Rakieta dla Asi

wózek aktywny
Zakończenie: 28 Grudnia 2015
Rezultat zbiórki
Witam,
Pragnę serdecznie podziękować Zespołowi Fundacji Siepomaga za zangażowanie się w napisanie apelu i udostepnienie go na Swojej stronie, za dobry kontakt z potrzebującym. Wszystkim Pomagaczą którzy wzięli udział w akcji poprzez wpłacanie dowolnej kwoty lub wysyłajac smsa na moją rzecz po uruchomeniu zbiórki i aż do jej zakończenia. Za wszystkie miłe i podnoszące na duchu słowa w komentarzach. Za okazaną pomoc bardzo dziekuję. Cieszę się bardzo, że dzięki pomocy Państwa Fundacji mogłam zrealizować cel jakim był zakup wózka aktywnego Panthera. Na pewno jeździ mi się na nim liżej. Poruszanie się na takim sprzęcie może ułatwić funkcjonowanie w życiu codziennym. Dziękuje za okazane serce i wsparcie życzac wszystkiego dobrego:) Pomaganie innym nadaje życiu wspaniały smak dobra.
Serdecznie pozdrawiam,
Joanna Kwiatkowska z Rodzicami
Opis zbiórki
Październikowy zmierzch. Opadająca mgła zatrzymywała się na moich rzęsach, pochmurne niebo przysłoniło ostatnie ciepłe promienie słońca, dywan ze złocistych liści prowadził prosto do szkoły. Jak każdego dnia na rowerze jechałam na zajęcia. Rozpędzony samochód zatrzymał się wprost na mojej rakiecie - rowerze, która w wyniku silnego uderzenia wystrzeliła mnie w kosmos. Kosmos, bo rzeczywistość, w której się znalazłam po wybudzeniu ze śpiączki była zupełnie inna, niż ta, w której spędzałam dotychczas każdy swój dzień. W szpitalnym łóżku ciało pokryte płatkami siniaków stała się moim nowym domem, ból niczym tlen, bez którego nie potrafiłabym rozpocząć kolejnego dnia.
Złamanie kręgosłupa szyjnego na odcinku C5-C4, uszkodzenie rdzenia kręgowego zatrzymało wszystkie plany i marzenia dorastającej Asi. Dla osiemnastolatki przywiązanie do szpitalnego łóżka jest niewyobrażalne i tak bardzo nierzeczywiste niczym sen, a raczej koszmar, z którego jak najszybciej pragnie się wybudzić. Tylko że ten koszmar, który miał być stanem przejściowym stał się nową rzeczywistością. „Słowa nie będziesz chodzić… Nie potrafiłam w nie uwierzyć, właściwie nie chciałam ich zrozumieć”.- wyznaje Asia.
Cierpiałam. Przez wiele lat, gdy nikt nie patrzył, gryzłam z rozpaczy nadgarstki, by o poranku z uśmiechem zaczynać kolejny dzień - zamiast w szkolnej ławce, mój przepełniony był monotonną i bolesną rehabilitacją, której nie lubiłam. Byłam zła na ten ból, panie, które kazały mi ćwiczyć. Robiłam to bardziej dla rodziców niż dla siebie. Wiele czasu musiało minąć, nim pogodziłam się z moim kosmicznym życiem, które los zesłał na mnie, nim pojęłam, że rehabilitacja procentuje, zmniejsza ból, łagodzi dolegliwości związane z nieustającym siedzeniem i leżeniem i daje szanse na tak banalną samodzielność…
Pochodzę ze skromnej rodziny. Całe życie pragnęłam skończyć szkołę i pomóc finansowo rodzicom w niełatwej codzienności. Los sprawił psikusa. Teraz ja, w wyniku wypadku potrzebuje pomocy. Wiem jak wyczerpująca potrafi być walka o sprawność, gdy brakuje środków finansowych, jak niezwykle trudne jest proszenie o pomoc i jak wiele w sobie odwagi mieli przez te wszystkie lata moi rodzice, by sprostać i mimo przeciwności mieć siłę do wali o moje życie. Bez nich nie dałabym rady, bez nich nie odnalazłabym w sobie siły, by dalej żyć…
Uszkodzenie kręgosłupa raz na zawsze odebrało mi zdolność chodzenia. Ze szpitalnego łóżka przesiadłam się na nową rakietę - wózek. Choć ułatwia przemieszczanie się, ze względu na swoją wagę bez pomocy drugiego człowieka nie pozwala na samodzielność. Aby wyjść na spacer, pojechać na rehabilitację czy po prostu żyć jestem uzależniona od drugiego człowieka. Wyrwać się z murów domowego więzienia i nadal realizować swoje cele, marzenia. Do tego potrzebny jest nowy wózek. Lżejszy, aby siłą własnych rąk samodzielnie potrafiła z niego korzystać. Niewielka renta to cena, jaką otrzymałam, w zamian za utratę sprawności i samodzielności.
Nowa rakieta - wózek, będzie mostem łączącym kosmiczne trudy niepełnosprawności z codziennym życiem. Wózek pozwoli realizować plany i marzenia i odzyskać utraconą samodzielność. Siłą naszych serc możemy zbudować most, pomóc przejść przez trudy cierpienia i kontynuować najwspanialszą podróż, zwaną życiem.