Serduszko do uratowania! Pomagamy Sarze pojechać na operację!

Serduszko do uratowania! Pomagamy Sarze pojechać na operację!
Operacja wady serca w Klinice Uniwersyteckiej w Munster - III etap
Zakończenie: 2 Maja 2019
Opis zbiórki
Wiele osób po przeczytaniu tego apelu otworzy szerzej oczy ze zdziwienia. “To wy macie chorą córkę? W ogóle bym nie powiedziała…”. Nie prosiliśmy wcześniej o pomoc. Nie pokazywaliśmy dramatycznych zdjęć ze szpitala, na których Sara walczy o życie pod kocem z plastikowych rurek i przewodów. Z igłami wbijanymi każdego dnia, żeby dostarczyć potrzebne lekarstwa. Dzisiaj nie mamy wyjścia. Córeczka powinna przejść bardzo skomplikowaną operację, III etap ratowania serduszka, zanim skończy 3 latka. Niestety, termin oczekiwania w Polsce jest zbyt długi...
W szpitalu na OIOM-ie czas płynie inaczej. Wolniej? Szybciej? Właściwie trudno powiedzieć. Żyjesz zgodnie z rytmem specjalistycznych maszyn, odmierzających puls, pilnujących każdego uderzenia serduszka. Ekstremalnie chorego serduszka, które bije w twoim dziecku. Twój świat istnieje, dopóki ono będzie żyło… Jeśli się zatrzyma, a zatrzymać się może w każdej chwili, twoje własne serce rozpadnie się na milion kawałków...
Sara ma 2,5 roku. Urodziła się jako wcześniak, z wadą rozwojową zastawki pnia płucnego i zastawki trójdzielnej. Wiedzieliśmy o tym niebezpieczeństwie już w trakcie ciąży. Córeczka powinna zostać zoperowana natychmiast po porodzie, ale nic takiego się nie działo z powodu braku miejsc w szpitalu dziecięcym. Pierwsze dni życia spędziła w inkubatorze na intensywnej terapii, a ja załamana szukałam dla niej ratunku… Dopiero kiedy po 2 tygodniach zaczęła sinieć, zabrano ją karetką i wykonano zabieg Raszkinga. Od tego momentu walczyliśmy o kolejne gramy, żeby przeprowadzić następną operację - zespolenie BT dex (waga powyżej 2500 g).
Kolejne dni na intensywnej terapii. Płyn w osierdziu, litry antybiotyków, codzienny ból. Ze szpitala wyszłyśmy dopiero w listopadzie, po 2,5 miesiąca. Nasze życie pozornie zaczęło przypominać życie zwyczajnej rodziny. Wreszcie w komplecie, wreszcie w swoich czterech ścianach. Jednak chore serce twojego dziecka skutecznie przepędza jakiekolwiek myśli o spokojnym śnie. O nocy, w której nie będziesz się 3 razy budzić, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Czy twoje dziecko nadal oddycha, po prostu żyje…
Wiedzieliśmy, że to nie koniec szpitali, operacji… Sara swoje pierwsze urodzinki spędziła, a jakże inaczej — na oddziale, oczekując na kolejny etap ratowania serduszka. Operacja Glenna, wielokrotnie odkładana w czasie, odbyła się 5 września 2017 r. Kolejne blizny, kolejne rozstanie tuż przed wejściem na blok operacyjny. Chciałam tam być z nią na sali, trzymać za rączkę, kiedy będzie usypiana. Żeby wiedziała, że mamusia jej nigdy nie zostawi…
Córeczka, przez problemy z serduszkiem, rozwija się wolniej od swoich rówieśników. Zaczęła chodzić dopiero po 17 miesiącach, wciąż słabo przybiera na wadze. Najważniejsze jest jednak to, że wciąż możemy cieszyć się jej obecnością. Doceniamy każdą wspólną chwilę, każdy uśmiech, a nawet grymas na twarzy.
Przed nami trzeci, ostatni etap naprawy chorego serduszka Sary. Tzw. operacja Fontana. Powinna się odbyć przed ukończeniem 3. roku życia. Nie mamy więc za wiele czasu. Niestety czas oczekiwania w Polsce to nawet 3 lata, a nie otrzymaliśmy jeszcze nawet kwalifikacji… Dlatego chcemy udać się do Niemiec, gdzie naszą córeczkę zoperuje prof. Malec, jeden z najlepszych na świecie kardiochirurgów dziecięcych. Człowiek, ratujący maluchy z najgorszych opresji. Wiemy, że w jego rękach Sarunia będzie bezpieczna. Jest tylko jedna przeszkoda… Operacja w Niemczech to ogromne koszty — ponad 41 tysięcy euro, których nie mamy. Prosimy więc o pomoc!
Dla każdego rodzica zdrowie i życie jego dziecka są największą wartością. Poświęcasz temu małemu człowiekowi cały swój czas. Jesteś gotów nie jeść, nie spać w nocy, byleby czuło się dobrze i bezpiecznie. Każda łza maluszka boli niczym rozżarzony węgielek położony na języku. Chcesz go uchronić przed cierpieniem i złem tego świata...
Dla naszej Sary musimy zrobić wszystko, co możliwe, żeby dać jej największe szanse przeżycia. Z tak chorym serduszkiem… Nie wolno nam stracić czasu. Proszę więc jako matka… Bądźcie z nami, bądźcie naszymi dobrymi aniołami, które na swoich skrzydłach pomogą naszej kruszynce przejść bezpiecznie przez tę operację. Tam w Niemczech czeka już na nią prof. Malec, specjalista od cudów. Najpierw jednak musi stać się cud tutaj, na tej zbiórce… Wierzę, że dzięki Wam będzie możliwy!
Beata — mama