Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Laura Czeczko
Laura Czeczko , 5 lat

Kolejne diagnozy rujnują dzieciństwo! Pomóż Laurce!

Laura ma dopiero 5 lat, a już tak wiele przeszła. Mimo że nie widać u niej wad to ma ich wiele. Nie zliczę już, ile razy byłyśmy w szpitalu. Laura jest dziewczynką, która niemalże walczy od poczęcia.  Już w połowie ciąży prowadząca ginekolog zauważyła, że tracę wody płodowe. Wtedy zaczęła się moja walka o życie córeczki. Jeździłam po szpitalach w celu uzupełnienia wód, ale one nadal zanikały. W 36 tygodniu ostatecznie lekarze zadecydowali o zakończeniu ciąży. Pamiętam jak dziś ciszę na sali porodowej przerywaną moim rzewnym płaczem – pielęgniarki reanimowały moją córeczkę, a ja myślałam, że już nie złapie pierwszego oddechu, że jest za późno… Co powiem mojemu synkowi? Twoja siostrzyczka odeszła, nigdy jej nie poznasz. Poszła do aniołków. Głos mi się łamie, gdy wspominam tamten moment. Z tych przepełnionych beznadzieją myśli wyrwał mnie płacz noworodka. Mojej córeczki! Już w 3 dobie zostałyśmy wypisane do domu. Mimo komplikacji okołoporodowych nic nie wskazywało na problemy zdrowotne. Pierwsza fala uderzeniowa przyszła po 2. miesiącach, gdy Laurka trafiła do szpitala z ostrym zapaleniem oskrzeli. Wtedy nasze szczęście zaczęło się sypać jak domek z kart. Lekarze wykryli ostrą, niekontrolowaną astmę oskrzelową, zaburzenia odporności i refluks żołądkowo-przełykowy. Podczas wizyty u alergologa wykryte zostały torbiele na tarczycy. Gdy zaniepokoiło mnie ułożenie paluszków u stóp, zostałam skierowana do rehabilitanta. Podczas wizyty okazało się, że problem jest o wiele bardziej złożony. U Laurki wykryto m.in. skoliozę, rotację miednicy, obniżone napięcie mięśniowe… Mam wrażenie, że diagnozowanie mojej córeczki nigdy się nie skończy. Gdy odkrywamy jedną wadę, dochodzą kolejne i kolejne. Niestety znacznie opóźnia to dostępność terminów na NFZ. Lekkie przeziębienia kończą się u Laurki zapaleniem oskrzeli, płuc, uszu… żeby skutecznie leczyć córeczkę, musimy znać podłoże chorób, stąd nasza prośba o pomoc. Mimo wszystkich ograniczeń, zakazów i diet, uśmiech z buzi Laury nie znika. Jest to dziewczynka, która dzielnie walczy. Mimo strachu i bólu się nie poddaje. Pomożesz jej w tej walce? Rodzice Laury

0 zł
Artur Sasinowski
Artur Sasinowski , 16 lat

Zaszliśmy już tak daleko! Artur jest gotowy do kolejnej operacji!

W przeszłości uciekliśmy przed amputacją nogi, ale nadal musimy walczyć o sprawność naszego syna. Trzy lata temu bardzo nam pomogliście i podarowaliście Arturowi nadzieję. Jesteśmy Wam za to niezmiernie wdzięczni!  Nasze dziecko cierpi na bardzo rzadką, niedziedziczną wadę układu kostnego, uwidaczniającą się deformacjami w obrębie miednicy i wrodzonym skróceniem kości udowej. Artur przeszedł wiele operacji, a każda z nich jest ze sobą powiązana. Jeżeli nie odbędzie się kolejna, dotychczasowe cierpienie, ból i łzy pójdą na marne.  Nasza historia:  Zjechaliśmy całą Polskę w poszukiwaniu ratunku. Amputacja – tyle słyszeliśmy od większości lekarzy. Obcięta nóżka już nigdy nie odrośnie – to wyrok na całe życie. Nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że moglibyśmy się na to zgodzić. Wierzyliśmy, że medycyna odnajdzie sposób, aby w przyszłości Artur mógł chodzić. Jak mogliśmy kilkumiesięcznemu dziecku odebrać szansę na zdrowie? Przez 6 lat odbierano nam nadzieję! Po tym czasie po raz pierwszy nam ją dano. W Stanach Zjednoczonych był lekarz, który podjął się uratowania nogi syna. Wreszcie zalaliśmy się łzami wzruszenia, a nie łzami bezradności. W lutym 2014 roku, po 6 latach, Artur przeszedł operację rekonstrukcji stawu biodrowego, kolanowego i skokowego. Jednak był to dopiero początek tego, co Artur musiał przejść… Po dwóch latach musieliśmy jednak wrócić do doktora Paleya. Spędziliśmy tam 7 długich miesięcy – pełnych bólu i tęsknoty za domem. W tym czasie nóżka Artura została wydłużona o 8 centymetrów! Wiara w dzień, w którym w miejsce protezy kiedyś pojawi się wydłużona i zdrowa nóżka, dała nam siłę do dalszej walki.  Trzy lata temu, dzięki Waszej bezinteresownej pomocy, Artur przeszedł  drugi etap wydłużania kości udowej. Jego noga została wydłużona o 5 cm! Dzięki temu nasz syn mógł wreszcie chodzić bez protezy! Tak bardzo Wam DZIĘKUJEMY! Chcielibyśmy, aby był to już koniec tych wszystkich operacji, lekarstw, rehabilitacji, a przede wszystkim niesamowitego bólu naszego syna! Zaszliśmy jednak bardzo daleko, teraz nie możemy zawrócić z tej drogi.  W listopadzie 2022 roku odbyliśmy konsultację w Paley European Intitute, podczas której lekarze poinformowali nas, że noga Artura jest już gotowa do kolejnego etapu! Obecnie jego prawa noga jest krótsza o 13 cm, a podczas planowanego wydłużania uzyskamy dodatkowe 3 cm! Najbliższa konsultacja zaplanowana jest na październik. Prawdopodobnie zostanie wtedy ustalony termin operacji. Przewidujemy, że odbędzie się ona w 2024 roku. Cały proces leczenia, w tym operacji i rehabilitacji może potrwać 3 lub nawet 4 miesiące! Oznacza to, że na ten czas będziemy musieli przenieść się do Warszawy…  Artur ma już 16 lat. To nastolatek, który ma swoje plany i marzenia. Najtrudniejsze w tym wszystkim będzie rozstanie z przyjaciółmi, którzy odgrywają w jego życiu ważną rolę… Nasz syn jest niezwykle ambitny. Uczęszcza do technikum i oprócz ogromu nauki, mierzy się jeszcze z przeszkodami, które narzuca mu codzienna walka o sprawność. Nasz syn dzielnie dźwiga wszystko na swoich barkach, ale naszym marzeniem jest, aby zdjąć z niego ten ciężar. Prosimy przyłącz się do naszej zbiórki. Liczy się każda złotówka, czas nas goni! Ewa i Łukasz, rodzice Artura

86,00 zł ( 0,14% )
Brakuje: 59 573,00 zł
Kornel Król
Kornel Król , 2 latka

Obóz terapeutyczny to dla niego wielka szansa! Pomagamy Kornelkowi!

Kornel to mój mały skarb, który skończy niedługo trzy latka. Stwierdzono u niego autyzm atypowy. Jest to zaburzenie rozwojowe należące do spektrum autyzmu. Rozwojowi tego rodzaju autyzmu często towarzyszą wady genetyczne, ale badania jeszcze przed nami. Proszę, pomóż mojemu chłopcu! Synek ma kłopoty z komunikowaniem się. Widzę, jak bardzo chciałby mi coś przekazać, ale nie potrafi. Wypowiada pojedyncze słowa, ale nie tworzy zdań. Mówi dużo, ale w swoim własnym, dziecięcym języku. Niestety ma problem z wykonywaniem poleceń, czasami dostaje ataków agresji typowych dla dzieci autystycznych. Kornel uczęszcza na terapię sensoryczną, wymaga zajęć z logopedą, treningu umiejętności społecznych i terapii dla osób z autyzmem. Potrzebuje też nauczyciela wspomagającego i wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne. Mój kochany chłopczyk bardzo lubi bawić się samochodzikami. Ma swoje ulubione autka. Niestety, w przedszkolu nie lubi zabawy grupowej, woli obserwować inne dzieci i bawić się samemu.  Świetnym sposobem na poprawę funkcjonowania Kornela byłby wyjazd na obóz narciarsko-terapeutyczny. Znaleźliśmy dla niego wspaniałe miejsce, ale koszt wyjazdu jest bardzo duży. Dla trzech osób, czyli synka i nas, rodziców to aż 9 tysięcy złotych. Bardzo proszę o wsparcie! Chciałabym, żeby moje kochane dziecko mogło się dalej rozwijać! Uczyć się funkcjonowania w grupie, rozwijać mowę. Będę bardzo wdzięczna za każdą wpłatę! Daria, mama

50,00 zł ( 0,52% )
Brakuje: 9 525,00 zł
Wiktoria Kopacz
Wiktoria Kopacz , 16 lat

16 lat to nie czas, na walkę o ŻYCIE! POMOCY!

Kochani Darczyńcy, dziękujemy, że pomagacie nam w tej niezwykle trudnej walce z chorobą! Nie jest łatwo, nadal potrzebujemy wsparcia…  Oto nasza historia: Dziś już wiem, że czegokolwiek bym nie zrobiła, nie dałabym rady zmienić przyszłości, która była nam pisana. Dbałam o siebie, jak mogłam, celebrowałam każdy dzień ciąży, odliczałam dni, do naszego szczęśliwego spotkania już po drugiej stronie brzuszka. Co poszło nie tak? Czy jeszcze kiedyś przestanę się bać o Wiktorię?  Moja córka przyszła na świat 16 lat temu. Złożona wada serca DORV spowodowała, że przez te wszystkie lata, niemal każdego dnia spotyka się z ograniczeniami trudnymi do pokonania. Wiki musi być pod stałą opieką. Zdarza się, że jest w stanie spoczynku, leży lub siedzi i po prostu traci przytomność. Jej rytm serca jest zbyt wysoki, mimo że nie jest w tym momencie aktywna fizycznie. Lekarze, po wielu takich incydentach zadecydowali, że konieczne jest wszczepienie kardiowertera – defibrylatora, który ma monitorować pracę serca i… ratować życie. Urządzenie w momentach kryzysowych, ma uspokoić i spowolnić jego pracę.  Córeczka każdego dnia mierzy się z wieloma ograniczeniami, które sprawiają, że jej codzienność jest bardzo trudna. Do szkoły zaprowadzam ją ja, w placówce musi być pod stałą opieką, nie może poruszać się sama, bo w każdej chwili jej stan może się pogorszyć. Po lekcjach nie może wrócić do domu, musi poczekać, aż ją odbiorę. To 16-letnia, dojrzewająca dziewczyna, która ze względu na swoją chorobę, całkowicie pozbawiona jest życia towarzyskiego i młodości.  Co będzie dalej? Tego nie wiem… Wiktoria ma wstawioną zastawkę biologiczną Melody, która, póki co, spełnia swoje funkcje. Niestety, gdy leczenie Wiktorii przestanie przynosić efekty, konieczny będzie przeszczep serca… Nasz cichy anioł stróż, który został wszczepiony pod skórę córeczki, jest w stanie uratować jej życie. Niestety poza tym, musimy codziennie mierzyć krzepliwość krwi aparatem Micropoint, lecz paski niezbędne do wykonania badania są niezwykle drogie. Ja, ze względu na konieczność stałej opieki nad córką, nie jestem w stanie podjąć żadnej pracy.  Każdego dnia, w każdej sekundzie, martwię się o zdrowie Wiktorii… Pogodziłam się już z losem, choć nadal staram się wierzyć i marzyć, że córka będzie jeszcze w stanie samodzielnie, normalnie funkcjonować. W szczęściu i zdrowiu… Bardzo proszę, wesprzyj nas, daj nadzieję, która będzie silniejsza niż choroba! Anna - mama Wiktorii

0,00 zł ( 0% )
Brakuje: 7 813,00 zł
Piotr Wiśniewski
Pilne!
Piotr Wiśniewski , 32 lata

Piotr walczy z nowotworem❗️Została ostatnia nadzieja – POMOCY❗️

Jestem Piotr, mam 32 lata, wspaniałą córeczkę i żoną, dla których chcę żyć i pokonać złośliwy nowotwór! Moja walka trwa od 3 lat i przypomina walkę z wiatrakami… Przez pierwszy rok słyszałem od okulistów, że “sobie wymyślam”. Dostawałem krople, ale było coraz gorzej! W końcu trafiłem na innego lekarza, który skierował mnie w trybie pilnym na rezonans. To, co usłyszałem, zwaliło mnie z nóg… “Nowotwór złośliwy zatoki szczękowej z penetracją do oczodołu lewego.” Byłem w szoku… Coś, co było bólem oka, coś, co zdaniem lekarzy sobie wymyślałem, przez rok złej diagnozy rosło w mojej głowie! Zostałem przyjęty do UCK w Gdańsku i tam przeszedłem operację usunięcia guza oczodołu lewego. I wydawało się, że to koniec trwającego miesiące koszmaru, że teraz już w końcu będzie lepiej! Niestety… Wizyta kontrolna pokazała, że nowotwór nie zginął, że wciąż rośnie! Walka zaczęła się na nowo… Tym razem zostałem skierowany do Narodowego Instytutu Onkologii w Krakowie. Przeszedłem terapię wiązką protonową. Przez kolejny rok wydawało się, że tym razem leczenie przebiegło pomyślnie! Ale nowotwór powrócił… Kolejna operacja usunięcia guza nie przyniosła żadnego rezultatu. Rozpaczliwie szukałem innych rozwiązań. Pojechałem do Gliwic z nadzieją, że tam otrzymam pomoc w wyleczeniu się z nowotworu! Zamiast tego usłyszałem, że nic nie mogą zrobić…  Można się poddać, prawda? Załamać, popaść w depresję. Ale ja mam dla kogo żyć, dla kogo walczyć! Mam córeczkę i żonę, moją rodzinę, która nie pozwala mi się załamać! Ostatnie pół roku wciąż żyliśmy nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto pomoże mi wyzdrowieć! W końcu moja żona znalazła grupę w mediach społecznościowych, gdzie zrzeszyły się osoby z takim samym nowotworem, z którym ja walczę. Dzięki nim dowiedzieliśmy się o lekarzu z Wrocławia! To on dał mi nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone! Dowiedzieliśmy się o klinice MedAustron w Austrii. Pojawiło się światełko w tunelu, w mroku choroby!  Po rozmowach z kliniką zostałem zakwalifikowany do terapii cząsteczkowej (wiązką jonów). Usłyszałem, że lekarze z Wiednia dają mi 100% szans na wyleczenie i pozbycie się guza! Wszystko brzmi świetnie, ale na przeszkodzie stoją pieniądze. A raczej ich brak… Niestety terapia jest bardzo kosztowna i nie jest refundowana... Mimo pomocy mojej rodziny nie jesteśmy w stanie uzbierać takiej sumy… Moja terapia została wyceniona na 56,593,14 euro. Moje życie zostało wycenione…  Z trudem przychodzi mi prosić o pomoc, ale nie mam innego wyjścia. W Was – przyjaciołach, znajomych, ale też zupełnie obcych mi osobach – jest moja nadzieja na życie. Nie mam wiele czasu… Im szybciej uda się zebrać środki, tym szybciej pojadę do Wiednia.  Bardzo proszę o Wasze wsparcie.

3 386,00 zł ( 1,22% )
Brakuje: 273 559,00 zł
Wiktoria Wysoczańska
Wiktoria Wysoczańska , 9 lat

Nowy wózek dla Wiktorii! Pomóżmy spełnić to marzenie!

Od pierwszych dni na tym świecie, Wiktorii nie jest łatwo. Zaraz po urodzeniu musiała stoczyć walkę o życie. Nasza córka ma jedno marzenie – elektryczny wózek inwalidzki. Prosimy, pomóż nam je spełnić! Wiktoria urodziła się 5 czerwca 2014 roku. Lekarze zdiagnozowali u niej przepuklinę oponowordzeniową kręgosłupa, wodogłowie wrodzone oraz zwichnięcie biodra. W trzeciej dobie życia przeszła operację ratującą życie. Tak bardzo się o nią baliśmy! Dziś córka ma 9 lat. Cierpi na niedowład nóg, musi być cewnikowana co trzy godziny i mieć robioną lewatywę. Wiktorię czeka wiele operacji. Jest pod opieką mnóstwa lekarzy specjalistów. Wymaga kompleksowej rehabilitacji, wspomagającej poruszanie się i pionizację. Nasza dziewczynka potrzebuje opieki przez całą dobę. Dlatego musimy utrzymywać się z jednej pensji. Ze względu na wysokie koszty leczenia i rehabilitacji, trudno nam uzbierać środki na nowy wózek. Jego koszt to aż 9 tysięcy złotych! Dlatego zwracamy się do Państwa z wielką prośbą o wsparcie finansowe. Chcemy spełnić marzenie córki i kupić jej elektryczny wózek. Za każde wsparcie serdecznie Państwu dziękujemy! Rodzice

195,00 zł ( 2,02% )
Brakuje: 9 455,00 zł
Kubuś Stasiak
Kubuś Stasiak , 7 lat

Okrutna choroba, której nie widać... Pomagamy Kubie❗️

Kuba nadal pozostaje bez konkretnej diagnozy... Jesteśmy dumni, że w swojej drodze synek zaszedł tak daleko i wdzięczni wszystkim Darczyńcom! Ale choroba postępuje i znów potrzebujemy pomocy... Nasza historia: Patrzę wstecz i widzę długą, wyboistą drogę, jaką musiał pokonać mój mały synek, żeby wywalczyć, choć odrobinę samodzielności. Patrzę w przód i widzę, że wciąż jesteśmy na początku tej drogi...  Już ponad 5 lat dzień w dzień podejmujemy rękawicę w walce z obniżonym napięciem mięśniowym i opóźnionym rozwojem psychoruchowym Kubusia. Już ponad 5 lat od kiedy dni odliczamy nie wschodami i zachodami słońca, ale kolejnymi zajęciami na sali rehabilitacyjnej i konsultacjami. W listopadzie ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że mamy również do czynienia z padaczką. Martwią nas kolejne informacje o postępujących chorobach... Od września tego roku Kuba rozpoczął naukę w pierwszej klasie. Niestety, nie ma tam już tylu dodatkowych zajęć co w przedszkolu. Dlatego chcemy, by mógł korzystać z zajęć pozaszkolnych i rehabilitacji na jak największym poziomie. Dlatego na przełomie listopada i grudnia planujemy uczestniczyć w tygodniowym, intensywnym turnusie terapeutyczno-rehabilitacyjnym.  Ale nasza sytuacja finansowa jest ciężka. Obecnie naszą pięcioosobową rodzinę utrzymuje tylko tata Kubusia. Mąż stara się jak może, aby zapewnić rodzinie jak najlepsze życie, ale i tak nie jesteśmy w stanie samodzielnie pokryć kosztów terapii, diagnostyki i rehabilitacji Kubusia. Nie mogę zgodzić się na to, żeby przez pieniądze mój syn cierpiał psychicznie, fizycznie. I ta moja niezgoda pozwala mi codziennie walczyć o jego lepszą przyszłość. Wiem jednak, że sami tej walki nie wygramy. Dlatego dziś, po raz kolejny zwracam się do Ciebie. Pomóż nam, proszę! Monika, mama Kuby ➡️ Facebook – Kubuś walczy z obniżonym napięciem mięśniowym

60,00 zł ( 0,7% )
Brakuje: 8 451,00 zł
Dariusz Goceł
Dariusz Goceł , 53 lata

Strażak stracił rękę! Zbieramy na protezę!

7 sierpnia dla Dariusza świat się zatrzymał. Data ta już na zawsze będzie dla niego tragicznym, traumatycznym wspomnieniem. Tamten dzień zaczął się jak wszystkie inne, a skończył z ogromnym bólem i kalectwem do końca jego życia. Darek był zawodowym kierowcą. Woził dzieci autokarem na wycieczki szkolne. Przez lata był też komendantem Ochotniczej Straży Pożarnej w naszej miejscowości. Jego życiem było gospodarstwo, które przez tragedię jest w procesie likwidacji…  Tego feralnego dnia Darek pracował przy belowaniu na polu. W pewnym momencie trawa zatkała maszynę. Podczas próby usunięcia jej, pracująca maszyny wciągnęła rękę Darka. To była dosłownie chwila. Potwornie długa i bolesna. Ratownicy medyczni przetransportowali rannego śmigłowcem do szpitala. Udało się uratować jego życie, ale niestety rękę lekarze musieli amputować aż do ramienia. Podobna tragedia, ale na o wiele mniejszą skalę wydarzyła się 30 lat temu, kiedy to piła spalinowa odcięła mu 3 palce u prawej ręki i skróciła palce u lewej. To straszne wydarzenie nie zaważyło na jego życiu. Darek normalnie pracował, założył rodzinę. Niestety 7 sierpnia Dariusz stracił całą lewą rękę, sprawność, samodzielność… Ale to nie znaczy, że już zawsze będzie wymagał wsparcia bliskich. Może jeszcze być samodzielny i odzyskać, choć część wcześniejszej sprawności. To jednak wymaga czasu oraz nakładu ogromnych środków finansowych. Dariusz w prawej ręce posiada tylko dwa palce, dlatego potrzebuje protezy jak najszybciej! Obecnie nie może sobie sam nawet zawiązać butów. Proteza nie zastąpi mu ręki, ale umożliwi samodzielność i choć trochę ułatwi codzienne życie. Prosimy o pomoc! Razem sprawmy, aby Dariusz mógł być samodzielny! Każda złotówka jest na wagę życia Dariusza! Już teraz z całego serca dziękujemy Ci za pomoc! Rodzina Darka

490,00 zł ( 0,09% )
Brakuje: 531 425,00 zł
Lidka Stankiewicz
Lidka Stankiewicz , 47 lat

Błagam, uratuj mnie przed amputacją nóg❗️

Znajduję się obecnie w bardzo trudnym momencie życia. Mam 47 lat, mieszkam ze swoją schorowaną, niepełnosprawną 83-letnią mamą. Od kilku lat leczę się z powodu olbrzymich, rozległych i głębokich owrzodzeń na nogach. GROZI MI AMPUTACJA! Staram się nie poddawać chorobie. W maju 2022 r. wraz z przeszczepem skóry, pojawiła się wielka nadzieja na jej pokonanie. Niestety leczenie okazało się nieskuteczne… Nie spodziewałam się, że sytuacja stanie się aż tak poważna!  Obecnie walczę o uratowanie nóg, ponieważ grozi mi ich amputacja! Ból, który odczuwam każdego dnia jest ogromny i powoduje, że nie jestem w stanie chodzić ani wyjść z domu bez pomocy opiekuna.  Muszę wyzdrowieć, nie mogę przecież stracić nóg! Nie wyobrażam sobie, jak będzie wyglądała moja codzienność, jeżeli spełni się ten czarny scenariusz? Kto wtedy zaopiekuje się moją mamą?  Ostatnim ratunkiem jest leczenie – długie, trudne i kosztowne. Muszę mieć  zapewnione stałe nie tylko leki, ale także środki opatrunkowe! Wstępny kosztorys wykazał, że potrzebuję 50 tysięcy! Choroba zmieniła wszystko. Zrezygnowałam z moich marzeń, planów, aspiracji. Dziś marzę tylko o tym, aby być zdrową i sprawną. Marzę, aby amputacja nie była konieczna i aby moje nogi zostały uratowane.  Pomimo przeciwności losu staram się zachować pogodę ducha. Mam nadzieję, że kiedyś wyjdę jeszcze z domu o własnych siłach i będę cieszyć się życiem, jakie kiedyś prowadziłam.  Sama nie zdołam opłacić kosztów leczenia. Moja renta jest zbyt niska, abym mogła pozwolić sobie na takie wydatki. Okropnie boli mnie, że w końcu nadszedł taki czas, że sama już nie mogę sobie pomóc… Staję dzisiaj przed Wami i proszę o wsparcie wszystkich dobrych ludzi, dla których nie jest obojętna krzywda ludzka. Każde wsparcie ma dla mnie ogromne znaczenie. Zebrane środki umożliwią mi dalszą walkę o poprawę stanu zdrowia i uratowanie nóg. Lidia

120,00 zł ( 0,22% )
Brakuje: 53 072,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki