Guzy w maleńkiej główce – na ratunek Pawełkowi

Guzy w maleńkiej główce – na ratunek Pawełkowi
Rehabilitacja
Zakończenie: 2 Sierpnia 2015
Rezultat zbiórki
Dziękujemy każdej osobie, która pozwoliła na rehabilitację naszego synka. Dzięki Wam, codziennie od poniedziałku do piątku, przez cały rok Pawełek będzie mógł ćwiczyć i walczyć o swoje zdrowie. Dzięki Wam kochani, nasz synek ma szansę w przyszłości zbliżyć się zdrowotnie do innych dzieci, swoich rówieśników, bawić się z nimi na placach zabaw, chodzić do szkoły. Przed nami jeszcze długa droga leczenia, ale dzięki Wam otrzymaliśmy mnóstwo siły, energii i chęci do walki z chorobą Pawełka, do walki od jego zdrowie.
Opis zbiórki
Wielogodzinny płacz, łzy i ogromny ból… Widok, którego żaden rodzic nawet najgorszemu wrogowi nie życzy. Dla maluszka to codzienność, z którą resztkami sił walczy, a z nim jego rodzina. Na jak długo wystarczy mu sił, tego nie wie nikt…
17 miesięcy temu Pawełek był bezpieczny. Rozwijał się pod sercem mamy. Był maleńki i słabo przybierał na wadze, ale i mama była drobnej postury, dlatego nikt ani lekarze, ani mama nie przypuszczała, że to może być pierwszy sygnał i ostrzeżenie, przed tym co miało się rozpocząć tuż po narodzinach. Pierwszy niepokój to stópka. Lekko wykrzywiona, końsko-szpotawa. Zapewnienia lekarzy, że to nic takiego i z niewielką pomocą lekarza oraz rehabilitacji do naprawienia. Instynkt złowieszczo podpowiadał to co najgorsze. Jedynie miłość do maleństwa dawała siłę by ufać, że zły los odmieni pisane gdzieś na górze złe karty dla Pawełka. Pragnęliśmy, aby niepokój i złe przeczucia pozostały tylko niedobrymi myślami… Obawy mamy narastały, a przychodzące wyniki wszystkich możliwych badań genetycznych zaprzeczały, jakoby miałoby się coś złego przydarzyć… Zły los miał odmienny od wyników badań plan na małego Pawełka.
Po wsadzeniu nóżki w gips, rozpoczęła się lawina niepokojących wiadomości, która nieprzerwalnie trwa do dnia dzisiejszego. Po kilku dniach nóżka Pawełka zrobiła się cała sina, a maleństwo rozpoczęło pierwszą walką o swoje życie. Zakrzepica żył głębokich u 4 tygodniowego maluszka. Cierpienie rozrywało serce matki, bo przecież na zakrzepicę wiele lat temu kilka dni po operacji, zmarła jej babcia. Szaleńczy strach o życie własnego dziecka i reakcja lekarzy zdołała ustrzec maluszka przed najgorszym…
Dopiero wtedy, lekarz zlecił dodatkowe badania. Z każdym dniem ilość leków wzrastała, cierpienie pogłębiało się, a ból, na który musimy bezradnie patrzeć, jest nie do zniesienia. Poza wykrytym wylewem krwi do mózgu, doszły niepokojące nocne bezdechy, osłabiona lewa część ciała i guz... Torbiel na szyszynce. Zapewnienia lekarzy, że to się wchłonie, nie uspokoiły zatroskanych rodziców. Mijały miesiące, a Pawełek nadal nie podnosił główki, coraz mniej się uśmiechał, a w miejsce czarującego spojrzenia pojawiły się bolesne łzy cierpienia. Kolejny wyniki badań przyniosły lawinę niepokojących informacji. Wodniak podtwardówkowy uciskający na główkę oraz mnóstwo maleńkich guzopodobnych struktur. Być może to jest przyczyną nieustającego płaczu, osłabionych i wiotkich mięśni oraz porażenia połowy ciała. Pawełek jest malutki, a szpital w którym dotychczas był leczony lekarze rozkładają ręce. Kilka dni temu mama przesłała wszystkie wyniki do CZD w nadziei na odnalezienie ratunku dla maluszka. Pierwsze słowa lekarzy „nie jest dobrze” utwierdziły mamę w przekonaniu, że złowieszczo podpowiadający instynkt rodzica, nigdy się nie myli. Rodzice po wielu miesiącach słuchania, że Pawełek jest leniem i dlatego nie chce mu się siadać, chodzić i mówić, trafili na przyczynę. To nie lenistwo, a guz w główce narzucił na ciało maleństwa wszystkie ograniczenia.
Wiadomo, że wodniak i maleńkie guzki uciskając na mózg mogą być przyczyną, dla której Pawełek mimo skończonych 17 miesięcy nadal nie siada, nie chodzi i nie mówi. Wiadomo również, że bez interwencji chirurgicznej się nie obędzie. Choć strach od dnia narodzin nie opuszcza zatroskanych rodziców wierzą, że w końcu udało się znaleźć trop i pomoc dla ich jedynego syna.
Po wielomiesięcznej przepychance i walce o życie własnego dziecka stanęli na drodze, w której zabłysło światełko nadziei. Wierzą, że uda im się na czas rozpocząć leczenie i wyrwać ze szponów choroby swojego synka. Aby przyśpieszyć czas odzyskania zdrowia i nadrobić zaległości dyktowane przez guzy w główce potrzebna jest intensywna rehabilitacja. Ze względu na nieustającą opiekę mama nie może podjąć pracy zarobkowej. Zarobki taty sięgające najniższej krajowej ledwo starczają na pokrycie kosztów wynajmu maleńkiego pokoju. Zdarza się, że muszą stanąć przed wyborem zakupu pieluszek i niezbędnych lekarstw dla maleństwa, a ciepłym posiłkiem…
Jeśli uda nam się zebrać środki na rehabilitację dla Pawełka będziemy mogli pomóc mu przejść przez szpitalne piekło i nadrobić czas oczekiwania na diagnozę. Pawełek nie mógł liczyć na łaskawość losu, ale ma ogromną nadzieję, że ludzie okażą się przychylni i pośpieszą z ratunkiem dla maluszka z ciężką przeszłością.