nierówną walkę z okrutną chorobą.  Skąd brać siły każdego dnia? Jak żyć ze świadomością, że w głowie znów rośnie guz? Co będzie jeśli się nie zatrzyma? Rodzina Janka jest zdeterminowana do działania. Rodzice i młodsza siostra zdają sobie sprawę, że kolejna operacja niesie ze sobą ogromne ryzyko. Guz znów dotyka bardzo ważnych nerwów. Wystarczy zaledwie milimetr, by je uszkodzić, co będzie skutkowało trwałym kalectwem! Wówczas nie będzie już szansy na normalne funkcjonowanie. Sport, który kocha, nie będzie już w jego zasięgu. Pod znakiem zapytania staje jego samodzielne dorosłe życie. Jednak ta ryzykowna operacja to jedyne, co może uchronić chłopca przed najgorszym. Dlatego musi być wykonana po mistrzowsku. Wymagany jest najnowocześniejszy sprzęt i maksymalna precyzja najlepszego neurochirurga. Po raz kolejny tego zadania chce się podjąć Prof. Martin Schuhmann z Kliniki w Tübingen. Rodzina Janka wie, że tylko jemu może powierzyć tę ekstremalnie trudną misję.  Żeby uratować Janka liczy się czas. Operacja musi się odbyć w czerwcu tego roku. Koniecznie trzeba powstrzymać rosnący guz, zanim będzie za późno. Operacja jest w tym momencie jedynym rozwiązaniem i szansą na ocalenie. Aby się mogła odbyć, na konto Kliniki w Tübingen powinno wpłynąć kwota, której nie uniesie wyczerpana już od tylu lat walki z chorobą rodzina.  Młodsza siostra, zmartwiona zdrowiem brata, apeluje: Proszę, pomóżcie mojemu bratu. Niech ten koszmar się już skończy. On nie zasługuje na to cierpienie. Jest wspaniały! Najbardziej na świecie chciałabym, żeby mógł normalnie żyć!  Rodzice wiedzą, że oprócz modlitwy to właśnie oddanie syna pod opiekę najlepszemu neurochirurgowi jest w tym momencie wszystkim, co mogą zrobić najlepszego. Bo tak było, jest i będzie: dla swoich dzieci chcą sięgać po najlepsze rozwiązania. Nie ma nic ważniejszego!  Kolejny raz – uratujmy Janka! Razem dla niego sięgnijmy do gwiazd! 

154 211,00 zł ( 57,98% )
Brakuje: 111 747,00 zł
Nikodem Kruszewski
Pilne!
Nikodem Kruszewski , 22 miesiące

Złośliwy guz mózgu zabija Nikosia❗️KRYTYCZNIE PILNA zbiórka❗️

W jednej chwili wesoło się bawił, w drugiej walczył o życie… Wciąż nie możemy uwierzyć, że to spotkało właśnie naszego synka! Nikoś w czasie zabawy zwymiotował, potem kolejny raz. Wezwanie pogotowia, przyjazd na SOR i informacja, która ścięła nas z nóg – jest krwotok w czaszce! Nasz synek prawdopodobnie stracił wzrok, ale nawet to nie jest dzisiaj najgorsze. Okazało się, że w jego główce jest śmiercionośny guz… 21 sierpnia – dla większości końcówka wakacji, może dzień jak każdy inny. Dla nas okazał się dniem końca naszego świata… Nikoś, nasz roczny synek, dotąd rozwijający się książkowo, nagle poważnie zachorował! Koszmar każdego rodzica to od tego dnia dla nas jawa… Odkąd synek trafił do szpitala – najpierw do Zielonej Góry, potem do Szczecina, przeszedł już 8 ciężkich operacji. Tego strasznego sierpniowego dnia lekarze od razu zdiagnozowali krwotok i wodogłowie z niedrożności. Jeszcze w nocy odbyła się operacja odbarczenia czaszki, a synka wprowadzono w śpiączkę – był bardzo duży obrzęk mózgu. Usłyszeliśmy, że stan Nikosia jest skrajnie ciężki. Nasze serca pękły… Trafiliśmy do Szczecina. Po ponad dwóch tygodniach w śpiączce, najtrudniejszych w naszym dotychczasowym życiu, próba wybudzenia – udaje się, Nikoś zaczyna sam oddychać. 14 września przekazano nas na oddział neurochirurgii.  W międzyczasie lekarze wykonali szereg operacji związanych z drenażem i zastawką w główce naszego synka. Podejmowane były próby rezonansu – niestety do tej pory żadna się nie udała. W nasze życie wkroczył mrok, jakiego wcześniej nie znaliśmy. Niedawne problemy dnia codziennego w jednej chwili przestały mieć znaczenie – w obliczu choroby dziecka wszystko inne wydaje się takie błahe…  Czekaliśmy kolejne dni w paraliżującej niepewności. 18 października synek przeszedł bardzo ryzykowną, ale na szczęście udaną operację usunięcia guza, który znajdował się przy samym pniu mózgu. Potem przyszła informacja najgorsza z możliwych – badanie histopatologiczne potwierdziło, że to złośliwy guz mózgu – wyściółczak, posterior fossa ependymoma grupa A. Przychodzi nam walczyć ze śmiertelnie niebezpiecznym wrogiem, który zaatakował nasze dzieciątko… Najgorsze chyba jest to, że w Polsce nie ma skutecznych metod leczenia. Czekamy na konsylium i kolejne badania, jednak tu mogą nam zaproponować radio- i chemioterapię. To zdecydowanie za mało, by pokonać tego potwora… Jesteśmy w kontakcie z kliniką w Essen, gdzie Nikoś będzie mógł przejść protonoterapię! To dla niego największa nadzieja na życie! Niestety, jest bardzo kosztowna…  Liczy się każdy dzień, dlatego z całego serca prosimy o pomoc dla naszego synka! Nikoś, mimo całego bólu i cierpienia, jakiego doświadcza, wciąż się do nas uśmiecha… Jak możemy pozwolić, by ten uśmiech zgasł? Niestety, krwawienie i powikłania zrobiły już swoje… Stwierdzono porażenie nerwu wzrokowego i zez zbieżny, niedowłady w ciele, doszły ataki padaczki. Na 90% jest pewne, że nasz synek nie widzi. Wszystkiego musi uczyć się od nowa, jak noworodek… Ma także zastawkę w główce, związaną z wodogłowiem. Tym wszystkim mamy zacząć się martwić później. Najważniejsze, żeby żył! Chcemy, musimy wierzyć w to, że pokonamy nowotwór i będzie jeszcze jak kiedyś! Przecież tak niedawno Nikoś raczkował, powtarzał pierwsze słowa, zaczynał stawiać samodzielne kroczki… Jesteśmy przy synku każdego dnia i powtarzamy, jaki jest dzielny, jak bardzo go kochamy! Prosimy, pomóżcie nam uratować synka, szczęście i sens naszego życia… Rodzice➡️ Nikoś kontra guz mózgu – licytacje   *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową i może się zmienić.

2 841 819,00 zł ( 89,04% )
Brakuje: 349 671,00 zł
Mariusz Kocielnik
Mariusz Kocielnik , 37 lat

Udar podczas dziecięcych urodzin – walczymy o życie Mariusza❗️

W naszej rodzinie ciągle powtarzaliśmy: „kto jak kto, ale Mariusz zawsze spada na cztery łapy”. Co sobie zamierzył, to osiągnął. Był jak MacGyver – umiał dosłownie wszystko. Skąd czas przeszły? Bo Mariusza, jakiego wszyscy znamy i kochamy, obecnie z nami nie ma… Chcemy zrobić wszystko, aby do nas wrócił. Mariusz, a dla wszystkich, którzy go znają, Mario, ma 37 lat. Jest wspaniałym ojcem 5-letniego Piotrusia i 8-letniego Kacpra. Jest wspaniałym mężem, bratem, synem i przyjacielem. Pracowitym, kreatywnym, mądrym, lojalnym człowiekiem.  13 maja nasze spokojne, szczęśliwe życie runęło. Mariusz pojechał z najmłodszym synkiem na urodziny. Tam zemdlał i dostał przejściowego udaru niedokrwiennego, a zaraz drugiego, bardzo rozległego. Okazało się, że udar jest spowodowany dużym rozwarstwieniem tętnicy szyjnej! Skąd coś takiego?! Zawsze dbał o zdrowie, nie leczył się przewlekle… Lekarze pytali, czy miał jakiś uraz? Nic, o czym byśmy wiedzieli! Pojawiły się rozległe komplikacje. Lekarze robili wszystko, co mogli, jednak szczęście jakby Mariusza opuściło… Nie udało się usunąć skrzepu ani farmakologicznie, ani chirurgicznie – istniało zbyt duże ryzyko, że rozwarstwiona tętnica pęknie. Niestety, narastający obrzęk mózgu zagrażał jego życiu, dlatego przeszedł operację ściągnięcia płata czaszki i pozostawał w śpiączce farmakologicznej, z której mimo odstawienia leków nie wybudził się do tej pory… Mariusz cały czas pozostaje w stanie zagrożenia życia. Wiemy, że szkody, które wyrządziło niedokrwienie mózgu, są bardzo rozległe, ale walczymy o lepsze jutro. Dostaliśmy zgodę na to, by przenieść Mariusza do prywatnego ośrodka wyspecjalizowanego w rehabilitacji neurologicznej. Koszt 4 tygodni pobytu w tym ośrodku to aż 26 tysięcy złotych, a my już teraz wiemy, że rehabilitacja będzie bardzo długa. Do tego dochodzi specjalistyczne żywienie i wiele innych wydatków. Jeśli chcesz z nami zawalczyć o Mariusza, będziemy wdzięczni za każdą złotówkę. Mariusz nigdy się nie poddawał i my też się nie poddajemy! Walczymy o niego każdego dnia. Codziennie jesteśmy u niego całą rodziną. Czekają na niego dzieci, żona, rodzeństwo, rodzice, przyjaciele, jego biurko w pracy, jego plany budowlane. Czeka na niego prezent z okazji 10. rocznicy ślubu, którego nie zdążył otrzymać. To po prostu nie może skończyć się inaczej niż odzyskaniem przez niego świadomości. Jesteśmy zdruzgotani, ale cały czas mamy nadzieję, że jeszcze coś można dla Mariusza zrobić. Rodzina

102 822,00 zł ( 50,86% )
Brakuje: 99 306,00 zł
Wojtuś Sadowski
Pilne!
Wojtuś Sadowski , 5 lat

❗️KRYTYCZNIE PILNE❗️Nie pozwólmy umrzeć małemu sercu - ratujemy życie Wojtusia!

PILNE❗️Ta zbiórka to ponowny krzyk o pomoc - potrzebujemy jej, żeby serce naszego synka mogło dalej bić! Wojtuś to nasz niespełna 5-letni synek, nasze oczko w głowie i sens istnienia. Urodził się z wadą serca. Bez leczenia to po prostu wyrok śmierci... Serce Wojtusia bije dzięki wsparciu tysięcy osób, które dały mu szansę na życie. Dziś potrzebujemy Was ponownie, że ocalić ten cud życia, żeby dać naszemu synowi szansę na szczęśliwe dzieciństwo i dorosłość... Walczymy z czasem, niestety wada serca zaskoczyła nas ponownie. Proszę, przeczytaj ten tekst i uratuj życie Wojtusia! Boimy się o Wojtusia tak samo mocno, jak go kochamy – najbardziej na świecie… Nasz synek walczy o życie od pierwszej chwili na tym świecie. Na badaniu połówkowym usłyszeliśmy, że nasze dziecko, zamiast żyć, po narodzinach może umrzeć - z powodu wady serca. Te różnią się stopniem złożenia i śmiertelnością. Wojtuś okazał się być bardzo trudnym przypadkiem, w jego serduszku wszystko było na opak. Wojtuś przeszedł więcej w swoim życiu więcej operacji serca niż ma teraz lat... Jest dwa i pół roku po pełnej korekcie swojego serduszka — double switch Hemi Mustard, która odbyła się w USA. Nikt w Polsce ani w Europie nie chciał się podjąć ratowania dwóch komór po tym, co zostało zrobione w sercu Wojtusia w Polsce. Tylko profesor Frank Hanley z Lucile Packard Children’s Hospital wraz ze swoim zespołem zdecydował się ocalić dwie komory w sercu Wojtka. Dzięki temu Wojo uniknął leczenia paliatywnego — co w kontekście życia kilkuletniego dziecka brzmi przerażająco... Według polskich kardiochirurgów operacja miała się nie udać... Wojtek miał umrzeć. Tymczasem okazała się strzałem w dziesiątkę. Nasz dzielny synek, który wytrzymał 5 operacji w kraju, stanął po raz 6. do walki — najcięższej operacji, której w Polsce praktycznie się nie wykonuje, a jeśli już, to skutki są różne...Strach, kiedy Wojo wyjeżdżał na operacje, był nie do opisania. Do dziś pamiętam ołowianą rurę w gardle, musiałam sobie przypominać, żeby w ogóle oddychać. Serce mówiło — łap go na ręce i uciekaj, a rozsadek — stój, przecież jest w najlepszym miejscu na świecie. To jego szansa na życie. Tata Wojtka był spokojny. Wiedział, że wszytko będzie dobrze. Czas operacji minął szybko, co godzinę byliśmy informowani, na jakim etapie są lekarze i czy Wojtuś daje radę. Dawał, był dzielny. Już po kilku godzinach mogliśmy być przy naszym największym skarbie — najsilniejszym i najdzielniejszym chłopcu na świecie — naszym Synku... Po 7 dniach Wojtuś został rozintubowany. Po kolejnych 7 wyszliśmy ze szpitala do hotelu. To było niewyobrażalnie szczęście... Wojo przestał wymiotować po jedzeniu, co wcześniej zdarzało się właściwie codziennie. Z dnia na dzień nabierał sił, zwiększał mu się apetyt. Jego płuca dostały tyle tlenu, że nie mogliśmy za nim nadążyć. Co dzień zaskakiwał nas tym, jak szybko nadrabia stracony czas. Bawił się, biegał, cieszył każdą chwilą... Tak minęły ponad dwa lata — sielanka z małymi przerwami na kontrolę serduszka. Przed wykonaniem pełnej korekty serca profesor Hanley powiedział nam, że Wojo będzie żył jak normalne dziecko, aż do momentu kiedy urośnie na tyle, że zastawka przestanie mu wystarczać i będzie trzeba mu ja wymienić... Niestety ostatni rezonans i echo serca wykazały znacznie zwężenie na zastawce płucnej, zwiększenie gradientu do 80 mm Hg, gdzie prawidłowa wartość to ok. 24 mm Hg. Wysłaliśmy wyniki badań do szpitala w Stanford. Kilka dni temu dostaliśmy odpowiedź, że to już czas - zastawkę trzeba wymienić. Ze względu na możliwe powikłania musimy raz jeszcze lecieć do kliniki w Stanach i musimy zrobić to jak najszybciej! To było, jakby ktoś wbił nam nóż w plecy... Wymiana była planowana dopiero za trzy lata. Jednak czasem się tak  zdarza, kiedy dziecko rośnie, przy skomplikowanych warunkach anatomicznych serca, że zastawka wapnieje i przestaje działać. Ponad dwa lata spokoju — znów musimy stanąć do walki o życie naszego Wojtka. Znów musimy zebrać niewyobrażalną kwotę. Co się stanie jeśli zastawka nie zostanie wymieniona na czas? Wytworzy się nadciśnienie płucne, prawa komora przerośnie do takiego stopnia, aż jego serce stanie się niewydolne i się zatrzyma. A wtedy już nic nie da się zrobić... Wojtuś umrze. Stracimy naszego synka... Musimy działać szybko. Stąd nasza ogromna prośba — pomóżcie nam jeszcze raz. Wiemy, że prosimy o wiele — jednak dzięki Waszej pomocy stał się cud — nasz synek po tak ciężkich przeżyciach, po 6 operacjach serca, gdzie każda mogła skończyć się tragicznie, żył przez ponad 2 lata jak zdrowe dziecko. Wojo jest dla nas wszystkim, nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Wiemy, że jeśli dostanie kolejną szansę, wykorzysta ja na maksa, będzie żył najpiękniej, jak się da. Prosimy, bądź z nami. Uratuj naszego synka... Rodzice Wojtusia Bądź z Wojtusiem na Facebooku i wspieraj go w walce o życie Życie Wojtusia możesz uratować także przez LICYTACJE - KLIK! Potrzebna pomoc dla chorego Wojtusia / TVP OTWÓRZ SERCE DLA WOJTUSIA / Reportaż w Telewizji TOYA

2 612 696,00 zł ( 76,48% )
Brakuje: 803 156,00 zł
Aleksandra Dzwonek
Aleksandra Dzwonek , 7 miesięcy

Czy malutka Ola usłyszy swoich rodziców? – pomóż zawalczyć o przyszłość❗️

Nasza córeczka Ola urodziła się w październiku 2022 roku. Jest naszym jedynym, upragnionym i długo wyczekiwanym dzieckiem. Dzień narodzin małej miał być tym najpiękniejszym. Spełnieniem marzeń, a zamienił nasze życie w czas pełen niepokoju, lęku i przerażenia o to, co będzie dalej.  Okazało się, że nasza córeczka urodziła się z wadą uszu. Jej kanały słuchowe są zrośnięta, a małżowiny uszne niewykształcone. Oba… Czyli Olunia nie słyszy nas wcale.  Kiedy minął pierwszy szok, pojawiła się kolejna koszmarna informacja, czyli brak możliwości operacji w Polsce, a co za tym idzie niewyobrażalne koszty… Dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko urodziło się z rzadkim schorzeniem i że ratunku musimy szukać bardzo daleko.  Aby nasza malutka córeczka mogła słyszeć i prawidłowo rozwijać się niezbędne są 3 operacje w USA. Jedyną szansą dla Olusi jest operacja otwarcia kanałów słuchowych oraz rekonstrukcja małżowin usznych. Bez Waszej pomoc, mimo największych wyrzeczeń, kwota, którą widzicie na pasku, jest poza naszym zasięgiem.  Operacje są niezbędne dla Oli, gdyż wada słuchu powoduje nieprawidłowy rozwój mowy oraz brak odbierania bodźców z otaczającego ją świata. Nie możemy skazać naszego maleństwa na życie w głuchej ciszy… Pomimo strachu i przeciwności losu oraz ryzyka związanego z operacjami, chcemy dać naszemu dziecku możliwość na lepsze i normalne życie. Odkąd wyszliśmy ze szpitala, nasza córka poznaje jedynie przychodnie, szpitale i dziesiątki lekarzy. Po głowie wciąż krąży jedno: Czy nasza Oleńka kiedykolwiek nas usłyszy? My nie mamy żadnych marzeń… Naszym jedynym pragnieniem jest, aby nasza córeczka była zdrowa!  Cały czas zadajemy sobie pytania: „Dlaczego nas to spotkało? Kiedy i gdzie popełniliśmy błąd?” – cały czas nie znaleźliśmy odpowiedzi, ale wierzymy, że z ogromną pomocą uda nam się osiągnąć cel i uratować przyszłość Oli! Liczy się każdy grosz! Prosimy, wesprzyj. Dobro wraca! Rodzice *Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. ➤ Wspieraj zbiórkę Oli poprzez LICYTACJE NA FB ➤ Obserwuj zmagania Oli na FACEBOOK'U oraz INSTAGRAMIE 

233 827,00 zł ( 16,67% )
Brakuje: 1 168 301,00 zł
Iwona Balsam
Pilne!
Iwona Balsam , 33 lata

"Mamo, nie mogę Cię stracić..." – pomóż uratować Iwonę przed nowotworem❗️

Nazywam się Iwona. W tym roku skończę 33 lata. Mam wspaniałego syna, narzeczonego, z którym planuję ślub, wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Mam też złośliwy nowotwór, który próbuje zniszczyć moje życie, w którym przeszłam już naprawdę dużo. Proszę Cię, zatrzymaj się na chwilę, przeczytaj mój apel i daj mi szansę na życie… Wychowuje synka Kacpra, który ma 15 lat. Od zawsze był dla mnie najważniejszy. Stracił tatę, gdy miał kilka lat… Nie wyobrażam sobie, że i mnie miałoby zabraknąć w jego życiu. Jesteśmy tak blisko, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. W opiece nad Kacprem pomaga mi mój narzeczony. W czerwcu tego roku chcielibyśmy wziąć ślub… Czy zdążę? Mimo że jestem dość młodą osobą, to w życiu wycierpiałam już naprawdę dużo. Od 2017 roku zmagam się z endometriozą. Jest to straszna choroba powodująca bóle nie do wytrzymania. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Nagle pojawiła się nadzieja na normalne życie. Była to operacja w prywatnej klinice, której koszt wynosił 25 tysięcy złotych. Poddałam się operacji, dzięki czemu zaczęłam żyć na nowo - bez bólu!  Odzyskałam sens życia. Znowu byłam szczęśliwa i spełniona. Nie trwało to długo… W 2020 roku poczułam, że znowu dzieje się coś niedobrego. Bolało mnie całe ciało i odsyłano mnie od lekarza do lekarza. Dwa lata walczyłam o diagnozę, która okazała się tragiczna! Usłyszałam wyrok – guz prawego nadnercza, 16-centymetrowy. Świat się dla mnie zawalił, ale mimo wszystko postanowiłam walczyć. 11 lipca 2022 roku poddałam się operacji usunięcia guza, węzłów chłonnych oraz prawego nadnercza. Wierzyłam, że będzie już tylko lepiej. Jednak badania histopatologiczne kolejny raz nie były dla mnie łaskawe. Zdiagnozowano przerzuty na węzły chłonne oraz usłyszałam dodatkowe, bardzo gorzkie słowa: “Niestety, ma Pani ogromnego pecha. To rak dziecięcy, neuroblastoma…”. W tym momencie wiem, że zainfekowany jest cały brzuch, czekamy na informacje, gdzie dokładnie umiejscowił się potwór… W Polsce założyli ręce i nie wiedzieli, jak mnie leczyć. Postanowiłam poszukać innego leczenia i pojawiła się nadzieja na terapię w Barcelonie. Jest bardzo skuteczna, jednak przekracza moje możliwości finansowe. A ja naprawdę bardzo chcę żyć! Z całego serca proszę o pomoc. Każda – nawet ta najmniejsza wpłata – jest na wagę życia… A ja mam dla kogo żyć! Iwona ➤ Zbiórkę Iwony można także wspierać poprzez LICYTACJE ➤ TVP Lublin  ➤ TVP Warszawa ➤  #CHALLENGE_DLA_IWONY

1 554 548,00 zł ( 28,49% )
Brakuje: 3 901 624,00 zł
Dominik Breksa
Pilne!
Dominik Breksa , 19 lat

Pancerz oparzenia przydusza serce Dominika! Zbieramy na pilne operacje w USA!

Dominik ma ciało spalone do głębokości mięśni i kości. Cudem żyje. W sierpniu 2012 r. jako 9-latek zapalił się od zapałki na poddaszu w domu w Krakowie.  Gdy w szpitalu dziecięcym w Krakowie- Prokocimiu w ponad miesięcznej śpiączce farmakologicznej usuwano mu czarne,  zwęglone, martwe fragmenty na jednej trzeciej powierzchni ciała i nałożono na te miejsca przeszczepy skóry własnej, całą ranę zakażono dodatkowo gronkowcem. W rezultacie żadne przeszczepy się nie przyjęły. Wszystkie spłynęły.  Cała górna część ciała: podbródek, szyja obręcz barkowa, ramiona, pachy, cała klatka piersiowa po pępek, prawy bok, połowa pleców oraz prawa ręka od bicepsa przez łokieć aż do nadgarstka zamieniły się odtąd u Dominika w twardy, nieruchomy, potwornie przykurczony i poskręcany bliznowiec. Chłopiec zamienił się w manekina. Jego ciało to pancerz. Skóry na jednej trzeciej ciała nie ma. Zamiast niej utworzyła się ziarnina. Dominik nie może się zupełnie ruszać, a co więcej nie może normalnie oddychać. Wszystkie narządy min. oddechowe wraz z sercem są ściśnięte pod grubą skorupą keloidów. W dniu wypadku Dominik (9 lat) mierzył ok. 125 cm i ważył 25 kg, dziś ma ponad 19 lat i mierzy 182 cm, waży 56 kg. Bliznowce nie rosną adekwatnie do rozwoju ciała. Nie rozciągają się. Przykurczają korpus i kończyny Dominika tak mocno, jakby wpychać cegłę do małego pojemniczka po jogurcie. Dodatkowo keloidy ciągle pękają, Dominik ma przez to nigdy niezagojone rany.   Taki stan trwa od prawie 11 lat.  Dominik nie pamięta siebie sprzed wypadku.  Dziś czuje się, jakby nie istniał. Jakby jego spalone ciało było obce. Wtedy, prawie 11 lat temu w szpitalu w Krakowie-Prokocimiu uratowali go anestezjolodzy. Chirurdzy zawiedli. Dominik przeszedł dodatkowe operacje w Polsce. Nie przyniosły żadnej poprawy.  Dopiero, gdy do Dominika wyciągnął rękę dr Peter Grossman,  MD z West Hills,  CA, USA w 2014 r., chłopiec po kawałku zaczyna żyć. Lekarz kilkunastokrotnie operował już Dominika od tego czasu. Dziś sam dr Grossman apeluje w sprawie Dominika do ludzi dobrej woli o pomoc: Dotąd Dominik przeszedł już 29 operacji w życiu (19 w Stanach Zjednoczonych). Wkwietniu 2023 r. planowana jest kolejnaoperacja w West Hills, CA. Polegać będzie na usuwaniu czterech ekspanderów tkankowych, oraz rozciąganiu tkanek. Następne operacje w USA planowane są już w lipcu i grudniu 2023r. Trzeba wyciąć dalsze partie bliznowców m.in. z klatki piersiowej, prawego boku i prawego bicepsa. Dominik ma przygotowany przez dra Grossmana kilkuletni plan aż do całkowitego wyleczenia, który opiewa na ponad $ 1 150 000. Podzielony jest na kilka etapów. Dominik musi się spieszyć. Zostało mu zaledwie kilkanaście miesięcy zanim przestanie rosnąć. Naszym jedynym pragnieniem jest dozbierać brakujące 1 000 000 zł i wpłacić je do szpitala w West Hills,  CA. Martwi nas galopująca inflacja i silny wzrost kursu dolara.  Dziś leczenie Dominika jest zagrożone, bo nie wpłaciliśmy do szpitala w West Hills całej kwoty przewidzianej na jego operacje.  Nasi drodzy Darczyńcy,  błagamy wesprzyjcie Dominika zanim będzie za późno! Tylko dzięki Wam chłopiec może żyć! Otaczamy Was nieustannie ciepłymi myślami i dziękujemy za całe dobro, Dominik i mama Sylwia  Historia operacji. Te części ciała Dominika już naprawiono: 2012: sześć w USD w Krakowie Prokocimiu (przeszczepy skóry własnej wraz ze zmianami opatrunków, żaden przeszczep się nie przyjął)2013/14: dwie w szpitalu Rydygiera w Krakowie/jedna w Centermed Kraków (przeszczepy skóry w obu pachach, z-plastyka prawego łokcia)2014-18: jedenaście w Grossman Burn Center, West Hills, CA, USA (sztuczna skóra w prawym łokciu i obu pachach, kilkukrotna z-plastyka szyi, lasery CO2, zastrzyki sterydowe, kilkanaście ogromnych ekspanderów rozciągających tkanki) operujący dr Peter Grossman2020: trzy w Comer Children's Hospital U Chicago Medicine (rozciąganie tkanek na trzech ogromnych ekspanderach na plecach, wycinanie płata skóry z pleców i jego transplantacja na podbródek i szyję, zamykanie miejsca dawczego). 17- godzinna, innowacyjna operacja prof. Lawrence'a Gottlieba & dra Bruce'a Bauera. 2021: dwie w West Hills, CA - zakładanie 4 ogromnych ekspanderów tkankowych (klatka piersiowa, prawe ramię oraz plecy), wycięcie części bliznowców,  przesunięcie płatów skóry,  usunięcie ekspanderów. 2022/23: trzy w West Hills, CA - zakładanie pięciu ogromnych ekspanderów tkankowych (żuchwa, klatka piersiowa, prawy bok, dwa wzdłuż prawej strony pleców), komplikacje z ekspanderem piersiowym; dodatkowa operacja w styczniu 2023 r. - Szpital na Klinach w Krakowie (dr Tomasz Mierzwiński, chirurg).   ––––––––––––––––––– Zobacz stronę Dominika –> KLIK Licytacje dla Dominika –> KLIK LICYTACJE 2 –> KLIK Mówili o Dominiku: DZIEŃ DOBRY TVN – KLIK TVP3 KRAKÓW –> KLIK TVP Kraków: Pisali o Dominiku: Interia Fakty: Gazeta Krakowska: Onet   Gazeta Krakowska   Sekundy, które zmieniły życie TVP1:      

3 937 606,00 zł ( 86,98% )
Brakuje: 588 991,00 zł
Samuel Jurczyk-Szostak
Pilne!
6 dni do końca
Samuel Jurczyk-Szostak , 3 latka

Trwa walka ze złośliwym nowotworem... Uratuj małego Samuela❗️

To była zwykła sobota. Samuelkowi spuchła prawa nóżka. Nie podejrzewaliśmy niczego złego, ponieważ był w świetnej formie. Nóżka nie bolała, jak zwykle biegał po domu i rozrabiał. Jednak wygląd nóżki wzbudził nasz niepokój i zdecydowaliśmy jeszcze tego samego dnia pojechać do szpitala. Tam lekarz wyczuł pod palcami guza w brzuszku Samuelka. Skierował nas na SOR. A potem przyszła diagnoza… Byliśmy przerażeni. Lekarze zrobili USG i poinformowali, że jest to nowotwór – złośliwa neuroblastoma o wysokim czynniku ryzyka. W celu diagnostyki i leczenia skierowano nas na oddział hematologii. Niedzielę spędziliśmy jeszcze razem, oswajając się z myślą, że nasze dziecko jest śmiertelnie chore. Trudno było w to uwierzyć… Spędzaliśmy  wspólnie czas. Ten ostatni raz… Przed leczeniem i rozłąką na wiele długich miesięcy...  Na zdjęciu po lewej stronie widzicie uśmiechniętego, pełnego życia chłopca. Zaledwie tydzień przed tym, jak dowiedzieliśmy się o guzie znajdującym się w brzuszku… Drugie – po biopsji. Od 12 grudnia jesteśmy w szpitalu na oddziale hematologii. Pierwsze dni to ogrom bólu i przerażenia. Obecnie Samuel schudł, wypadają mu włoski i prosi, że chce już wrócić do domu. Boimy się skutków ubocznych leczenia. Jesteśmy przerażeni wizją uszkodzonego serduszka, wątroby, tarczycy, a nawet śmierci, jeżeli Samuel nie wytrzyma intensywnego leczenia w Polsce.  Leczenie w Barcelonie daje szanse na normalne życie dla Samuelka. Terapia jest dostosowana indywidualnie do pacjenta. Samuelek może nie przeżyć autoprzeszczepu i megachemii, które proponują lekarze w Polsce. Nie chcemy czekać, aż Samuel będzie w tak złym stanie, że jedynym ratunkiem będzie leczenie za granicą. Musimy zadziałać wcześniej, dlatego już teraz zbieramy na leczenie syna w Barcelonie  Prosimy Was o wsparcie. Uratujmy razem Samuelka. Z Wami możemy dać mu szczęśliwe życie! Ma bardzo złośliwy nowotwór, pilnie potrzebne pieniądze na leczenie! Prosimy, nie bądź obojętny i dołącz do nas! Dominika i Adam, rodzice ➤ FB: Samuelek VS Neuroblastoma ➤ INSTAGRAM: samuel.vs.neuroblastoma ➤ LICYTACJE: Razem uratujemy życie Samuelka oraz Ekipa Mikołaja pomaga Samuelkowi ➤ rybnik.dlawas.info – Ma dwa latka i walczy ze złośliwym nowotworem. Uratujmy małego Samuela! ➤ rybnik.com.pl – Uratujmy Samuelka! Leczenie w Barcelonie nadzieją na dalsze życie

3 804 216,00 zł ( 92,53% )
Brakuje: 307 038,00 zł
Filip Martyniuk
Pilne!
2 dni do końca
Filip Martyniuk , 10 miesięcy

Krótsza nóżka odbiera szansę na normalne życie! Pomóż!

‌Jesteśmy rodzicami 4-letniego Michałka. Gdy zaszłam w kolejną ciążę, z upragnieniem czekaliśmy na naszego skarba. Będąc w 31 tygodniu ciąży, udaliśmy się na trzecie badania prenatalne. Z radością oglądaliśmy, jak wygląda nasz maluch, aż do momentu, gdy usłyszeliśmy słowa: "coś mi się tu nie zgadza... Jedna kość udowa jest krótsza i wygląda, że zatrzymała się na 21 tygodniu ciąży ". W jednej sekundzie nasz świat runął. Dla potwierdzenia diagnozy pani doktor skierowała nas na powtórne USG w innym gabinecie. Wychodząc z gabinetu, zalana łzami miałam nadzieję, że to błąd pomiaru. Niestety.... Nie pamiętam, jak dotarłam do domu. Był płacz, rozpacz i żal do Pana Boga o to, co nas spotkało. Przez kolejne dni byłam jak w amoku. Nic do mnie nie docierało, o niczym innym nie myślałam. Jedynie co miałam w głowie, to krótsza kość udowa i myśl o cierpieniu, które czeka naszego synka. Po pierwszym szoku przyszło opamiętanie, jak pomóc naszemu maleństwu? Gdzie szukać pomocy? Czy to się leczy? Czy będzie chodził? Całymi dniami szukaliśmy informacji w internecie o  wadzie naszego synka. W końcu przyszedł ten dzień 16.07.2022, w którym przywitaliśmy naszego małego Filipka. Był malutką, drobną kruszynką, która wpatrywała się swoimi dużymi oczkami we mnie - swoją mamę! Wiedziałam, że będziemy walczyć o jego zdrowie! Pierwsze wizyty u lekarzy nie przyniosły oczekiwanego efektu. Rozkładali ręce, bo nie widzieli takiej wady, mobilizowali nas jednak do szukania pomocy w Polsce i na świecie. Znaleźliśmy inne historie z wrodzonym niedorozwojem kości udowej, jak u Filipka, które są dziś zupełnie zdrowe i cieszą się radością dzieciństwa.... Chodzą, biegają, jeżdżą na rowerze. Pomoc znalazły u światowej sławy ortopedy dr Dror Paley w Paley Institute, który otworzył filie w Warszawie. Wtedy dopadły nas kolejne myśli, skąd wziąć pieniądze na leczenie? Koszt jest ogromny, a NFZ nie refunduje takich zabiegów. Do tej chwili, nierehabilitowana nóżka może spowodować wiele dodatkowych problemów zdrowotnych, takich jak skrzywienie kręgosłupa, zanik mięśni czy przykurcz stawów. Chodzimy na rehabilitację i wytrwale ćwiczymy nóżkę, jednak na NFZ jest mało zajęć i długi czas oczekiwania, więc musimy chodzić prywatnie - raz w tygodniu, a to tworzy dodatkowe koszta. Pierwsza operacja Superhip i Superknee w wieku 18-24 miesiące, polega na tym, że trzeba uwolnić wszystkie mięśnie, nerwy itd , a następnie wykonać plastykę biodra i wprowadzić głowę kości udowej na swoje miejsce. Po tej operacji czeka go 6 tygodni w gipsie i dłuuuuga rehabilitacja. Rok później pierwsze wydłużanie kości udowej.  Jesteśmy już po pierwszej wizycie w Paley European Institute u dr Deszczyńskiego, który odbywał praktyki pod okiem Dror Paley, i postawił diagnozę, plan leczenia oraz szansę na lepsze jutro! Jeśli nie zaczniemy działać, przewidywane całkowite skrócenie nóżki wynosi 30 cm! Niestety koszta nas przeraziły i wiemy jedno, sami nie damy rady uzbierać tak ogromnej sumy pieniędzy. To prawie pół miliona złotych! A przecież to jedna z 4 zaplanowanych operacji. Pierwszy zabieg będzie mógł odbyć się w wieku 1.5-2 latka, co stresuje nas jeszcze mocniej. To dlatego jesteśmy tutaj i bardzo prosimy Cię o pomoc! Urszula i Radosław, rodzice   Kupując i sprzedając, też pomagasz Filipowi! ➡️  LICYTACJE DLA FILIPA NA FACEBOOKU ➡️ TVP BIAŁYSTOK –> KLIK ➡️ eDZIECKO –> KLIK ➡️ FILIPEK NA ONECIE > KLIK ➡️ ONET PORADY –> KLIK

508 747,00 zł ( 96,21% )
Brakuje: 19 999,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki