Po naszego synka przyszedł zabójczy nowotwór❗️Trwa dramatyczna walka o życie Tymka – POMOCY❗️
PILNE! Piszemy te słowa z oddziału onkologicznego – miejsca, które stało się dla nas piekłem na ziemi. To właśnie tutaj codziennie widzimy maleńkie dzieci z łysymi główkami, często już zbyt słabe, by wstać ze szpitalnego łóżka. Jednym z nich jest nasz ukochany synek. U Tymka zdiagnozowano MEDULLOBLASTOMĘ – jeden z najgroźniejszych i najbardziej ZABÓJCZYCH nowotworów! Jeszcze trzy miesiące temu Tymek chodził do szkoły i wspólnie planowaliśmy jego przyjęcie urodzinowe dla kolegów z klasy. Jak każde dziecko marzył, by móc spędzić ten dzień na beztroskiej zabawie z przyjaciółmi, codziennie wymyślał kolejne gry i atrakcje. Przyjęcie nigdy się jednak nie odbyło, a 10. urodziny Tymek świętował na onkologii. Nowotwór złośliwy móżdżku. Żaden rodzic nigdy nie powinien usłyszeć takiej diagnozy u swojego dziecka. Przed oczami zrobiło nam się ciemno, a gardła zacisnęły się z rozpaczy tak mocno, że nie mogliśmy złapać tchu. Rozpoczął się dramatyczny wyścig z czasem. Synek przeszedł pilną operację guza mózgu, a następnie rozpoczął piekło chemioterapii. Dziś leży w szpitalnym łóżku – słaby, siny i tak potwornie bezbronny. Po dawnej radości i beztrosce nie został żaden ślad. Żyły Tymka wypalają kolejne dawki chemii, a gardło żrą zdające się nie mieć końca wymioty. Z główki powypadały mu jego delikatne, dziecięce włoski, a zęby zaczęły się kruszyć. Tymek nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, w jak ogromnym niebezpieczeństwie się znajduje. Jako małe dziecko nie rozumie też, czemu musi tak potwornie cierpieć. Codziennie powtarzamy synkowi, jak bardzo jest dzielny i obiecujemy, że niedługo ten koszmar się skończy. Sami jednak tak potwornie boimy się tego, co może się stać. Boimy się tak bardzo, że nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć tych słów na głos. Staramy się nie płakać przy Tymku, lecz gdy tylko zaśnie, wychodzimy na szpitalny korytarz i wyjemy z rozpaczy. Po operacji Tymek nie przełyka, nie mówi i nie podnosi się. Potrzebuje naszej całkowitej opieki o każdej porze dnia i nocy. Po zakończeniu drugiego cyku leczenia onkologicznego mamy wrócić do domu i kontynuować chemię oraz radioterapię. Lekarze mówią, że jest zbyt wcześnie, by móc powiedzieć, jakie są rokowania. Każdy nasz dzień wypełnia ogromny lęk i niekończące się modlitwy o ratunek. Koszty związane z leczeniem, rehabilitacją i zakupem niezbędnego sprzętu są ogromne. To jednak nasza jedyna nadzieja, by wyrwać Tymka z onkologicznego piekła. To jedyna nadzieja na ratunek. Jako rodzice błagamy, nie przechodź obojętnie. Nigdy nie czuliśmy tak ogromnej rozpaczy jak teraz, gdy stoimy nad szpitalnym łóżeczkiem naszego synka, który z łysą główką i siną twarzą leży podpięty pod worek z chemią. Błagamy, nie pozwól, by to łóżeczko zmieniło się w trumnę. Rodzice Tymka