Misia jest już na świecie! Operacja za kilka dni - pomocy!

Poród i I etap korekcji wady serca (HLHS) w klinice w Munster
Zakończenie: 15 Marca 2020
Rezultat zbiórki
Operacja się udała! Misia dochodzi do zdrowia. Dziękujemy!
18 marca 2020 roku Misia dostała szansę na życie z ciężką wadą serca. Dostała ją od Was oraz lekarzy z Munster, którzy zrobili co w ich mocy. Już wiemy, że wszystko się udało!
Misia po kilku dniach w stabilnym stanie opuściła OIOM. W Szpitalu ma najlepszą możliwą opiekę i warunki do tego, by móc szybko wrócić do zdrowia. Wkrótce na pewno wróci z mamą do domu, gdzie już czekają stęsknione siostry!
Najważniejsze jest to, że Michalinka czuje się rewelacyjnie i ma świetne wyniki. Rodzice proszą o modlitwę za ich córeczkę i za wszystkie dzieci, które w tym trudnym czasie walczą z chorobami.
Jeszcze raz dziękujemy za Wasze ogromne wsparcie! Jesteście częścią tego cudu!
Opis zbiórki
Zanim doczekaliśmy się Misi, przeżyliśmy dwa dramaty. Straciliśmy dwoje dzieci, zanim zdążyliśmy je w ogóle poznać… Nie miałam siły wstać z łóżka… Aż w końcu, w czerwcu tego roku się udało! Byliśmy tacy szczęśliwi! Wszystko się jednak skończyło, gdy okazało się, że nasza córeczka rośnie z połową serca. Póki jest w moim brzuchu, jest bezpieczna. Gdy się urodzi, zacznie umierać... Błagamy, pomóż nam ją ratować!
Jesteśmy rodzicami dwóch maleńkich córeczek: Laura ma 6 lat, a Tosia 3. Prowadzimy normalne życie, do tej pory szczęśliwe… Bardzo chcieliśmy mieć trzecie dziecko i wydawało się, że się udało! W kwietniu roku 2018 test pokazał dwie kreski. Niestety okazało się, że jest to ciąża pozamaciczna… W jej efekcie musiałam przejść pilną operację, na szczęście zachowując jajowód… Wszystko pękło, sytuacja jak przy zapaleniu otrzewnej. Jedną nogą już byłam na tamtym świecie...
Mimo tej traumatycznej sytuacji nie poddaliśmy się… Dwa miesiące później szczęśliwe dwie kreski znów zabarwiły test ciążowy. Lekarz potwierdził – ciąża prawidłowa. Byliśmy bardzo szczęśliwi! Niestety nie za długo… Po kilku tygodniach serce naszego dziecka przestało bić, poroniłam. Nie miałam sił wstać z łóżka…
Aż w końcu… W czerwcu roku 2019, z trzęsącymi rękami, myślami pełnymi obaw i oczami pełnymi łez, oznajmiłam mężowi, że jestem w ciąży. Lekarz prowadzący potwierdziła: 6 tydzień! Hurra! Na początek bardzo się baliśmy. Wiedziałam, że kolejnej straty chyba nie przetrwam. Tymczasem w końcu usłyszeliśmy bicie serca maleństwa. Bezgraniczne szczęście!
Czas przyspieszył, wręcz pędził. Od wizyty do wizyty nie mogliśmy doczekać się, kiedy znów ujrzymy nasze maleństwo. Pierwsze badania prenatalne wypadły wzorowo. Gdy okazało się, że to dziewczynka, nasze córeczki były przeszczęśliwe! Siostra to przecież kolejny kompan do szaleńczych wygłupów. Było jak w bajce. Za chwile jednak bajka zmieniła się w koszmar…
Na kolejnych badaniach lekarz zauważył nieprawidłowość w budowie serca. Uspokoił nas, że poza tym Misia rozwija się dobrze, jednak dla pewności warto skonsultować się ze specjalistą. 7 listopada tego roku nasz świat legł w gruzach, została postawiona diagnoza. HLHS – niedorozwój lewej komory serca, hipoplazja zastawki aortalnej i militarnej… Nie umiałam powstrzymać łez.
Dziś już wiemy dużo więcej. Wiemy, co czeka Misię, by mogła żyć - trzyetapowa operacja. Niestety, do tego mogą dojść komplikacje. W najgorszym wypadku stracimy naszą córeczkę… Nie możemy o tym myśleć, musimy walczyć o szansę dla niej!
W szybkim czasie nawiązaliśmy kontakt z wieloma rodzicami dzieci z wrodzonymi wadami serca. Słyszeliśmy jedno nazwisko: prof. Edward Malec. Najlepszy specjalista od małych serduszek. Udało nam się dostać na konsultację, a profesor w błyskawicznym czasie wysłał nam kwalifikację do porodu i operacji serca Michalinki w Munster!
Na badaniach w Łodzi okazało się, że lewej komory nie ma w ogóle, a przeżycie Michalinki zależy od sprawności dłoni i wiedzy najlepszych specjalistów za granicą naszego kraju. Tak bardzo się o nią boimy...
Jedyne co możemy teraz zrobić, to dać naszej córce największe możliwości na to, by mogła cieszyć się dzieciństwem razem ze swoimi siostrami. By mogła żyć, po prostu... Laura i Antosia każdego dnia witają się i żegnają przed snem z Misią. A kiedy tylko mają okazję, całują brzuszek, tulą się, i pytają „jak się cujes”?
“Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Załóż tylko wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie”. Tak bardzo byśmy chcieli, żeby słowa Jana Pawła II miały przełożenie na nasze życie. Żeby Misia dostała swoją szansę, była z nami. Byśmy widzieli, jak dorasta, jak bawi się z siostrami…
Błagamy, pomóż nam. Koszty porodu i operacji są gigantyczne… Gdybyśmy wszystko sprzedali, to i tak byłoby za mało. Nie mielibyśmy gdzie mieszkać, dokąd wrócić, jak dalej zarabiać na życie. Nie jesteśmy w stanie zgromadzić sami tak wielkich pieniędzy, dlatego z całego serca prosimy o pomoc. O ratunek dla połówki serca naszej najmłodszej córeczki. Mamy czas tylko do początku lutego…
Paulina, mama Misi z całą rodziną