Przez wiele lat ratował życie ludzi. Dziś sam potrzebuje Waszej pomocy!

zakup protez,leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 3 Stycznia 2018
Opis zbiórki
Ile trzeba mieć pecha, aby w tak przypadkowy i banalny sposób stracić obydwie nogi, pracę i sens życia i ile trzeba mieć zarazem siły, zaparcia i męskiej odwagi, by nie rezygnować i nie tracić nadziei?
Z Darkiem los obszedł się wyjątkowo koszmarnie – dając najpierw życie, z którego był dumny, by następnie zabrać wszystko w jednej chwili.
Na ludzi takich jak Darek czekamy z utęsknieniem i niecierpliwością, kiedy dzieje się coś złego, kiedy jesteśmy chorzy, kiedy ktoś z naszych bliskich miał wypadek i potrzebna jest pomoc. Darek każdego dnia brał rano torbę, wsiadał do karetki pogotowia i jechał na wezwanie, ratując ludzkie życie. Był przy ludziach w ich najgorszych momentach życia i podczas umierania.
Kochał tę pracę, bo to ona definiowała sens jego życiu. Taka praca uświadamiała, ile warte jest zdrowie i jak niekiedy mało potrzeba, aby życie zmieniło się nie do poznania. Do takiej pracy trzeba mieć charakter, odpowiedzialność i ogromną pasję, bez której nikt nie udźwignie stawania codziennie oko w oko z tragedią. 4 lata temu miał miejsce wypadek, do którego Dariusz nie pojechał... To on był ofiarą tego wypadku. Zrobiło mu się słabo podczas schodzenia po schodach w domu. Spadł na dół, stracił przytomność. W domu nie było nikogo, kto by mógł mu pomóc, dlatego zrobił to, co umiał najlepiej – pomógł sobie sam.
Wsiadł do samochodu i pojechał do szpitala. Nogi pogruchotane w środku potwornie spuchły. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Rozległe urazy stawu skokowego sprawiały, że stan nogi jedynie się pogarszał. Darek szukał pomocy, jeździł do lekarzy, chciał sobie pomóc. Nie udało się – w lutym tego roku pękła ostatnia, cała kość w jego nodze. Trafił do szpitala, gdzie zaczął się prawdziwy dramat. Zaczęły wysiadać wszystkie organy, stan pogarszał się niemal z godziny na godzinę, a lekarze rozkładali ręce. Nerki, wątroba, wszystko siadało, a Darek zaczął puchnąć jak balon.
Od kontuzji nogi wszystko zmieniło się w akcję ratowania życia. Wtedy podjęto decyzję, która zakończyła normalne życie Darka. Amputowano mu nogę powyżej kolana. Sepsa zrobiła wiele złego, przetoczono Dariuszowi całą krew, uratowano mu życie, ale podczas leczenia ucierpiała druga noga. Pod koniec czerwca, podczas kolejnej operacji amputowano właśnie tę drugą nogę. To wszystko było jak zły sen. Lekarze na początku mówili, jak trudno jest ustabilizować nogę, ale amputacja wydawała się czymś nierealnym, odległym…
Trzeba było żyć dalej, jakoś sobie radzić. Z karetki trafił do biura, gdzie koordynuje prace jednego z podkrakowskich ośrodków leczenia uzależnień. Wspomina swoje ostatnie akcje, na które wyjeżdżał w ogromnym bólu, z zaciśniętymi zębami. Teraz pozostał już tylko wózek inwalidzki. Praca dla Darka była zawsze najważniejsza, dlatego tak trudno zaakceptować mu kalectwo. Nie dość, że sam nie może już pomagać tak jak kiedyś, to w dodatku stał się ciężarem. Proste czynności wymagają więcej pracy, więcej siły, ale przede wszystkim spokoju, o który tak trudno, kiedy chce się krzyczeć z bezradności.
Kiedy pierwszy raz Darek przymierzył protezy, miał łzy w oczach. Znów stał samodzielnie, znów widział wszystko z dawnej wysokości. Specjalnie zaprojektowane stawy, wyprzedzały jego ruchy. To był dzień, w którym zrozumiał, że nie wszystko jeszcze stracone. Jeszcze może poczuć się potrzebny i wrócić do normalnego życia. Sam jednak nie da rady.
“Bez waszej pomocy i wsparcia finansowego nie będzie to możliwe, pozostanę tak jak do tej pory przykuty do wózka inwalidzkiego i w dalszym ciągu będę walczył z barierami architektonicznymi oraz w dalszym ciągu będę skazany na pomoc osób trzecich.
"Pomóżcie mi spełnić największe marzenie w moim życiu i stanąć na nogach. Chodzący przydam się Wam o wiele bardziej i jestem pewien, że nie zmarnuję tych pieniędzy. Chcę być znów potrzebny - pomoc inym to moja pasja, która tak bardzo uzależnia" – Darek