Przemek otarł się o ŚMIERĆ! Pomocy!
Nie tak wyobrażaliśmy sobie tegoroczne Święta Wielkanocne. Cieszyliśmy się na wspólnie spędzony czas. Zaplanowaliśmy rodzinne śniadanie, spacery… Los miał jednak dla nas inne plany… Przemek rozpoczął WALKĘ O ŻYCIE! Nagle podczas rozmowy z mężem zauważyłam, że niepokojąco zmienia się jego mimika twarzy, tak, jakby zupełnie nad nią nie panował. W moment zamilkł, nie było z nim kontaktu. Moja pierwsza myśl – udar mózgu. Musimy jak najszybciej udać się do szpitala! Natychmiast zadzwoniłam po karetkę. Każda minuta oczekiwania na medyków zdawała się wydłużać w nieskończoność. W mojej głowie pojawiała się tylko jedna myśl – błagam, Przemku, nie zostawiaj mnie! Złych wiadomości nie było końca. Lekarze poinformowali, że rzeczywiście doszło do udaru i że stan Przemka był bardzo poważny. Kazali przygotować się na najgorsze. Ból i strach, jaki wtedy czułam, jest nie do opisania. Widmo utraty miłości mojego życia było najgorszym koszmarem. Modliłam się, by jego organizm się nie poddał. Modliłam się i czekałam… Jeszcze na SORze rozpoczęto leczenie trombolityczne, które miało udrożnić naczynia krwionośne. Niestety stan męża się nie poprawiał. Konieczne było przewiezienie go na oddział udarowy w innym szpitalu. Tam doszło do wylewu. Sytuacja była coraz gorsza. Mąż przestał samodzielnie oddychać. Każda minuta była walką o życie! Lekarze informowali, że najbliższe godziny będą decydujące. Powiedzieli, że stan Przemka jest bardzo ciężki i że jeśli się nie podda to i tak prawdopodobnie nigdy już nie odzyska sprawności… Wtedy zdarzył się cud. Stan męża powoli zaczął się stabilizować. Na mojej twarzy w końcu popłynęły łzy radości. Z dnia na dzień było tylko lepiej. Medycy stwierdzili, że po rozległym udarze, jaki przeszedł mąż, nie widzieli jeszcze tak szybkiego powrotu do zdrowia. Odzyskaliśmy nadzieję, że wszystko się ułoży. Paraliż ciała ustąpił. Dziś Przemek jest już w stanie poruszać się samodzielnie, choć nadal występują u niego zaburzenia czucia. Największym jednak problemem jest utrzymująca się afazja – mąż nie mówi, nie jest w stanie komunikować się z rodziną w żaden sposób. Jedyną nadzieją na powrót do pełni sprawności jest intensywna rehabilitacja oraz terapia neuropsychologiczna i neurologopedyczna. Wiem, że najgorsze już za nami, jednak ze skutkami udaru będziemy mierzyć się jeszcze długo. Pęka mi serce, gdy widzę, jak mąż z dnia na dzień coraz silniej uświadamia sobie, że jest więźniem własnego ciała. Staram się jednak, jak tylko mogę, by cały czas przy nim być i by wspierać go w procesie rekonwalescencji. Wierzę, że dzięki intensywnej rehabilitacji niedługo to wszystko, cały ten ból i strach, stanie się tylko wspomnieniem – z całego serca proszę jednocześnie o wsparcie. Życie Przemka zmieniło się z dnia na dzień. Stracił coś bezcennego – zdrowie… Proszę, pomóż mu je odzyskać! Ewa, żona