Tata trójki dzieci walczy o życie❗️Mamy tydzień, by zebrać pieniądze na operację – POMÓŻ❗️
Jestem dorosłym facetem – nie powinienem się bać, ale od kilku tygodni umieram ze strachu. Chyba nigdy niczego tak bardzo się nie bałem. Jestem śmiertelnie chory, przede mną leczenie ostatniej szansy. Jeśli nie zbiorę pieniędzy, jeśli się nie uda, moje życie się zakończy… A ja mam trójkę wspaniałych dzieci – 16-letnią Ingę, 12-letnią Matyldzię i 7-letniego Idziego. Żonę, którą kocham nad życie. Jak mógłbym ich zostawić? Mam na imię Robert i mam 46 lat. Wiodłem szczęśliwe życie. Niestety – w listopadzie zaatakował mnie okrutny przeciwnik, który dziś zdaje się być o krok przede mną… Mam świadomość, że moje zmagania to bitwa na śmierć i życie. Dlatego proszę Cię o pomoc. Zaczęło się niepozornie, na trudnościach ze skupieniem na czytanych książkach. Bywały chwile, gdy nie rozumiałem, co czytam. Nie potrafiłem złożyć jednego słowa z literek, na które patrzyłem. Potem pojawiały się nowe “dziwne” sytuacje. Pewnego dnia zapomniałem imienia własnej córki. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że dzieje się coś bardzo niedobrego… Objawy narastały i były na tyle intensywne, że lekarze zalecili rezonans. Guz, którego wykryto w mojej głowie, początkowo został uznany za ropień i z tym podejrzeniem, 12 grudnia 2023, zostałem poddany pierwszej operacji. Niestety w jej trakcie okazało się, że to nie był ropień ale… glejak wielopostaciowy IV stopnia… Najtrudniejszy przeciwnik, z jakim przyszło mi toczyć walkę. Guz mózgu. 2 lutego 2024 odbyła się druga operacja. Niestety prawdopodobnie podczas pierwszej, jak i drugiej operacji, nie wycięto guza w całości – pozostały mikro zmiany na obręczy części torbielowatej guza, które spowodowały bardzo szybką wznowę. I tak dziś guz znów ma prawie 9 cm i powoduje obrzęk mózgu, który uniemożliwia podjęcie zleconych wcześniej chemioterapii i radioterapii. Lekarze w Krakowie nie chcą kontynuować leczenia – usłyszałem, że nie wykonają kolejnej operacji. Nie mogłem w to uwierzyć, że nie ma już dla mnie nadziei. Nie rozumiałem, jak to możliwe, że nikt nie jest mi w stanie pomóc… Nie mogłem tego tak zostawić. Jestem tatą trójki dzieci, mam ukochaną żonę – nie mógłbym im tego zrobić. Tak natrafiłem na dr n. med. Witolda Libionkę – specjalistę neurochirurga i neurotraumatologa, ordynatora Oddziału Neurochirurgii w Vital Medic w Kluczborku. Mówi się, że doktor Libionka zajmuje się najtrudniejszymi przypadkami. Byłem pełen nadziei, że i u mnie odnajdzie cień szansy na ratunek. 25 marca 2024, czyli zaledwie 3 dni temu, odbyłem pierwszą konsultację. Udało się, zostałem zakwalifikowany do operacji, która odbędzie się już 8 kwietnia! Operacja usunięcia całego guza pozwoli na kontynuowanie leczenia uzupełniającego – radioterapii i chemioterapii. Podczas operacji wszczepiony ma zostać także specjalny „sączek”, który w przypadku tworzenia się kolejnej torbieli, umożliwi szybkie odprowadzenie zbierającego się płynu. Muszę jednak działać bardzo szybko. Mam nieco ponad tydzień na zebranie blisko 150 tys. złotych! Na tyle właśnie wyceniono moje życie. Początkowo straciłem wszelkie nadzieje… Ale potem pomyślałem o rodzinie. Wiem, że muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by pokonać chorobę… Niestety do kosztów operacji dochodzą jeszcze terapie wspierające, dojazdy, transport medyczny, nierefundowane specjalistyczne żywienie. Mam krytycznie mało czasu na zebranie tak ogromnej sumy. Nie poradzę sobie sam… A przecież mam dla kogo żyć, o kogo się troszczyć, dla kogo walczyć… Z całego serca proszę Cię o wsparcie. Jeśli możesz do mojej walki dołożyć małą cegiełkę, będę Ci bardzo wdzięczny. Robert