Zdrowy umysł zamknięty w bezwładnym ciele

intensywna rehabilitacja
Zakończenie: 8 Kwietnia 2018
Opis zbiórki
29 stycznia kończą się wpisy na Facebooku Tomka. Tego dnia kończy się o wiele więcej. Tomek nie wraca z pracy. W ręku jego żony dzwoni telefon, przez który dowiaduje się, że Tomka właśnie zabiera pogotowie. Wypadek? Dużo gorzej…
Wiedli życie, o jakim marzy wielu z nas. Szczęśliwi rodzice, zakochani małżonkowie, od wielu lat razem w zdrowiu i chorobie. Tomek nigdy się nie skarżył. Zdrowy mężczyzna, skupiony na rodzinie, nigdy na sobie. Człowiek z sercem na dłoni, którego każdy z nas chciałby mieć za znajomego, sąsiada… Pół roku wcześniej na działce ratował sąsiada, reanimował go do czasu przyjazdu pogotowia. Wtedy się nie udało, ten człowiek nie przeżył, ale wtedy też pierwszy raz pojawiło się w ich życiu słowo tętniak.
To właśnie tętniak pękł w mózgu Tomka pamiętnego dnia, kiedy nie wrócił do domu. Krwawienie podpajęczynkowe było tak silne, że aby ocalić życie, lekarze musieli natychmiast operować. Nikt nie dawał większych szans na przeżycie. Lekarze kiwali głowami. Podczas zabiegu Tomkowi usunięto duży fragment czaszki, aby zrobić miejsce na mózg, który w wyniku krwotoku zaczął puchnąć.
Rano żegnaliśmy się, kiedy wychodził do pracy, wieczorem płakałam przed drzwiami sali operacyjnej. To potworne chwile, do których teraz, patrząc na niego, nie sposób nie powracać – opowiada żona. Jeden moment przekreślił plany całej rodziny, zabrał Tomkowi życie, które tak kochał, zabrał ojca dzieciom, męża żonie. Kilka miesięcy spędził na OIOM-ie, resztę na neurologii. Nieprzespane noce, dni radości, po których przychodziły te największe smutki i łzy.
Tomek stał się kaleką, który żyje z porażeniem czterokończynowym, który nie może mówić i się poruszać. Do niedawna nikt nie wiedział, jaki jest jego stan świadomości, ile słyszy i ile z tego rozumie. Podczas pracy na cyber oku okazało się coś, co wstrząsnęło całą rodziną. Takie rzeczy każdy z nas zna z telewizji, z filmów, opowiadań. Tutaj stało się to rzeczywistością. Tomek żyje normalnym życiem, uwięziony w okaleczonym ciele! Rozumie, odpowiada, pyta, wyznaje uczucia. Powiedział, że mnie kocha, narysował serduszko, później powiedział, że się bardzo boi i tęskni za swoim dawnym życiem.
To straszne, że człowiek może stracić panowanie nad ciałem, zachowując jednocześnie świadomość i racjonalne myślenie. Nie chcemy sobie nawet wyobrażać, co on czuje w tej chwili, jak ciężko musi mu być, kiedy zostaje sam, przykuty do łóżka, karmiony dojelitowo, bez władzy nad kończynami. Czas mija, a życie biegnie dalej. My wracamy do obowiązków, do szkoły, pracy. Tomek zostaje przykuty do łóżka sam, ze swoimi myślami – opowiada żona.
Tomek nie jest już w śpiączce, nie jest w stanie wegetatywnym. Jest wybudzony, ale spustoszenie neurologiczne, które się dokonało, nie pozwala mu samodzielnie egzystować.
Lekarze usunęli rurkę od tracheotomii, obecnie sam oddycha.
Ma założonego PEGa, ale systematycznie ćwiczymy połykanie i idzie to Tomkowi coraz lepiej. Ćwiczymy również logopedycznie. Zaczyna poprawiać się mimika twarzy, wypowiada pierwsze litery i słowa. To cieszy wszystkich, którzy wierzyli, że to nie jest jeszcze jego koniec.
Obecnie Tomek nadal wymaga całodobowej opieki pielęgniarsko-medycznej oraz intensywnej rehabilitacji: neurologicznej, logopedycznej, psychologicznej. To wszystko niesie za sobą ogromne koszty, których rodzina nie jest w stanie udźwignąć. Tomek ma dopiero 43 lata i jego życie może nadal trwać. Zawsze udowadniał nam, że nie ma rzeczy niemożliwych, że wszystko da się osiągnąć, jeśli człowiek zaangażuje w to wszystkie siły.
Tomek dla rodziny zrobi wszystko, podniesie się z każdego upadku, dlatego tak bardzo chcemy stworzyć mu szansę. Dzisiaj tą szansą dla niego jest rehabilitacja, ciężka, systematyczna, z przerwami jedynie na sen. Mózg potrafi odbudować się w niesamowitym stopniu, ale trzeba działać, ruszać się, tworzyć nowe połączenia nerwów.
Wierzymy, że się uda, że w końcu będzie mógł nam wszystko opowiedzieć, że jeszcze stanie na nogi i wróci do tej roli, w której czuł się najlepiej – głowy rodziny. Sami nie damy rady, nie zorganizujemy opieki, jakiej potrzebuje, nie zabierzemy Tomka na turnus rehabilitacyjny. Prosimy o szansę dla niego i dla nas, bo nikt nie zasłużył na taki los, jak nasz ukochany tata i mąż – prosi żona.