Serduszko, które zatrzymało się już 5 razy - ostatnia operacja

Operacja serca w Munster - III etap korekcji wady
Zakończenie: 21 Kwietnia 2016
Rezultat zbiórki
To takie piękne uczucie osiągnąć cel. Było różnie, były dni gorsze i lepsze. Dni, w których człowiek się budził, mając łzy w oczach, a dziś? Dziś są to łzy szczęścia. Łzy szczęścia i duma!
Operacja zakończyła sie sukcesem. ? Nasz wojownik dochodził do siebie i dbał o niego sztab specjalistów. Dziękujemy za trzymanie kciuków i modlitwę. Tyle ludzi włączyło się w to żeby Krystian żył, każdy człowiek, który pomógł mu w jakikolwiek sposób, dziś może powiedzieć sobie: "przyczyniłem się do uratowania życia".
Krystian zawsze będzie bohaterem, ale to Wy, Ci, którzy poświęcali swój czas na zbiórki, udostępnienia, Wy wszyscy jesteście bohaterami dla niego i dla nas. Lekarze powiedzieli, ze skoro serce mu stanęło, to nie chce żyć, a on pokazał im, że chce, że ma dla kogo i Wy mu w tym pomogliscie. Dziękuję bardzo, że nam, rodzicom Krystiana, nigdy nie pozwoliliście stracić wiary w to, że się uda, że mogliśmy liczyć na innych. Dziękujemy!
Rodzice Krystiana
Opis zbiórki
To jest serce, nigdy nie wiadomo, kiedy może nagle zwolnić lub nie mieć siły dalej wystukiwać rytmu malutkiego życia. Chociaż wcześnie zdiagnozowano, że brakuje w nim jednej komory, wymykało się spod kontroli lekarzy. Norwood, Glenn, Fontan – te trzy nazwiska miały zapewnić Krystiankowi przyszłość z chorym sercem. Każdy kolejny etap miał polepszać natlenienie organizmu, żeby jedna komora serca miała siły pracować za dwie. Jednak od początku było trudniej niż wszyscy się spodziewali…
Na poród mama Krystianka pojechała z Białegostoku do Warszawy. Tam też odbyła się pierwsza operacja serduszka. Mieli czekać na operację 5 dni, a czekali miesiąc – każdego dnia z nadzieją, że to ten dzień. Dzień operacji miał być najtrudniejszy, ale to nie ten dzień był najgorszy. Po operacji zaczęły się bezdechy, w ranę wdała się bakteria, datego lekarze jeszcze raz musieli otwierać ledwo co zaszytą ranę. Serduszko nie dawało już rady dalej bić, tej nocy po operacji zatrzymało się 5 razy. 5 akcji reanimacyjnych, na szczęście wszystkie udane. Wtedy też rodzice Krystka usłyszeli, że skoro serduszko zatrzymało się tyle razy, to oznacza, że dziecko nie chce żyć. Jak to nie chce żyć?! - nie mogli zrozumieć. Bolały ich te słowa jak żadne inne. Podpisali zgodę na pierwsze cewnikowanie, pierwsze z 5 kolejnych.
Nieważne, ile będzie kroków i jak będą malutkie w drodze po naprawione serduszko, ważne, żeby się nie poddać. Kolejnym krokiem miała być operacja połączenia Norwooda i Glenna. To, co dla rodziców było cudem – że Krystianek żyje mimo tego, co przeszedł do tej pory, mimo że jego serduszko się zatrzymywało, dla niektórych lekarzy było „dziwne”. Gdy rodzice po raz kolejny pytali, kiedy będzie operacja, lekarz powiedział wprost: "Operacja by go zabiła. Dziwne, że on w ogóle żyje. To serce to jest bomba wybuchowa - jedno cofnięcie krwi i koniec."
Do Niemiec rodzice chłopca pojechali po ostatnią nadzieję. Denerwowali się, stresowali, czy robią dobrze. Teraz uważają, że to najlepsza decyzja, jaką mogli podjąć, żałują, że tak późno… Nie oddaliby Krystiana w inne ręce niż profesora Malca. Powodów jest wiele, chociażby ten, że spędzili 5 miesięcy w szpitalu w Polsce po lżejszym zabiegu hybrydowym, po którym serduszko się zatrzymywało i życie maleństwa wisiało na włosku, a w Niemczech po potężnej operacji serca w szpitalu Krystian był 27 dni, a jego serduszko nie zatrzymało się ani razu…
- Podczas jednej z wielu rozmów z profesorem Malcem, zapytał mnie, jakie były plany leczenia w Polsce? – wspomina mama Krystianka. - Powiedziałam, że w styczniu 2015 roku mieliśmy termin kolejnej wizyty, ale nie pojechaliśmy, bo szykowaliśmy się już do operacji w Niemczech. A profesor na to: "I co, nie szukali was, nie dzwonili ze szpitala? " Wtedy do mnie dotarło, że... że może pomyśleli, że Krystian umarł, tak jak zakładali. Że skoro nie umarł po pierwszej operacji, na pewno umrze po drugiej...
Kolejna, ostatnia już z zaplanowanych, operacja powinna odbyć się wiosną 2016 roku. Już teraz rodzice rozpoczęli wielką mobilizację, żeby zdobyć potrzebną kwotę na operację w Niemczech. Tak, muszą ją zdobyć, ponieważ jest to kwota poza zasięgiem większości rodzin, na pewno poza zasięgiem rodziny Krystiana: 36.500 euro. Część pieniędzy już mają, ale muszą uzbierać całość. W tej operacji pokładają całe nadzieje, całą przyszłość synka. Z każdym dniem kochają go coraz mocniej i coraz mocniej pragną, żeby był już po operacji, z naprawionym serduszkiem, które będzie pracowało prawidłowo, mimo że jest go tylko pół. Do tego kolejny raz potrzebują ludzi, którzy w swoich sercach mają miejsce dla takich małych szkrabów, jak Krystian, które potrzebują pieniędzy, żeby dalej żyć.