Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maksymilian Rembecki
Maksymilian Rembecki , 7 lat

Zamknięty w szponach choroby❗️Pomagamy Maksiowi❗️

Wiele lat żyliśmy w niepewności. U mojego syna podejrzewano dziecięce porażenie mózgowe, ale wyniki nie przynosiły jednoznacznych odpowiedzi. Maks był pod stałą obserwacją, uczęszczał do specjalnego przedszkola, na terapię… Teraz już wiemy, że na jego chorobę nie ma lekarstwa. Maks zmaga się z ataksją i opóźnieniem rozwoju psychoruchowego. Jego ostatnią deską ratunku są intensywne rehabilitacje i różnego rodzaju terapie. Nie możemy pozwolić sobie na przerwę, bo ataksja jest chorobą postępującą… Maksio potrzebuje również specjalistycznych sprzętów do rozwoju motoryki jak i mowy. Mały Wojownik pomimo tych wszystkich zajęć nie chodzi samodzielnie i nie mówi. Kontakt z nim jest ograniczony i synek porozumiewa się z otoczeniem poprzez gesty. Nasza codzienność to właśnie rehabilitacje: Vojta, Bobath, logopedia, SI, masaże, mikropolaryzacja mózgu, terapia behawioralna… Wszystko to jest bardzo kosztowne i wiąże się z dojazdami do Grudziądza, Bydgoszczy, Małego Gacna czy Fletnowa. Małymi krokami każdego dnia walczymy o przyszłość i sprawność Maksia. Koszty przytłaczają i wiem, że każdy pomocny gest ma kolosalne znaczenie, dlatego dziś chcę poprosić o ten mały gest. Wszystko po to, by Maks miał szansę na samodzielną przyszłość. Ilona, mama

0 zł
Igi Talaśka
Igi Talaśka , 3 latka

Pomóż Igorkowi uwolnić się z zamkniętego świata autyzmu❗️

Igor urodził się w 2020 roku i wypełnił nasze życie radością. Obdarzyliśmy go nieskończoną miłością i mieliśmy nadzieję, że ona zdoła uchronić go przed całym złem. Niestety nie sądziliśmy, że niebawem rozpocznie się nasza walka o sprawność i zdrowie synka… Z biegiem czasu zauważyliśmy, że Igor nie rozwija się prawidłowo… Znacząco odbiegał od rówieśników… Nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, wydawało się, że żyje zamknięty w swoim własnym świecie… Wpadał na ludzi i psy, jakby nie istnieli…  Przez pierwsze 2 lata życia nie uśmiechał się i stale krzyczał. Gdy miał 1,5 roku, po raz pierwszy usłyszeliśmy o wysokim prawdopodobieństwie autyzmu. Diagnozę ostatecznie potwierdzili psycholodzy i psychiatra, gdy syn skończył 2 lata. Igor ma również zaburzenie rozwoju intelektualnego i zaburzenie języka funkcjonalnego. Dzięki intensywnej i kosztownej terapii synek nauczył się zauważać tętniące dookoła życie, choć nadal nie chce w nim uczestniczyć. Zbieramy środki na kontynuowanie terapii, która z roku na rok pozwala nam kruszyć barierę oddzielającą nasze dziecko od świata. Mamy nadzieję, że pewnego dnia z nami porozmawia… Bardzo prosimy o pomoc. Wszystko, co niezbędne, generuje bardzo wysokie koszty. Chcemy zapewnić Igorkowi to, czego potrzebuje. Z Waszą pomocą będzie nam o wiele lżej! Liczymy, że otworzycie swoje serca dla naszego synka! Rodzice

0 zł
Agnieszka Wlazło
Agnieszka Wlazło , 47 lat

Dramatyczna walka o życie Agnieszki❗️Potrzeba operacja, by powstrzymać GUZA MÓZGU❗️

Śmiertelna choroba przewartościowała świat całej naszej rodziny. Cieszymy się każdym dniem mimo niepewności, która je wypełnia, nasycamy każdą chwilą spędzoną razem. Mimo wielu zakrętów, rozpaczliwych momentów, nie poddajemy się. Wielokrotnie byliśmy odrzucani przez lekarzy, oszukiwani przez osoby obiecujące pomoc, ale nie ustajemy w nadziei i wierze w dobro. Wspiera nas czas razem, każda szansa, każda minimalna poprawa, każdy gest serdeczności, dobre intencje i modlitwy napotykanych na ścieżce osób. Nie możemy się poddać, nie teraz kiedy przeszliśmy tak wiele... Teraz gdy to pieniądze stały się przeszkodą na naszej drodze. Moja siostra odchodzi... Konieczna jest wysoce specjalistyczna, precyzyjna operacja usunięcia guzów mózgu i to w ciągu miesiąca, ale nie mamy na nią pieniędzy...  Przecież Aga jest tak młoda, jest dopiero po 40-stce, tyle jeszcze pięknych chwil przed nami... Dlatego proszę, błagam... Nie przechodź obojętnie wobec tej prośby, każde 1 zł jest realnym i namacalnym krokiem bliżej życia. Poznaj historię mojej siostry. Była wiosna, maj 2023. Niewinny ból głowy, tak się zdawało. Doszły wymioty. Tak się czasem zdarza, to pewnie migrena... Ale długo, za długo, aż Agnieszka nie była już w stanie nawet napić się wody.  Wizyta na SOR, tomografia. Guz w mózgu, prawa półkula, 5 cm. Dopiero wtedy przychodzi zrozumienie subtelnych zmian w zachowaniu. Aga zawsze ułożona, punktualna, obowiązkowa, a od kilku miesięcy czasem bywała inna. Zapominała o wyłączeniu światła czy gazu, traciła wyczucie czasu, zapominała o spotkaniach. Łatwo przychodziła jej i nam – rodzinie – racjonalizacja. Miała dużo obowiązków w pracy, chwilę wcześniej narodziny wnuczki i dodatkowe obowiązki, wkładała także dużo energii w nowe pomysły na rozwój zawodowy.  Pierwsze diagnozy poprowadziły Agę do szpitali zakaźnych – poszukiwania pasożytów mózgu. Po miesiącu badań klaruje się, że to nie robak, ale inny pasożyt – nowotwór, glejak. Szok, niedowierzanie, ale i nadzieja – guz ma gładkie granice, nieznana złośliwość, lekarze są dobrych myśli, a za nimi Aga i my. Aga została przewieziona do Szpitala Bródnowskiego w Warszawie, gdzie została zakwalifikowana do operacji. Guz został wycięty, choć nie w całości – byłoby to zbyt ryzykowne. Z resztą poradzić ma sobie radioterapia. Agnieszka dobrze się czuje. Mimo wrażliwej lokalizacji guza w trakcie operacji nic nie uszkodzono. Brak powikłań, problemów z pamięcią czy paraliżu. Ulga, radość. Najtrudniejsze za nami! Tak wtedy sądzimy... Po kilku tygodniach przychodzą jednak wyniki – GLEJAK IV STOPNIA, najwyższy poziom złośliwości. Rokowania – do 15 miesięcy życia, niewiele ponad rok! Przy tej diagnozie lekarze zalecają nie tylko radioterapię, ale i chemię. Od tego miejsca zmienia się życie Agi. To już nie jest epizod wokół bólu głowy, to walka z nowotworem, walka o życie. Aga nie traci hartu ducha, rozpoczyna cykl radioterapii i chemioterapii przez kolejne tygodnie. Znosi leczenie początkowo łagodnie, mijają kolejne tygodnie, ciało zaczyna reagować, jest bardzo osłabiona. Aż na nodze zauważamy delikatną wysypkę, ale niewiele wtedy jeszcze wiemy... Ta niegroźna wysypka to wybroczyny. Płytki krwi spadły drastycznie do 15 000, gdzie norma to minimum 150 000! Konieczna jest hospitalizacja, stan zagrożenia życia. Mimo transfuzji krwi szpik nie reaguje. Każdy dzień to wieczność i oczekiwanie na wyniki kolejnego dnia. Szpital umieszcza Agnieszkę w izolatce, odporność jest na zbyt niskim poziomie, by ryzykować leżeniem na oddziale. Jakikolwiek wirus jest potencjalnie śmiertelny. Po kilku transfuzjach szpik zeskoczył, płytki wzrosły do 30 000 i powoli rosną.  Zaczynamy jednak obserwować zmiany w zachowaniu. Aga mniej mówi, nie skupia się na niczym, straciła motywację, pojawiają się trudności w poruszaniu. Wówczas dowiadujemy się, że radioterapię wykonuje się "z zapasem" żeby na pewno nie umknęły żadne komórki nowotworowe. Glejak jest na tyle agresywnym nowotworem, że pozostałość mogłaby szybko zmutować i dać przerzuty. Zapas był jednak na tyle duży, że uszkodził zdrową część mózgu. Dochodzi kolejna diagnoza – zespół czołowy. By móc się normalnie poruszać konieczne są codzienne długotrwałe ćwiczenia. Aga na nowo uczy się sama jeść, chodzić, wstawać. Nawet przez sekundę nie narzeka, nie poddaje się. Ćwiczy, rehabilituje się, odbudowuje utracone połączenia neuronowe. Nie minął nawet miesiąc od wizyty w szpitalu, a pojawia się nowa wysypka na połowie ciała oraz opuchlizna, która nie pozwala otworzyć oka. Szpital onkologiczny odmawia przyjęcia, nie leczą powikłań po podawanym leczeniu, słyszymy. Wściekli, rozgoryczeni szukamy pomocy na SORze.  Tu szybko diagnozują półpaśca ocznego. Agnieszka zostaje przeniesiona ponownie do izolatki. Samotnie walczy o życie, a przy tym dalej nie może sama się podnieść, przekręcić. Cała rehabilitacja ulega regresowi, Aga kolejne tygodnie leży na oddziale. Mimo bólu i ryzyka utraty wzroku pokonuje wirusa, wychodzi ze szpitala, planujemy ponownie powrót do rehabilitacji. Aga się nie poddaje i my też. Jeszcze nie zagoiła się skóra po półpaścu, a pojawia się ból w klatce piersiowej. Nauczeni doświadczeniem nie bagatelizujemy już niczego – po tym jak mała wysypka okazała się stanem zagrożenia życia, czujność nabiera innego wymiaru. Ponownie SOR, szpital, a tam nowa diagnoza – zator płucny jeździec, stan zagrożenia życia. Aga przebywa na OIOMie. Przyczyna jest niezależna od nas, przy tak dużej ilości długotrwałego leżenia w szpitalach powinna była dostawać leki przeciwzakrzepowe, tak się jednak nie stało, powstał zakrzep. Znów poczucie niesprawiedliwości, smutek, złość. Znów czekamy. Ufamy i czekamy. Wojowniczka Aga wychodzi i z tego! Stan stabilizuje się, zakrzep co prawda będzie rozpuszczał się kolejne miesiące, a może nawet i lata, ale najgroźniejszy etap za nią, wraca do domu. Styczniowy rezonans daje spore nadzieje, remisja guza, znów rozpala się zapał do rehabilitacji. Początkowo brak sił po bitwach z półpaścem i zatorem, ale powoli, powoli, każdego dnia sił jest coraz więcej. Agnieszka wraca do rehabilitacji, znów od zera, od sięgania po kubek, podniesienia łyżki, od kilku kroków ze wsparciem, aż do teraz gdy po dwóch miesiącach ćwiczeń udaje się czasem wyjść razem na krótki spacer wokół domu.  Mamy marzec 2024, czas na kontrolny rezonans. I znów wyniki, na które opadają ręce. Świat znów się zawala. WZNOWA guza i PRZERZUT na drugą półkulę – 4,5 cm guz prawej półkuli i 2 cm guz po drugiej stronie. Lekarze zalecają operować jak najszybciej, ale jednocześnie nikt operacji nie chce się podjąć. Klasyczna operacja mogłaby naruszyć zbyt wiele struktur mózgu, mogłaby grozić jej niepełnosprawność. Panika, przerażenie, bezsilność... Kierujemy się do wszystkich możliwych lekarzy w Polsce w tym do dr Libionki, jednego z najlepszych neurochirurgów. I tu pojawia się JEDYNA SZANSA. Doświadczenie doktora oraz specjalistyczny sprzęt neurochirurgiczny pozwala na wysoce precyzyjną operację. Zgadza się jej podjąć. Operować należy jednak jak najszybciej. Każdy miesiąc grozi możliwością hiperwzrostu guza. TERMIN OPERACJI zostaje wyznaczony na końcówkę KWIETNIA. Niestety operacja ta nie jest refundowana, publiczne szpitale nie posiadają tak wyspecjalizowanego sprzętu. Na dzień dzisiejszy koszt samej operacji to 110 tysięcy złotych, a potrzebny jest także transport i późniejsza rehabilitacja oraz początkowo opieka medyczna. Suma ta jest poza naszym zasięgiem finansowym. Dodatkowo czas na zebranie funduszy jest krótki, dlatego zwracamy się z prośbą do Was Operacja nie będzie możliwa bez Waszego wsparcia. Liczy się każdy grosz, każda złotówka – za którą będziemy ogromnie wdzięczni. Agnieszka przez wiele lat angażowała się sama charytatywnie. Związana z wieloma fundacjami organizowała zbiórki, licytacje, domy tymczasowe dla psiaków, udzielała się w akcjach ratunkowych dla zwierząt. Ufamy i wierzymy, że teraz, gdy sama potrzebuje wsparcia, gdy znajduje się w miejscu walki o swoje życie, gdy potrzebuje o pomoc poprosić, po pomoc sięgnąć to świat się od niej nie odwróci. Dlatego prosimy Was każdego z osobna. Pomóżcie nam ratować Agnieszkę – mamę, żonę, córkę, babcię, siostrę. Za każdy gest wsparcia z całego serca dziękujemy – za każdy grosz, za każdą złotówkę, za każdą dobrą myśl, intencję i modlitwę. Tylko z Waszą pomocą dane nam będzie skorzystać z tej szansy. Szansy na życie. Anna – siostra, z rodziną

300,00 zł ( 0,14% )
Brakuje: 212 466,00 zł
Dymitr Wanżula
Dymitr Wanżula , 2 latka

Choroba, której nie widać❗️Operacja jedyną szansą❗️

Wszystko się zaczęło razem ze skurczami porodowymi. Nasza 3-letnia wówczas córeczka nagle zaczęła płakać i mówiła: "Mamusiu, błagam, nie jedź do szpitala! Nie wyjdziesz z niego, nie wypuszczą cię potem!". Tak jakby odczuwała, że coś się dzieje... Poród był bardzo trudny. Synka od razu zabrali na oddział intensywnej terapii. Zaczynałam już panikować, bać się o życie mojego dziecka, kiedy lekarze poinformowali, że synek ma wadę pęcherza moczowego.  Ale co to za wada zrozumiałam, dopiero kiedy zobaczyłam wszystko na własne oczy. Dymitr cierpi na ekstrofię pęcherza moczowego. To defekt zamknięcia dolnej części ściany brzucha i jedna z chorób, których nie widać.  Skontaktowaliśmy z lekarzem z Serbii, który zaproponował operację zamknięcia i schowania pęcherza. Przeszliśmy zabieg w 2022 roku, a teraz konieczne jest przeprowadzenie drugiego etapu operacji na spodziectwo i tworzenie kości miednicy oraz tkanki mięśniowej. Kiedy dotarł do nas rachunek za operację, nogi się pod nami ugięły. 12 500 euro! Już by zebrać pieniądze na pierwszy etap leczenia, musieliśmy prosić znajomych, a teraz? To kwota kompletnie nieosiągalna. Błagamy Cię o pomoc. Mama Dymitra

101,00 zł ( 0,17% )
Brakuje: 56 947,00 zł
Kacper Doliwka
Kacper Doliwka , 16 lat

Walczę, aby mój syn mógł normalnie funkcjonować. Pomóż!

Mam dwójkę dzieci. Kacper to mój ukochany, pierwszy syn. Jako mama całe życie dokładam wszelkich starań, aby życie moich pociech było jak najlepsze. Jednak u Kacpra ciężko zobaczyć uśmiech, co łamie mi serce.  Syn zmaga się z oligodoncją. Jest to rzadka wada uzębienia, która charakteryzuje się brakiem zębów stałych. Znacznie utrudnia to jego codzienne funkcjonowanie. Kacper ma problemy z prawidłową wymową. Stan jego uzębienia powoduje też trudności ze spożywaniem posiłków.  Jedyną nadzieją na poprawę jest kosztowna implantologia. Od jakiegoś czasu Kacper przechodzi bolesne zabiegi stomatologiczne, które mają go do tego przygotować. Wiem, że syn dzielnie znosi ból i dyskomfort, bo ma świadomość, że to tylko konieczny element leczenia. Jednak nie wiem, czy uda mi się zebrać na nie pieniądze… Myśl o tym, że Kacper nie otrzyma szansy na lepsze życie, każdego dnia spędza mi sen z powiek. Mam świadomość, że syn wiąże ogromne nadzieje, że implanty pozwolą mu pozbyć się kompleksów i funkcjonować tak, jak jego rówieśnicy. Do tej pory starałam się radzić sobie sama. Jednak dochodzę do momentu, kiedy bez wsparcia nie dam już rady. Dla moich dzieci zrobię wszystko, dlatego z całego serca zwracam się do Was o pomoc. Muszę walczyć o lepsze jutro dla Kacpra, o dobry start w jego dorosłe życie.  Mama

55,00 zł ( 0,06% )
Brakuje: 85 052,00 zł
Maciej Sosiński
Maciej Sosiński , 43 lata

Pomóż Maćkowi w jego trudnej walce o zdrowie❗️

Pracowałem kiedyś jako ratownik medyczny. Starałem się pomagać innym na wielu płaszczyznach i nie pozostawać obojętnym na czyjeś cierpienie. Niestety teraz sam potrzebuję wsparcia…  Wszystko zaczęło się od tętniaka. Przeszedłem embolizację, po której – miałem nadzieję, że wszystko będzie już dobrze. Niestety życie mnie nie oszczędza. Stwierdzono u mnie nadciśnienie, cukrzycę insulinozależną, osteoporozę i zespół antyfosfolipidowy – chorobę autoimmunizacyjną! Dodatkowo przeszedłem dwa udary mózgu… Drugi nastąpił dokładnie tego samego dnia, co pierwszy. Z różnicą godziny i 17. minut – po upłynięciu dwóch lat! Moja codzienność jest bardzo trudna… Po długiej sterydoterapii moja waga osiągnęła pułap 138. kilogramów, co spowodowało problemy z nerkami. Obecnie ważę już 80 kilogramów, ale żeby żyć, muszę przyjmować rano 19 tabletek, 1 zastrzyk i 3 wziewy. Czekam na kolejną embolizację tętniaka... W tej chwili nikt nie potrafi powiedzieć, ile potrwa moje leczenie. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się wrócić do pełnej sprawności… Wszyscy lekarze, u których się leczę, są zgodni – są bardzo małe szanse na poprawę zdrowia… Nie mogę jednak odpuścić! Wydatki na leki są kolosalne i znacząco przekraczają moje możliwości. Mam jednak dla kogo żyć i dla kogo walczyć… Nie mogę się poddać. Rodzina i dzieci to wartości, dla których mimo swoich problemów, każdego dnia budzę się z poczuciem wdzięczności… Bardzo proszę o pomoc. Wiem, że już raz otworzyliście dla mnie swoje serce, dlatego liczę, że zrobicie to ponownie. Dzięki Wam nie będzie mi aż tak ciężko! Jesteście moją nadzieją… Maciej

40 zł
Józef Pawul
Pilne!
Józef Pawul , 62 lata

Pomóż Józefowi wygrać walkę z RAKIEM❗️

Tata przed tą potworną diagnozą prowadził spokojne, poukładane życie. Nie pracował, ale zajmował się domem. Uwielbiał czas spędzony wspólnie ze swoimi wnukami, wnuczką i rodziną. Niestety zwykła wizyta stomatologiczna rozpoczęła pasmo wydarzeń, które doprowadziły nas do diagnozy… W październiku tata był u dentysty na wyrwaniu zębów. Po wizycie zauważył, że w jego jamie ustnej, pod językiem zaczynają się pojawiać niepokojące zmiany. Po niedługim czasie umówił się do laryngologa, by skontrolować sytuację. Lekarz skierował go na pobranie wycinka do badań. Jeszcze wtedy nie spodziewaliśmy się, że niedługo usłyszymy potworną diagnozę, a tata rozpocznie wymagającą walkę o życie… Wyniki badań nie pozostawiały żadnych złudzeń. Zdiagnozowano raka rogowaciejącego płaskonabłonkowego jamy ustnej. Nie mogliśmy w to uwierzyć, jednak trzeba było działać natychmiast. Tata na kwiecień ma zaplanowane badanie tomografem i operację usuwania zmian, po której czeka go intensywna rehabilitacja. Mamy ogromną nadzieję, że uda mu się pokonać chorobę... Niestety koszty, które spadły na naszą rodzinę, są bardzo wysokie! Sami nie damy rady.... Musimy zrobić wszystko, by tata wygrał. To nie czas by odchodzić, zostawiać żonę, dzieci, wnuki. Wszystko bardzo go potrzebujemy! Prosimy o pomoc! Rodzina

5 zł
Orfeusz Wróbel-Maciaszek
Orfeusz Wróbel-Maciaszek , 2 latka

Rozdzierający serca płacz, któremu nie można zaradzić... Ratujemy Orfeuszka❗️

Nie chcemy stracić swojego dziecka. Śmiertelna choroba pociechy to niewyobrażalny dramat, to ból, którego nie da się opisać i koszmar, z którym budzisz się każdego dnia… Orfeusz to na co dzień bardzo wesoły i kochający ludzi chłopiec, nasza siła, nasz promyczek. Jest ciągle uśmiechnięty, silny i waleczny. Niestety, jego przeciwnik, dystrofia mięśniowa Duchenne’a próbuje odebrać mu to, co najcenniejsze. Synek ma zaledwie 2 latka, a wycierpiał już w swoim życiu tak wiele... Pierwsze miesiące swojego życia Orfeusz spędził w szpitalach. Nie taki start sobie wyobrażaliśmy. Przewiezienie go na oddział Intensywnej Terapii Noworodka był dla nas pierwszym, tak ogromnym ciosem. Przez 16 dni nie mogliśmy mieć naszej największej miłości obok. Codziennie jeździliśmy kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, aby móc dać mu zapas mleka mamy i zobaczyć chociaż na chwilę. Czekaliśmy na dzień, kiedy wróci do nas. W kwietniu 2022 potwierdziło się najgorsze. Dystrofia mięśniowa Duchenne’a to ciężka choroba genetyczna powodująca postępujący i nieodwracalny zanik mięśni. Jest jednym z najczęstszych i najszybciej postępujących zaburzeń nerwowo-mięśniowych. Zabiera mięsień po mięśniu, prowadzi do kardiomiopatii i niewydolności oddechowej. Chłopcy bardzo szybko przestają samodzielnie się poruszać, jeść i oddychać. Zmuszeni są korzystać z respiratora. Wszystko przez to, że organizm nie wytwarza dystrofiny, czyli białka odpowiedzialnego za prawidłową pracę mięśni. Każdy dzień, tydzień, miesiąc zabiera bezpowrotnie siły i pogłębia niepełnosprawność. Rokowania w DMD nie są najlepsze, wszyscy się bardzo boją... Kluczowym jest więc spowolnienie postępu DMD. Aby zachować jak najlepszą sprawność i uzyskać lepsze działanie przyszłych leków Dziś Orfeusz potrzebuje pomocy, ciągłej rehabilitacji oraz kontroli u wielu specjalistów. Jest maluszkiem, więc ma wielkie szanse, że choroba stanie się chociaż częściowo uleczalna, ale do tego potrzebuje być w dobrej kondycji fizycznej. Dlatego tak ważna jest stała rehabilitacja. „Rozpoznanie jest wskazaniem do objęcia dziecka opieką: pediatry, neurologa, rehabilitanta fizjoterapeuty, kardiologa, ortopedy, dietetyka, gastroenterologa, pulmonologa, psychologa, foniatry, logopedy.” DMD charakteryzuje się śmiertelnością w bardzo młodym wieku. Usłyszeliśmy, że chłopcy zazwyczaj odchodzą z tego świata około 20 roku życia... Jednak dzięki postępowi medycyny długość życia sukcesywnie się wydłuża, a komfort jest coraz wyższy. Na nasze nieszczęście u Orfeuszka przebieg jest wyjątkowo agresywny i jest to widoczne już teraz. Lekarz prowadzący stwierdził, że Orfeusz jest na dużo „niższym poziomie" niż rówieśnicy z tą samą diagnozą. Że jest znacząco słabszy i obawia się tego, co będzie dalej, skoro już teraz stan jest poważny. Na świecie pojawiła się pierwsza terapia genowa, kosztująca 3,2 mln dolarów, trwają jej dalsze badania. Nauka wciąż idzie do przodu. Wierzymy, że przyszłość czeka go inna niż ta, która jest wskazywana dla DMD. Że jeszcze będzie „normalnie”, że czeka go długie, dorosłe życie, że DMD stanie się uleczalne. Poza dystrofią zdiagnozowano u Orfeuszka wadę wzroku, zeza, astygmatyzm, lekki niedosłuch i neuropatię n II. W USG główki trzykrotnie stwierdzono waskulopatię. Pojawił się problem z integracją sensoryczną, konieczna jest również terapia neurologopedyczna i rehabilitacja stomatologiczna. Orfeusz potrzebuje także terapii z powodu dużej nadwrażliwości słuchowej i kłopotów z koncentracją. Na serduszku pojawiły się szmery, widoczna jest już skolioza, hiperlordoza, koślawość stóp, asymetria ułożeniowa barków i znaczny przerost łydek. Ataki bólowe i skurcze są coraz częstsze. Potrafią trwać 20 minut. Orfeuszek przeraźliwie wtedy krzyczy i zanosi się płaczem, nie sposób go uspokoić i pomóc. Ten głośny płacz, któremu nie można zaradzić, rozrywa serce. W oczach widać ogromne cierpienie i niezrozumienie swojej sytuacji, on nie wie, dlaczego tak jest. Rozluźniające masaże podczas rehabilitacji mają za zadanie zapobiegać częstym skurczom. Niedawno doszło do niefortunnego upadku, w wyniku którego potwierdzone zostało złamanie podudzia/kości piszczelowej, łącznie ze stawem skokowym. Przez dystrofię mięśniową Duchenne’a to sytuacja tragiczna, niesamowicie stresująca, powodująca niewyobrażalny strach. Orfeuszek mimo złamania i dokuczającego mu bólu nie ma założonego ani gipsu, ani szyny. Musi znosić całą sytuację „na żywca”, bez usztywnienia zabezpieczającego kość. Długotrwałe unieruchomienie sprawia, że mięśnie nie wracają już do sprawności. Zanikają… Walka z dystrofią mięśniową Duchenne’a jest trudna. Wymaga systematyczności, wiele pracy i dużych nakładów finansowych. Dzięki Państwa wsparciu Orfeuszek może mieć zapewnioną wielospecjalistyczną opiekę, wszystkie niezbędne badania, codzienną rehabilitację, dodatkowe terapie, zajęcia basenowe itd. Każda złotówka to szansa na lepszą przyszłość. Chcemy zrobić wszystko, by ratować jego życie. Proszę, jeśli możesz, wspomóż naszego syna. Tak długo na niego czekaliśmy. Rodzice ➡️ Orfeusz kontra dystrofia mięśniowa Duchenne'a - DMD

114,00 zł ( 0,1% )
Brakuje: 106 269,00 zł
Monika Mikulska
Pilne!
Monika Mikulska , 49 lat

Nawet mała pomoc może sprawić ogromną różnicę w walce z NOWOTWOREM❗️

Monika, 49-letnia matka i przyjaciółka została zmuszona, by walczyć z okrutną chorobą – inwazyjnym rakiem piersi. To niezwykle silna kobieta, która całe życie okazywała wsparcie innym, a teraz potrzebuje naszej pomocy. Codzienne życie się skomplikowało. Choroba bezlitośnie przejmuje nad nim kontrolę, ale Monika nie zamierza się poddawać. Wciąż pracuje, by zapewnić swojej rodzinie godne życie. Ale koszty leczenia i opieki medycznej są ogromne. Guz jest nieoperacyjny. Monika jest już po kilku sesjach chemii, ale następna w kwietniu musiała zostać przełożona. Wyniki wyszły złe, pojawiły się problemy z żołądkiem, pękające żyły... Nie wiadomo, ile jeszcze podań czeka Monikę. Wszystko okaże się na kolejnych kontrolach. Jeśli stanie się tak, że Monika utraci pracę, na rodzinę spadnie kolejne brzemię. Dlatego chcemy pomóc. Zdecydowaliśmy się założyć zbiórkę i zebrać fundusze, by wesprzeć Monikę w jej trudnej drodze do zdrowia. Każda kwota, każda złotówka może sprawić ogromną różnicę. To realna szansa, by wykupić leki, opłacić leczenie… To zwłaszcza nadzieja i wsparcie, na jakie Monika zasługuje po tylu latach dobroci dla innych. Dlatego prosimy, dołącz do naszej zbiórki i walki o zdrowie Moniki. Liczy się każda pomoc, za którą dziękujemy z całego serca! Ewa, bliska znajoma

150,00 zł ( 1,4% )
Brakuje: 10 489,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki