PILNE❗️Przemka zabija jego własne ciało! Tylko operacja ocali jego życie!

Ratujące życie leczenie operacyjne w Berlinie i transport medyczny
Zakończenie: 13 Grudnia 2020
Rezultat zbiórki
Przemek niestety nie doczekał operacji... Choć udało się pojechać do Niemiec na badania, choć lekarze chcieli pomóc, zabrakło czasu... Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o jego odejściu. Stan Przemka nagle się pogorszył.
Rodzinie Przemka składamy najszczersze wyrazy współczucia z powodu ich straty. Nie tak powinna skończyć się ta historia... Nie tak...
[*]
Opis zbiórki
PILNE! Życie Przemka jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie! Kręgosłup wykrzywia się, miażdży narządy, pozbawia tchu… Za Przemka oddycha już respirator… Nie zgadzamy się na powolne umieranie – błagamy o pomoc!
6 sierpnia Przemek musi być w Berlinie, tylko tam jest jeszcze szansa na życie, na ratunek… Nie bądź obojętny, bo obojętność to skazanie na śmierć!
Przemek: Moje życie to 29 lat walki o każdy dzień… O to, by był następny. Moje życie to nieprzerwane cierpienie i niepewność. Moje życie to koszmar, z którego chcę się obudzić!
Mam 29 lat. Powinienem teraz cieszyć się życiem… Studiować, pracować, podróżować, może zakładać rodzinę… Tymczasem moim światem jest łóżko, bo nie jestem w stanie już nawet siedzieć na wózku… Codziennie zasypiam ze strachem, nie wiedząc, czy jeszcze się obudzę… Boję się, co przyniesie kolejny dzień, czy nie będzie ze mną gorzej…
Od urodzenia zmagam się z bardzo rzadką chorobą… Na świecie jest tylko 30 przypadków takich jak mój. W Polsce jestem sam... Jestem jedyną osobą w naszym kraju, cierpiącą na desminopatię... To okrutna, postępująca choroba mięśni, która sprawia, że moje mięśnie słabną i powoli umierają. Dopiero 2 lata temu lekarzom udało się postawić właściwą diagnozę… Przez wiele lat myślano, że cierpię na jakiś rodzaj dystrofii.
Moim najgorszym wrogiem jest moje własne ciało… To ono mnie zabija. Choroba wiąże się nierozerwalnie ze skoliozą… Kręgosłup wykrzywia się, naciskając na narządy wewnętrzne – zabiera miejsce sercu, przeponie płucom… Miałem 10 lat, kiedy założono mi rurkę tracheotomijną. 19 – gdy choroba skazała mnie na wózek inwalidzki. Od 5 lat przez 24 godziny na dobę to respirator oddycha za mnie... Gdyby nie ta maszyna, już by mnie tutaj nie było. Mój kręgosłup po prostu by mnie zabił…
Jedynym ratunkiem jest dla mnie operacja prostująca kręgosłup, której w Polsce nie chce się podjąć żaden lekarz... Nadzieja nadchodzi z Berlina. Tam obiecali mi pomóc. Wstępnie lekarze chcą podjąć się operacji, jednak najpierw muszą mnie zbadać. W klinice mam stawić się już 6 sierpnia… Nie mam już czasu, słabnę z każdym dniem. Co najgorsze – do Berlina muszę udać się transportem medycznym! Karetka to jedyny sposób…
Moje życie zostało wycenione, a mnie nie stać... Bez operacji nie jestem w stanie wziąć oddechu, nie jestem w stanie usiąść. To nie jest życie, tylko bolesna wegetacja... Operacja daje nadzieję na to, że będę mógł stanąć na nogi. Że zacznę w końcu normalnie oddychać, że będę żyć!
Ja już nie proszę, tylko błagam… Każdy oddech to już wyzwanie. Boję się i w desperacji krzyczę o pomoc…
Przemek