Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojtek Szymaniec
Wojtek Szymaniec , 8 lat

Nieznana choroba sprawiła, że rozwój naszego synka prawie całkowicie się zatrzymał❗️ Ratunku❗️

Nigdy nie sądziliśmy, że dotknie nas taki dramat. Ciąża przebiegała prawidłowo i powitaliśmy na świecie zupełnie zdrowego synka. Dlaczego Wojtuś nagle zachorował? Do dzisiaj ani my, ani lekarze nie znamy przyczyny. Nasz synek robi się coraz starszy, lecz jego rozwój prawie całkowicie się zatrzymał.  Do 6. miesiąca życia wszystko z naszym synkiem było w porządku. Byliśmy szczęśliwymi rodzicami. Po kilku dniach od narodzin zabraliśmy synka ze szpitala – zdrowego, pogodnego, wymarzonego… Wojtuś rósł i razem z tym rosły nasze serca. Aż do czasu, kiedy zauważyliśmy, że Wojtuś nie funkcjonuje tak, jak inne dzieci w jego wieku. Niepokojące objawy skierowały nas na wizytę do neurologa. Tam potwierdziło się, że rozwój synka jest opóźniony. Rozpoczęliśmy rehabilitację i pielgrzymki po lekarzach, aby zrozumieć, co dolega Wojtusiowi. Wszystkie wyniki wychodziły w porządku, nawet badania genetyczne nie wykazały mutacji żadnego genu. Mimo ciężkiej pracy Wojtuś zaczął siadać dopiero w wieku 18 miesięcy. Na własnych nóżkach stanął dopiero kiedy skończył dwa latka. Stwierdzono u niego opóźnienie psychoruchowe i obniżone napięcie ruchowe.  Cały czas odbijamy się od ściany, nie znając diagnozy stanu naszego synka. Wojtek nie chodzi samodzielnie – jedynie ze wsparciem. Ze względu na swoje trudności uczęszcza do szkoły specjalnej. Dodatkowo od 1,5 roku synek zmaga się z padaczką. Napady są długie i intensywne, a my wciąż szukamy sposobu, by zapanować nad chorobą. Początkowo zdarzały się średnio trzy razy w tygodniu!  Na szczęście Dzięki odpowiedniemu leczeniu udało się zmniejszyć ich częstotliwość i pojawiają się rzadziej – raz na dwa tygodnie.  Dziękujemy Wam za całe dotychczasowe wsparcie dla Wojtusia – dzięki niemu mogliśmy korzystać z rehabilitacji i świętować minimalne postępy. Niestety, nasza walka o zdrowie synka wciąż trwa i po raz kolejny musimy zwrócić się do Was z prośbą o pomoc. Każdy turnus rehabilitacyjny związany jest z wysokimi kosztami, jednak na ten moment to jedyna szansa na lepsze jutro Wojtusia. Dodatkowo cały czas szukamy przyczyny jego choroby, w czym mogą pomóc nam kosztowne badania genetyczne WES. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego sami.  Tak jak wszyscy rodzice marzyliśmy, by nasze dziecko było zdrowe i rozwijało się prawidłowo. Niestety, każdego dnia musimy walczyć o drobne postępy – takie jak lepszy kontakt wzrokowy, samodzielne kroczki czy pierwsze słowa. Prosimy, wesprzyjcie nas w tej walce. Wierzymy, że z Waszą pomocą Wojtuś ma szansę na rozwój. Rodzice Wojtusia  

0,00 zł ( 0% )
Brakuje: 31 915,00 zł
Helena Orchowska
Helena Orchowska , 70 lat

Niefortunny upadek roztrzaskał mój bark❗️ Proszę, pomóż!

Zawsze starałam się dbać o zdrowie i sprawność. Mieszkam sama, więc moja samodzielność była dla najważniejsza. Niestety stało się coś, co przekreśliło moje marzenia o sprawnym życiu! W 2022 roku, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia byłam na kontroli w przychodni rodzinnej. Było już ciemno, gdy wychodziłam od lekarza. Zdążyłam odejść jedynie kilka kroków od budynku, kiedy potknęłam się o wystający schodek. Całym ciężarem ciała upadłam na prawą stronę. Nie wiem, jak udało mi się samej wstać – to musiała być adrenalina. Zdążyłam tylko wrócić do przychodni i zgłosić się do pielęgniarki. Potem straciłam przytomność...  Obudziłam się na oddziale ratunkowym… Mój bark był roztrzaskany na dziesięć części! Nie mogłam uwierzyć, że zwykły upadek tak tragicznie wpłynął na moje zdrowie. Na domiar złego, prawa ręka jest moją dominującą, a to właśnie z tej strony wszczepiono mi endoprotezę.  Obecnie jest mi bardzo trudno swobodnie funkcjonować. Od półtora roku codziennie towarzyszy mi ból! Każdy ruch – wstanie z łóżka, przygotowanie sobie posiłku, spacer – okupiony jest ogromnym dyskomfortem. W następstwie upadku pojawiły się u mnie zwyrodnienia i zespół cieśni nadgarstka. Uczęszczam na rehabilitację, by choć trochę ulżyć sobie w bólu, jednak nie wszystkie wizyty są dostępne w ramach NFZ.  Niedawno okazało się, że z moją endoprotezą niestety są problemy… Gdy pierwszy raz usłyszałam o tym od lekarzy, nie mogłam w to uwierzyć – prawdopodobnie niezbędna będzie reoperacja! Jeśli zabieg okaże się konieczny, będzie musiał odbyć się w prywatnym ośrodku. Wiem, że koszty będą ogromne... Przede mną długa i ciężka droga po odzyskanie sprawności, ale liczę na otwarte serca dobrych ludzi. Zwracam się do Was o pomoc w opłaceniu dalszej walki o zdrowie. Chciałabym móc cieszyć się życiem tak, jak przed upadkiem. Z całego serca proszę o wsparcie!  Helena

0 zł
Mariusz Gazda
Pilne!
Mariusz Gazda , 52 lata

Mariusz to kochający mąż i dziadek, a także wieloletni strażak... Dziś walczy z RAKIEM❗️Ratunku❗️

Mariusz, ukochany mąż, tata i dziadek, a także wieloletni strażak w ochotniczej straży pożarnej, rozpoczął swoją niezwykle trudną walkę z przeciwnikiem, z którym jeszcze nigdy nie miał do czynienia. Kilka miesięcy temu otrzymaliśmy druzgocącą diagnozę. To, co początkowo wydawało się być zwykłym bólem gardła i trudnościami w przełykaniu pokarmów, okazało się okrutnym losem – nowotwór złośliwy w części szyjnej przełyku, rak podstawnokomórkowy. Nasz świat się zawalił, a serca wypełniła rozpacz. Jak to możliwe? Dlaczego? Nikt nigdy nie jest przygotowany na tak wstrząsającą diagnozę. Ta okrutna choroba wdarła się do naszego życia, zmieniając je nieodwracalnie.  Mariusz nie może już przełykać, dużo schudł i nie jest w stanie przyjmować pokarmów stałych – jedynie płynne, jak np. nutridrinki. Codziennie widzimy, jak choroba odbiera mu coraz więcej. Mariusz to nie tylko kochający dziadek i mąż, ale także człowiek o ogromnym sercu, zawsze gotowy pomóc innym. Teraz to my musimy stanąć przy nim i wspierać go w walce z chorobą. Jednakże, aby pokonać raka, potrzebujemy ogromnych środków na leczenie i terapię oraz dojazdy, których sami nie jesteśmy w stanie zebrać. Nie możemy się jednak poddać – taka jest cena życia Mariusza. Dlatego z całego serca prosimy Was o wsparcie naszej rodziny w tym trudnym czasie. Każda wpłata i każda dobra myśl  przynosi nam nadzieję i dodaje sił w tej walce. Bądźcie z nami i wesprzyjcie naszą zbiórkę – poprzez wpłatę lub udostępnienie. Z góry serdecznie dziękujemy za każdy gest dobrego serca skierowany w stronę Mariusza. Najbliżsi

11,00 zł ( 0,01% )
Brakuje: 63 819,00 zł
Izabela Krukowska
Izabela Krukowska , 41 lat

Mój świat to cztery ściany. Moje marzenie to samodzielne kroki... Pomocy❗️

Kiedyś lubiłam podróżować, zwiedzać i poznawać nowych ludzi, jednak teraz z powodu choroby jest to niemożliwe. Od 20 lat choruję na stwardnienie rozsiane i moim jedynym ratunkiem jest stała rehabilitacja. Niedowład czterokończynowy sprawia, że poruszam się na wózku elektrycznym, ale to nie koniec dolegliwości. Mam zaburzenia czucia, z trudem zmieniam pozycję w łóżku czy przesiadam się na wózek. Moim jedynym dochodem jest renta, z której razem z córką się utrzymujemy, opłacamy mieszkanie oraz inne koszta związane z moją chorobą. Intensywnie i uparcie pracuję nad stanem mojego zdrowia, próbując nie poddać się chorobie.  W tym pomaga mi systematyczna rehabilitacja oraz przyjmowanie leków, które powstrzymują postęp choroby. Ale obecna rehabilitacja nie jest w stanie zapewnić mi odpowiedniej ilości godzin ćwiczeń, aby móc samodzielnie choć wstać z łóżka.  Dążę do życia jak najbardziej samodzielnego, niezależnego, ponieważ teraz nawet w czynnościach życia codziennego muszę polegać na innych. Moim całym światem są cztery ściany, a ogromną radość sprawia mi każde wyjście, każdy wyjazd nad jezioro czy spacer. Widzę efekty. Wsparcie, jakie otrzymałam w poprzedniej zbiórce pozwoliło mi kontynuować rehabilitację. Czasem jestem w stanie przejść parę kroków, nie mam tak wielu skurczy. Bez ćwiczeń to nie byłoby to możliwe. A ćwiczenia nie są możliwe bez ogromnych środków finansowych, których już nie mam. Dlatego znów proszę o wsparcie! Izabela

10,00 zł ( 0,01% )
Brakuje: 53 182,00 zł
Nikodem Holwek
Nikodem Holwek , 5 lat

Pomóż zawalczyć o przyszłość Nikosia!

Gdy Nikoś miał 3 lata, jego rozwój nagle zahamował! Przestał reagować na imię, nie patrzył na nikogo i nagle uciekał. Nie mówił i nie wskazywał nic palcem. Czułam, jakby między synkiem a naszą rodziną wyrósł mur, którego nie da się zburzyć… Nikodem urodził się z rozszczepem wargi i wyrostka zębowego. Wiedzieliśmy, że nie będzie nam dane długo cieszyć się czasem w domu i trzeba będzie powrócić do szpitala. Bardzo martwiliśmy się, jak to wpłynie na rozwój synka. Pierwszą operację, zszycia wargi, Nikoś przeszedł w wieku 6. miesięcy! Po kilku latach przeprowadzono jeszcze przeszczep kości z uda do wyrostka zębowego.  Lekarze przewidują, że Nikoś będzie musiał przejść jeszcze kilka zabiegów chirurgicznych – przeszczep kolejnego fragmentu kości oraz operacje laryngologiczne. Mieliśmy nadzieję, że teraz w końcu Nikodem będzie mógł cieszyć się dzieciństwem i zabawami z rodzeństwem. Niestety, stało się coś, czego nigdy nie podejrzewaliśmy… Do pewnego momentu Nikoś rozwijał się w prawidłowym tempie, jego zachowanie nie odbiegało od rówieśników. Nagle zauważyliśmy, że stracił zainteresowanie kontaktem z innymi dziećmi, przestał reagować na swoje imię, zupełnie zamknął się w sobie. W trakcie spacerów nagle wyrywał się i uciekał. Tak bardzo baliśmy się o jego bezpieczeństwo! Musieliśmy poszukać pomocy. U Nikosia zdiagnozowano autyzm. Udało nam się zapisać na terapię w ramach NFZ, dzięki czemu synek miał szansę ponownie rozwinąć umiejętności społeczne, pracować nad sensoryką i ćwiczyć z neurologopedą. Niestety, obecnie Nikodem nie może już uczęszczać na refundowaną terapię. Nie wyobrażamy sobie odbierać synkowi możliwości rozwoju – chcielibyśmy zapewnić mu chociaż kilka godzin terapii w tygodniu, jednak jest to ogromny wydatek.  Co więcej, Nikoś zmaga się z wieloma nietolerancjami pokarmowymi. Syn nie może jeść glutenu, mleka krowiego, musi unikać cukru i przetworzonej żywności. Specjalistyczna żywność jest sporo droższa niż tradycyjna, co mocno obciąża nasz budżet. Nikoś ma jeszcze trójkę rodzeństwa – oni także potrzebują wiele wsparcia.  Zdrowie i przyszłość Nikosia są dla nas najważniejsze, dlatego chcemy zrobić badania potrzebne do dalszej diagnostyki. Kiedy podsumujemy koszty specjalistycznych badań, konsultacji lekarskich oraz leków i suplementów wychodzi ogromna suma, która przekracza nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie dalszego diagnozowania i terapii naszego synka. Musimy działać teraz, kiedy Nikoś jest jeszcze mały i jest największa szansa na polepszenie jego stanu zdrowia. Chcemy dać synkowi wszystko, co najlepsze. Prosimy, pomóżcie! Rodzice Nikosia ➡️ Facebook – grupa z licytacjami

0,00 zł ( 0% )
Brakuje: 74 469,00 zł
Bruno Kowalik
Bruno Kowalik , 5 lat

Daj Brunowi szansę na lepsze jutro! Potrzeba tak niewiele...

Podczas trzeciego badania prenatalnego, lekarze wykryli brak prawej nerki u naszego synka. To był pierwszy z wielu ciosów wymierzonych przez los, prosto w nasze serca. Bardzo baliśmy się o naszego synka! Niestety to był dopiero wierzchołek góry lodowej problemów, które spadły na Bruna… Gdy synek przyszedł na świat otrzymał tylko dwa punkty w skali Apgar. Jego stan był poważny, został umieszczony w inkubatorze. Bardzo się o niego baliśmy. W drugiej dobie życia Brunka lekarze zadecydowali o przetransportowaniu go do innego szpitala. Musiał zostać umieszczony na oddziale patologii noworodków i poddany specjalistycznej diagnostyce! To był jak sen na jawie. Koszmar, z którego nie mogliśmy się obudzić! Synek spędził w szpitalu aż 10 długich miesięcy. Marzyliśmy o momencie, gdy w końcu będziemy mogli go zabrać do domu. Gdy otrzymaliśmy wyniki badań, byliśmy załamani. Lekarze zdiagnozowali u Bruna wiele nieprawidłowości.  Do dziś nie usłyszeliśmy od naszego dziecka tych najważniejszych dla każdego rodzica słów. Bruno nie mówi, nie komunikuje swoich potrzeb, unika kontaktu wzrokowego. Zmaga się z autyzmem dziecięcym, specyficznymi zaburzeniami funkcji motorycznych, ma stwierdzoną niepełnosprawność ruchową oraz wadę genetyczną… Od maleńkości jest pod stałą opieką aż 11 poradni specjalistycznych! Synek wymaga stałej rehabilitacji ruchowej, logopedycznej, psychologicznej oraz psychiatrycznej. Obecnie oprócz terapii refundowanej przez NFZ, dodatkowo z budżetu domowego opłacamy również prywatną rehabilitację logopedyczną i ruchową. Ponadto wszystkie przedmioty, rzeczy niezbędne do terapii również musimy opłacać z własnej kieszeni.  Oczywiście zrobilibyśmy dla naszego dziecka wszystko, co możliwe, aby jego życie było lepsze. Niestety terapie, leczenie i sprzęty wymagają ogromnych nakładów finansowych... Musimy zakupić naszemu dziecku nowe ortezy oraz mówik. Chcielibyśmy zapewnić Brunkowi turnus rehabilitacyjny i pobyt w specjalistycznym sanatorium… Sami nie damy rady sprostać tak wielu wyzwaniom, dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Jeśli możesz – wesprzyj Bruna w walce o lepsze jutro! Rodzice Bruna

360,00 zł ( 0,75% )
Brakuje: 47 513,00 zł
Wojtuś Krysiak
Wojtuś Krysiak , 3 miesiące

Wojtuś potrzebuje pilnej diagnostyki – liczy się czas❗️

Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że nieprzespane noce będą naturalną konsekwencją bycia mamą. Dziś nie mogę spać, ale nie dlatego, że budzi mnie mój Wojtuś, tylko dlatego, że nie mogę przestać się o niego martwić. Zawsze wyobrażałam sobie macierzyństwo, jako szczęśliwy, radosny czas pełen spełniających się marzeń. Synek był moim pragnieniem i długo wyczekiwanym cudem. Lekarze nie dawali mi większych szans na zajście w ciążę, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą, poczułam, że los wreszcie się do mnie uśmiechnął.  Poród był ciężki. Pępowina zakręciła się Wojtusiowi wokół szyi, a mój świat się zatrzymał. Stres, jaki wtedy mi towarzyszył, wynagrodziły mi pierwsze dwa miesiące życia synka. Wspominam je, jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Byłam pewna, że to koniec zmartwień. Niestety, do naszej codzienności wkradły się nieproszone problemy... W trzecim miesiącu życia Wojtuś przestał sygnalizować swoje potrzeby – dzisiaj już nie płacze, kiedy jest głodny. Mój synek przestał przybierać na wadze, a ponadto wykazuje zaburzony odruch ssania. Opieka nad Wojtkiem stała się bardzo czasochłonna. Jest prawdziwym więzieniem schematycznych czynności - godzina karmienia, godzina noszenia, dwie godziny przerwy, powtórka. Wszystko po to, by utrzymać masę ciała Wojtusia. Piękne dni, które powinna wypełniać radość, wypełnia rozpacz i stres. Bardzo boję się o przyszłość mojego synka. Nasze życie zmieniło się w nieustanną tułaczkę po lekarzach i placówkach medycznych. Każdego dnia jestem coraz bardziej bezradna. Nikt nie wie, co dolega mojemu małemu synkowi, gdyż stan Wojtusia może wskazywać na wiele, całkiem różnych od siebie przypadłości. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy trafiliśmy do trzech szpitali, a do naszej dokumentacji trafiały kolejne ogólnikowe diagnozy i potencjalne rozpoznania. Niestety bez specjalistycznych, drogich badań, nie możemy ruszyć z leczeniem. Lekarze są bezradni. Moja codzienność to nieustanne zachęcanie Wojtusia do przyjmowania pokarmu i wdrażanie fizjoterapeutycznych ćwiczeń, by pobudzić jego buźkę. W momentach największej bezradności patrzę w jego piękne oczka i na wesoły uśmiech, który daje mi nadzieję, że specjalistyczne badania dojdą do skutku i rozwiążą nasze problemy. Mój Wojtuś dopiero zaczyna się rozwijać, więc szybko postawiona diagnoza to wielka szansa na eliminację dalszych, potencjalnych problemów. To prawdziwa walka z czasem! Teraz kiedy piękny sen o długo wyczekiwanym rodzicielstwie zamienił się w koszmar bezradności i niemocy, pragnę poprosić Was o pomoc. Każdy darczyńca jest dla nas bohaterem, który dołącza do misji ratunkowej o przyszłość mojego małego synka. Proszę, pomóżcie nam! Mama Wojtusia

20,00 zł ( 0,06% )
Brakuje: 31 895,00 zł
Marcel Herman
Marcel Herman , 8 lat

Nasz synek cierpi na rzadką chorobę genetyczną! Pomóż!

Każdy rodzic pragnie, aby dziecko urodziło się zdrowe i aby z biegiem czasu mogło samodzielnie podążać swoją drogą. Dla nas to marzenie jest nieosiągalne. Jednak każdego dnia robimy wszystko, by choć odrobinę poprawić komfort życia naszego synka.  Marcelek urodził się z mutacją genu GRIN1, co poskutkowało porażeniem czterokończynowym. Synek nie mówi, nie chodzi, nie siedzi, ma problemy z odżywianiem, a komunikuje się za sprawą płaczu lub krzyków. Takich dzieci jak on jest zaledwie kilkadziesiąt na całym świecie. Specjaliści, do których trafialiśmy, byli bezradni. Radzono nam, aby pogodzić się z niepełnosprawnością i licznymi chorobami dziecka.  Tylko jak można pogodzić się z chorobą, która niczym potężny hamulec, blokuje zarówno ciało, jak i umysł? Poza padaczką lekooporną i niedowładem, Marcelek zmaga się również z brakiem koordynacji, ma problemy ze wzrokiem, niedoczynność tarczycy, problemy z trawieniem i wiotkość mięśni. Malec potrzebuje pomocy neurologa, okulisty, urologa, gastroenterologa, endokrynologa, ortopedy, neurologopedy. Walczymy wspólnie z rehabilitantami i lekarzami. Chcielibyśmy, by Marcelek mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny, jednak koszty takiego wyjazdu są wysokie… Marcelek i jego mama są nierozłączni – synka nie można pozostawić choćby na minutę. Nieustannie przy nim czuwamy, nieustannie o niego dbamy, pielęgnujemy. Mieszkamy z Marcelkiem i jego starszym bratem na zaledwie 35 metrach. Tata zadbał o to, aby każdy centymetr mieszkania był wykorzystany jak najlepiej. Sprzęt medyczny synka oraz podstawowe przedmioty codziennego użytku, to jedyne, co może zmieścić się w tym maleńkim mieszkaniu.  Patrzymy na nasze dziecko i tak bardzo chcemy mu pomóc, ale powoli staje się to niemożliwe. Zawsze będziemy bezgranicznie kochać synka, ale nie jesteśmy już w stanie zaspokoić jego wielu potrzeb. Tak bardzo chcemy zapewnić mu wszystko, co sprawi, by czuł się dobrze, by każdy jego dzień był szczęśliwy. Prosimy, pomóżcie nam uzbierać pieniądze na rehabilitację i sprzęt dla Marcelka. Rodzice

200,00 zł ( 0,66% )
Brakuje: 29 822,00 zł
Małgorzata Gruchała
Małgorzata Gruchała , 39 lat

Kosztowne leczenie trzyma nowotwór w ryzach❗️Ale kończą się środki❗️

Kilka lat walki ze złośliwym nowotworem, a zaczęło się w 2021 roku od uczulenia pod piersią. Sprawdzając je, wyczułam guza w drugiej i potem poszło szybko. Lekarz, badanie i diagnoza – nowotwór złośliwy piersi HER2 3+. Nowotwór zaatakował też węzły chłonne i miał 22 milimetry. Pierwsza chemioterapia wywołała u mnie ostry ból kości i niedługo potem wyszły przerzuty do kości. Dziś skończyłam już chemię, ale do końca życia będę kontynuować leczenie peliatywne.  Co 3 tygodnie przyjmuję wlewy immunoterapię i szereg leków. Nowotwór na całe szczęście się zatrzymał, ale wciąż tam jest. Musi być stale monitorowany, czy przypadkiem pewnego dnia nie postanowi wrócić. W międzyczasie muszę kontynuować leczenie, którego koszty, krótko mówiąc, powalają. Leki, suplementy, czasem rehabilitacja, specjalistyczna dieta… Wszystko, by trzymać tego potwora w ryzach. Proszę o pomoc, ponieważ będąc na rencie, przestaje starczać mi na to środków pieniężnych. Renty mam zaledwie 1800 złotych. Mój organizm jest cały czas w napięciu. Muszę przyjmować leki i wlewy, ale kiedy brakuje środków, muszę skupić się na potrzebach moich dzieci. Nie zamierzam się poddać w walce z nowotworem i wszelka pomoc finansowa uratowałaby moją sytuację.  Małgorzata

1,00 zł ( 0% )
Brakuje: 53 191,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki