Wyjechał za granicę po lepsze życie, wrócił do kraju, aby o nie walczyć!

Roczna rehabilitacja - jedyna szansa, aby stanąć na nogi
Zakończenie: 31 Grudnia 2019
Rezultat zbiórki
Codzienne rehabilitacje w przypadku Przemka przynoszą oczekiwane efekty. Od momentu wypadku minęło 5 lat i nastąpiła ogromna poprawa.
Przemek stawia pierwsze kroki i zaczyna mówić. Jego stan uległ poprawie tylko dzięki regularnym ćwiczeniom i stałej pomocy. Z trudem wystarcza nam na codzienną rehabilitację, ale robimy wszystko, żeby jej nie przerywać.
Największą nagrodą jest dla nas widok syna, który walczy o siebie z całych sił i chce powrócić do zdrowia. Dziękujemy wszystkim darczyńcom, którzy pomogli w zebraniu środków na rehabilitację Przemka.
Wdzięczni rodzice.
Opis zbiórki
Gdyby Przemek wiedział, jak może skończyć się jego wyjazd do Francji, na pewno by z niego zrezygnował. Chciał mieć lepsze życie, zarobić na przyszłość dzieci. Jeden wypadek zakończył jego wszystkie plany i zmienił także nasze życie. Teraz walczymy o jego zdrowie, aby mogło być tak, jak kiedyś…
WYPADEK
Jako matka zawsze byłam dumna z moich synów. Starszy Przemek ułożył sobie życie, założył rodzinę. Jednak coś pomiędzy nim a żoną zaczęło się psuć. Doszło do rozwodu, który odbił się bardzo na Przemku. Chciał coś zmienić. Początkowo wyjechał do Niemiec, ale gdy w Polsce trafiła się praca zawodowego kierowcy, nie wahał się ani chwili. Powtarzał mi, że to doskonała okazja. Będzie wyjeżdżać za granicę i wracać do kraju. Jego pierwszy wyjazd był we wrześniu 2016 roku. Pierwszy i ostatni. W niedzielę rano do moich drzwi zapukali policjanci. Dostali informację z Francji, że pod Paryżem doszło do wypadku i Przemek w ciężkim stanie leży w szpitalu. Syn w sobotę wieczorem, w czasie przerwy od jazdy chciał przejść do restauracji po drugiej stronie ruchliwej drogi. Jeden samochód go przepuścił, ale drugi już nie...
POWRÓT
Gdy przyjechałam do szpitala, Przemek leżał na łóżku. Wszędzie miał podpięte kable, oddychał za niego respirator. Czoło miał czarne od zdartego asfaltu. Uderzenie rozpędzonego auta połamało mu żebra, a te przebiły płuco. Groziło mu jego wycięcie. Praktycznie nie było fragmentu ciała, który nie zostałby uszkodzony. Zalana łzami zaczęłam wołać go po imieniu i wydarzył się cud. Syn otworzył oczy i też zaczął płakać. Wiedziałam już, że Przemek będzie żyć. W podparyskim szpitalu leżał 4 miesiące. W tym czasie starałam się sprowadzić go do Polski. Nie byłam jednak jego opiekunem, a załatwianie wszystkich formalności zajęło mnóstwo czasu. Gdy już miałam wszystkie niezbędne dokumenty, pojawił się problem z transportem. NFZ nie chciał sfinansować transportu samolotem, a francuska lecznica nie zgodziła się na żadną inną formę przewozu. Stałam pod ścianą. Chciałam jak najszybciej mieć Przemka w Polsce. Wiedziałam, że po powrocie do kraju jego stan się poprawi. Dopiero gdy szpital przesłał kosztorys, że leczenie syna do czasu przewozu karetką będzie droższe niż lot, NFZ opłacił przelot Przemka do kraju.
WALKA
I znowu trafiłam na ścianę biurokracji. Żaden szpital nie chciał przyjąć Przemka podłączonego do respiratora. Człowiek liczy na pomoc, a każdy widział w moim dziecku tylko problem. W końcu trafiliśmy do szpitala z naszego rejonu. Widziałam, że Przemek poczuł ulgę, kiedy wrócił do Polski. Spał spokojniej i zaczął wracać do zdrowia. Codziennie przychodzili do niego rehabilitanci. Jednak na OIOM-ie bardzo często łapał infekcje. W jego stanie kończyło się to nawet pobytem w izolatce. Po jednym z takich tygodniowych pobytów w zamknięciu, u Przemka pojawiły się olbrzymie przykurcze. Tygodnie pracy terapeutów poszły na marne. Postanowiłam, że muszę zabrać syna ze szpitala, jeśli ma wyzdrowieć. Raz w tygodniu przychodzili do niego lekarz i pielęgniarka, za to codziennie rehabilitanci. Po kolei zaczęłam usuwać Przemkowi rurki. Pierwszy poszedł PEG, bo strasznie się bałam, że nie będę umiała go przez niego nakarmić. Na nowo nauczyłam go przełykać. Później wyciągnięto mu cewnik, a na końcu rurkę tracheotomijną.
Wypadek Przemka zmienił życie całej naszej rodziny. Musiałam zrezygnować z pracy, aby zaopiekować się moim dzieckiem. Matką jest się całe życie i jako matka proszę Cię teraz o pomoc. Brakuje nam z mężem pieniędzy na kolejne ćwiczenia dla Przemka. Wierzę, że Przemek jeszcze stanie na nogi. Bez Twojego wsparcia się nie uda. Pomóż — dla niepełnosprawnego człowieka każda złotówka jest nadzieją na lepsze jutro!
Iwona, mama Przemka