Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Siostry Łodziak - wyremontujmy im dom siłą serc!

siostry Łodziak
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Zakończenie tułaczki - remont mieszkania

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Fabryka Pomocy
siostry Łodziak
Poznań, wielkopolskie
Ula i Asia - upośledzenie umysłowe, padaczka lekooporna, astma
Rozpoczęcie: 24 Stycznia 2016
Zakończenie: 5 Marca 2016

Rezultat zbiórki

Dla tych, do których dobra nowina jeszcze nie dotarła – dziewczyny dostały w końcu oficjalny przydział mieszkania przy ulicy Różanej!

To piękne, wyremontowane mieszkanie, dostosowane do życia osób niepełnosprawnych jest dzięki Wam! Nigdy nie osiągnęlibyśmy tego celu, gdyby nie Wasza obecność. Trudno podziękować każdemu z osobna, ale życzymy Wam wszystkim by dobroć, zdrowie, miłość zawsze gościła w Waszych sercach oraz niech to dobro, które wysyłacie wraca ze zdwojoną mocą!

Dorota, Asia i Ula

Opis zbiórki

Nie zgasnąć, nie zwariować, czerpać siłę. Skąd? Z wiary, z energii innych ludzi, z wiosny, która przecież zawsze przychodzi - wokoło, budzi się w każdym. I dać radę - każdego dnia, bez względu na wszystko. Wytrzymać kolejny dzień, kolejną noc, kolejny atak Asi, potem Uli. Zmienić pościel, jak zawsze po ataku jest mokra. Za kilka godzin zadzwoni budzik. Kolejny dzień z reszty życia. Trudnego, ale tak trzeba, kto z nas postąpiłby inaczej? A może inaczej - kto miałby siłę postąpić tak samo? W pojedynkę, w cztery oczy ze strachem, wielką niewiadomą, porzucając dotychczasowe życie, przyszłość na rzecz sióstr. No właśnie, kto?

Dorota nigdy nie miała zdrowych sióstr, nie licząc czasu do pierwszego napadu padaczkowego Uli, gdy ta miała 2 latka. Był bez przyczyny, do tej pory nie wiadomo, skąd te ataki, skąd choroba. Badania genetyczne nic nie wykazały. Ludzie pytali: skoro Ula jest chora, po co rodzice zdecydowali się na kolejne chore dziecko? Racja, tylko gdy u Uli wystapił pierwszy atak, Asia rosła już w brzuchu mamy. Drgawki gorączkowe u malutkiej Asi też okazały się napadami padaczki. Najmłodsza Ania mimo swojej niepełnosprawności jest samodzielna. Tutaj wiemy, co się stało - do komplikacji doszło podczas porodu, druga z bliźniaczek - Ewa - nie przeżyła.

siostry Łodziak

Dorota wyjechała z rodzinnej Słupcy do Poznania na studia, a siostry zostały z rodzicami. Ułożyła sobie życie, miała pracę, chłopaka, plany na życie, jak każdy z nas. Do 2010 roku, kiedy nowotwór po zabraniu wcześniej jej taty, zabrał i mamę. Chore siostry pozostały bez opieki. Dorota zabrała je do Poznania, do wynajmowanego pokoju. Nie załamała się, tylko żyła dalej, łącząc pracę, związek i opiekę nad siostrami. Każdego dnia było trudniej, ponieważ Ula i Asia nie są samodzielne, potrzebują, żeby ktoś z nimi był, a nie wracał po 12 godzinach pracy. Jeszcze za życia mamy, gdy tylko zaczęła chorować, złożyła wniosek do domu Arki, żeby po jej śmierci dziewczyny trafiły do najlepszego miejsca - niestety, do tej pory nie zwolniło się miejsce. Dziewczynki w 2012 roku trafiły do innej placówki - Dorota pamięta, z jaką nadzieją je tam wiozła i z jaką traumą 2 lata później zabierała. Placówka była oddalona od Poznania ok. 100 km. Bez auta (a Dorota auta nie ma) dojazd był możliwy tylko pociągiem, ze stacji jeszcze 4 km piechotą. Dorota nie narzekała, za to nie mogła znieść, gdy widziała, co się dzieje w DPS. Wiedziała, że musi stamtąd zabrać dziewczynki, musi jak najszybciej znaleźć sposób, by były razem, we trzy.

W DPS-ie czeka się na śmierć. Trzeba to zobaczyć na własne oczy, gdy dorosłym ludziom wraca choroba sieroca. Tam jest dużo osób w wieku 50-60 lat, często zapomnieni, osamotnieni, wykreśleni z życiorysów swoich rodzin, o wielu nikt nie pamięta, nikt nie odwiedza. Gdy Dorota zabierała stamtąd dziewczynki, wiedziała, że już nigdy nigdzie ich nie odda. Najpierw musiała zakończyć poprzednie życie - jej związek nie przetrwał nowej perspektywy dzielenia dachu z dwiema chorymi dorosłymi dziewczynami, musiała zwolnić się z pracy. Zaczęło się dla niej życie, którego nie znała, życie w kolejkach z wnioskami do różnych instytucji, życie z atakami w środku nocy, życie od 10-tego do 10-tego, a i tak rzadko było tak dobrze, bo bez pracy musiała oszczędzać na wszystkim. Najgorsze jednak było odnalezienie się w nowej rzeczywistości - dla jednych Dorota stała się niemal świętą, która zrezygnowała z siebie, żeby pomóc siostrom. I to nie na chwilę - przecież Asia i Ula potrzebują pomocy do końca życia. Dla innych stała się osobą, która znalazła sobie taki sposób na życie - nie musi chodzić do pracy, siedzi sobie całymi dniami z siostrami... A jednocześnie nikt nie chciałby zamienić się z nią miejscami.

siostry Łodziak

Największym problemem okazało się mieszkanie. - Od śmierci mamy starałyśmy się o mieszkanie komunalne. - mówi Dorota. - Gdy pracowałam, nie spełniałyśmy kryterium dochodowego, gdy przestałam pracować i z pokoju przeniosłyśmy się do wynajmowanego mieszkania - przekroczyłyśmy kryterium metrażowe, ponieważ poza pomieszczeniami wspólnymi, takimi jak kuchnia, łazienka, korytarz, miałyśmy więcej miejsca niż 5 m2 na osobę. Znalezienie mieszkania na wynajem też graniczyło z cudem. Właściciele pytali: A z kim będzie pani mieszkać? Z siostrami? Studentki? Nie studentki? Rencistki? A co się stało? I tak po nitce do kłębka okazywało się, że mieszkania nam nie wynajmą. A kolejnego dnia znów widziałam to samo ogłoszenie o wynajem. Życie.

Równolegle Dorota składała wnioski do ZKZL - co kwartał wystawiają listę mieszkań do kapitalnego remontu. Jeśli ktoś spełnia warunki - a sisotry spełniały - może zamieszkać w wystawionym z zasobów miasta Poznania mieszkaniu, pod jednym warunkiem -  w wyznaczonym przez ZKZL czasie musi to mieszkanie wyremontować. Wtedy na podstawie umowy nikt nie ma prawa wyrzucić ich z mieszkania, mają stały meldunek, miesięczne koszty na poziomie kosztów wynajmu pokoju i swoje miejsce na ziemi. Wielka nadzieja i wielkie schody. Dorota postanowiła, że wciągnie tę nadzieję po tych schodach, chociażby miała stracić na to ostatnie siły. Mieszkanie musi zostać wyremontowane do końca czerwca 2016 r., w przeciwnym razie siostry będą zmuszone je oddać.

siostry Łodziak

Asia ma teraz 29 lat, Ula 31.  Obie są niepełnosprawne intelektualnie, mają epilepsję lekooporną oraz kilka pobocznych schorzeń. Dorota nie pracuje - opiekuje się siostrami. Dziewczyny mają renty, które idą na leki i rachunki. O samodzielnym wyremontowaniu mieszkania mogą tylko marzyć! Bez Waszej pomocy nie damy rady. Jest sponsor na założenie ogrzewania (jupi!) i wstawienie okien. Aby ruszyć z remontem, na start potrzeba przynajmniej pieniędzy na położenie i podpięcie instalacji elektrycznej, ponieważ musi być robiona razem z gazową. Czyli gdy zbierzemy 10.000 zł, można ruszać z remontem, a jednocześnie nadal dwoić się i troić, żeby zebrać resztę do końca czerwca 2016.

Dlaczego mamy im pomóc? Można by spytać: a dlaczego nie? Rzadko spotyka się tak zwykłych-niezwykłych ludzi. A one są trzy takie zwykłe-niezwykłe. Doświadczone przez chorobę, jednak jest coś, co trzyma je razem - siostrzana miłość. Nikt nie musi mówić Dorocie, że tak trzeba, że ją podziwia. Ona nie ukrywa, że jest ciężko, że czasem chce jej się wyć, że chciałaby, aby było inaczej. A jednocześnie kocha siostry najbardziej na świecie i nie wyobraża sobie, że mogłaby je oddać. Nawet gdy Ulka jest obrażona, że Dorota nie czyta jej bajek, albo upiera się, że jest dziś traktorem, bogiem, krową, kotem czy Koziołkiem Matołkiem. Albo kiedy Aśka nie daje się przekonać, że choinka nie może stać cały rok. Albo gdy mówią, że naskarżą na Dorotę mamie, chociaż przed chwilą były na jej grobie...

Halo, ludzie! Jest sprawa. Wyremontujemy im ten dom? Trzeba tylko zakasać rękawy dobroci i do dzieła! To naprawdę może się udać! Niech siostry Łodziak mają wreszcie swój kąt, swoją bezpieczną przystań.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki