Serduszko Marcelka nie może się zatrzymać! Pomóż uratować naszego synka!

Marcel Minda
Zbiórka zakończona

Serduszko Marcelka nie może się zatrzymać! Pomóż uratować naszego synka!

Cel zbiórki:

operacja Fontana - trzeci etap leczenia serduszka Marcelka

Marcel Minda, 8 lat
Mirów Stary, mazowieckie
wada serca: HLHS
Rozpoczęcie: 14 Września 2018
Zakończenie: 9 Października 2018

Rezultat zbiórki

Kochani,

13 lutego Marcelek miał cewnikowanie serduszka wraz z zabiegiem, a dzień później przeszedł właściwą operację Fontana, która przebiegła pomyślnie. Z sali wyjechał na własnym oddechu, lecz jeszcze spał. Z uwagi na ogromny stres, jaki przeżył był bardzo zdenerwowany i dostał leki przeciwbólowe, by móc przespać najgorszy moment.

Marcel Minda

Ta historia mogła mieć tak dobry przebieg dzięki Waszemu wsparciu. Do Polski wróciliśmy 1 marca. Po 2 tygodniach byliśmy na badaniach kontrolnych w Łodzi i zostajemy przy dawkach leków z jakimi wyszliśmy ze szpitala. Za miesiąc ponownie musimy się pokazać w celu sprawdzenia, czy nie zbierają się płyny i może uda się choć trochę zmniejszyć dawki leków moczopędnych, które obciążają wątrobę. Marcelek powoli nabiera sił i w końcu zaczął się uśmiechać. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wszelką pomoc. 

Opis zbiórki

"Jeśli chcecie Marcela żywego, to szukajcie pomocy u najlepszego z najlepszych". Po tych słowach nogi się pode mną ugięły. Nasz syn ma 3 latka i żyje z połową serca. Żebyśmy mogli świętować jego czwarte i kolejne urodziny, konieczna jest pilna operacja, tzw. zabieg Fontana. Z uwagi na stopień trudności i powikłania po wcześniejszych operacjach, uratować nasze dziecko może tylko wybitny specjalista - prof. Malec w Munster. Niestety, nie mamy ani czasu, ani pieniędzy...

Marcel Minda

HLHS - cztery groźne litery, określające wadę serca, z którą urodził się Marcel. Hipoplazja lewego serca z istotną niedomykalnością zastawki trójdzielnej. Dowiedzieliśmy się o niej w 24. tygodniu ciąży. Radość z oczekiwania na naszego maluszka zamieniła się w dramat. Nieprzespane, przepłakane noce i ciągły strach. Dlaczego on? Co będzie dalej? Jak go ratować? Dzieci z połówką serca potrzebują trzech bardzo trudnych operacji. Pierwszą z nich jest zabieg Norwooda, który trzeba wykonać w pierwszych dniach życia.

Tego momentu, kiedy maleńki, tygodniowy bobas znika za drzwiami sali operacyjnej, nie da się opisać. Nie można nic zrobić, tylko czekać i się modlić... Człowiek siedzi, stoi, klęczy, leży… Chce tam być w środku, przytrzymać za rękę, ale to niemożliwe. Minuty, godziny ciągną się w nieskończoność. Nie wiesz, jak myśleć, o czym myśleć. Koszulka, bluzka jest już mokra od łez, ale nie ma to większego znaczenia. Liczy się tylko to małe, bardzo schorowane serduszko, które właśnie tam jest ratowane. Niestety, pojawiają się komplikacje…

Marcel Minda

Marcel opuszcza salę, serduszko wciąż bije, ale oddycha za niego respirator. Lekarze odroczyli zamknięcie mostka o prawie tydzień. Po 11 dniach pierwszy samodzielny oddech. Po miesiącu pobytu w szpitalu wreszcie wracamy do domu, a Marcel ma szansę spotkać starszego brata. Myślimy - najtrudniejsze za nami. Maleństwo się rozwija, nasze życie zaczyna choć trochę przypominać zwyczajne koleje losu. Niebezpieczeństwo jednak cały czas czai się za rogiem. Nie da się o tym zapomnieć nawet na chwilę, bo jedynym momentem, kiedy można przestać myśleć, jest sen… A snu przy niemowlaku zwykle nie doświadcza się zbyt wiele.

Norwood - Glenn - Fontan. Te nazwiska znają wszyscy rodzice dzieci z połówką serca, bo od nich pochodzą nazwy operacji ratujących te serca. Drugi zabieg, Glenna, odbył się po pół roku, niestety, znowu nie obyło się bez komplikacji. Marcelek był siny od pasa w górę, ciało pokryły łaty koloru marmurkowego, rozważano reoperację. Widok przerażający, strach jeszcze większy. Na szczęście leczenie farmakologiczne przyniosło oczekiwane rezultaty, kryzys zażegnany.

Przed nami trzeci etap - operacja Fontana. W ostatnich tygodniach stan Marcela się znowu pogorszył przez pozostawione po pierwszym zabiegu zespolenie komorowo-płucne. Od połowy sierpnia cały czas choruje, sinieje, nie wiadomo, co mu jest… Jedna infekcja nie zdąży mu przejść, pojawia się kolejna. Płuca nie pracują tak jak powinny. Boimy się każdego dnia… W tej sytuacji operacja, która nas czeka, wiąże się z o wiele większym ryzykiem. Usłyszeliśmy, że w Polsce nie mamy czego szukać. Dlatego serduszkiem naszego dziecka musi zająć się lekarz najlepszy z najlepszych - prof. Malec, polski specjalista operujący w Niemczech. A to, niestety kosztuje...

Życie mojego dziecka wyceniono na 37 tys. euro. Oddałabym swoje własne, żeby go uratować, ale w tym przypadku potrzebne są pieniądze. Duże pieniądze, a my musimy się spieszyć. Proszę więc… Pomóżcie nam ocalić Marcela. Żeby to małe, słabe serduszko wciąż mogło bić, potrzebuje hojności wielkich, Waszych serc. Wspólnymi siłami musi się udać. Nie zostawiajcie nas samych, bo przecież nadzieja umiera ostatnia...

Agnieszka - mama

Obserwuj ważne zbiórki