Mamy 2 tygodnie by uratować jego życie

Operacja serca Munster - wymiana zniszczonych przez bakterie zastawek
Zakończenie: 12 Maja 2016
Opis zbiórki
Miała być rywalizacja na egzaminie maturalnym, a zamiast tego jest walka o życie. Miały być pierwsze 3-miesięczne wakacje i start na wymarzone studia, zostało 2-tygodniowe czekanie i twarde lądowanie w szpitalnym łóżku. Wszystkie plany Maxa idą do kosza. Zamiast sali egzaminacyjnej, smutna sala szpitalna, wenflon i plątanina kabli na podłodze. Życie po raz drugi pokazało, że będzie się rządziło swoimi prawami.
Max miał tym razem świetny plan, przygotował się niemal perfekcyjnie i oczami wyobraźni był już na pierwszym roku prawa na UJ. Nikt już nie myślał o tym, że jest pewna stara sprawa z przeszłości, o której wszyscy już zdążyli zapomnieć.
Chłopak urodził się z poważną wadą zastawki aortalnej. W wieku 12 lat przeszedł operację, podczas której w miejsce tej zepsutej, wszczepiono jego własną, sprawną zastawkę płucną. W miejsce płucnej otrzymał natomiast inną protezę biologiczną. Zabieg ten nazywany operacją Rossa pozwala zachować lepszą funkcję zastawki w pozycji aortalnej, dzięki wykorzystaniu w tym miejscu innej zastawki tego samego pacjenta. Wszytko wróciło do normy, Max żył jak każde inne zdrowe dziecko, chodził do szkoły, snuł plany. Infekcja, jaką przeszedł zniweczyła je wszystkie doszczętnie w najgorszym momencie.
Zwykłe przeziębienie na 3 tygodnie przed egzaminem dojrzałości to jeszcze nie koniec świata, Max zgłosił się do lekarza, dostał leki i wydawało się, że po problemie. Organizm zareagował inaczej. Złe samopoczucie, problemy z oddychaniem, zmęczenie. Tak zwykła choroba rozpoczyna najtrudniejszy egzamin w jego życiu. Trafił do specjalistycznego szpitala, w którym prowadzeni są dorośli pacjenci z wadami serca. Lekarze spieszyli się z badaniami. Dlaczego się spieszyli? Bo stan był coraz poważniejszy i wszyscy poza nami wiedzieli już, że ścigamy się z czasem –mówi mama Maxa.
Infekcyjne zapalenie wsierdzia, wegetacje bakteryjne na zastawkach, niewydolność oddechowa, podejrzenie posocznicy. Max został przyjęty do szpitala, gdzie wdrożono intensywne leczenie, którego organizm nie wytrzymał. Antybiotyki uszkodziły nerki i sytacja zaczyna się wymykać. Lekarze nie mieli wątpliwości –operacja będzie konieczna, te zastawki nie mogą zostać, są na nich bakterie, więc trzeba je usunąć. Plan zakładał 6 tygodni dożylnej antybiotykoterapii, a potem operację serca – tak miało być bezpieczniej, bo w czynnej infekcji wsierdzia zabieg operacyjny to bardzo duże ryzyko.
Niestety wiemy już, jak życie weryfikuje plany. Max nie może tak długo czekać. W zasadzie nie może już czekać wcale. Lekarze mają coraz większe watpliwości czy antybiotykoterapia zadziała, bo po 3 jej tygodniach zmiany na zastawkach nadal są bardzo duże. Ryzyko związane z operacją w tym czasie jest ogromne, ale innej opcji nie ma!
Mówi się, że matura to czas, w którym decydujemy o przyszłości. Dla Maxa dosadna rzeczywistość tego stwierdzenia jest przerażająca. Jest już mężczyzną, a nie dzieckiem i pierwszą męską decyzję ma za sobą. Zdecydował, że jeśli ktoś ma drugi raz wziąć jego serce w swoje ręce, to niech to będzie ktoś, kto już raz je widział. Prof. Malec zakwalifikował go do operacji w Klinice Uniwersyteckiej w Munster.
Teraz walczymy o Maxa i prosimy o pomoc, bo koszt zabiegu i transportu medycznego, który z uwagi na stan Maxa jest niezbędny, przerasta nasze możliwości. Jest dramatycznie mało czasu na to, by uzbierać potrzebne środki i udowodnić Maxowi, że nie ma rzeczy niemożliwych. Miał być egzamin dojrzałości, a mamy walkę o dojrzałość. Jeśli nam się uda egzaminy w przyszłym roku będą tylko dobrą zabawą.
––––––––––––––––––––––––––––
11.05.2016. Dostaliśmy informację, że stan Maxymiliana jest na tyle poważny, że jedyną alternatywą transportu do Niemiec jest przelot medyczny samolotem. W związku z zaistniałą zmianą, jesteśmy zmuszeni skorygować kwotę potrzebną na ratowanie Maxa.