Samotne matczyne serce w walce z niepełnosprawnością córeczki - walka trwa, ratunku!

Turnus rehabilitacyjny i pobyt podczas turnusu
Zakończenie: 27 Czerwca 2021
Opis zbiórki
Po narodzinach nie płakała. Wytężałam słuch, przerażona, chcąc usłyszeć jej pierwszy krzyk, ale go nie było. Moja córeczka w ogóle nie oddychała…
Zamiast trafić w moje bezpieczne ramiona, w pilnym trybie trafiła na OIOM, zabrana przez lekarzy. Nie było łez szczęścia, tylko okropny, przeraźliwy strach… Nie wiedziałam, czy ona przeżyje. Czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę swoje dziecko, czy też moje macierzyństwo skończy się w tym strasznym dniu, który powinien być najpiękniejszym…
Prawidłowa ciąża nie zwiastowała żadnych kłopotów… Dopiero dzień naszego pierwszego spotkania – porodu – okazał się tak trudny, skomplikowany… Poród był bardzo ciężki, trwał zbyt długo. Zamiast pierwszego krzyku salę przenikała smutna cisza, świadcząca o tym, że coś niedobrego dzieje się z moją córeczką. Brak płaczu i oddechu sprawił, że Solomia natychmiast została zabrana na oddział intensywnej terapii dla noworodków. Każdego dnia czekałam na moment, w którym usłyszę, że jest dobrze, że mogę zabrać córeczkę do domu, ale tak naprawdę do tej pory nie usłyszałam słów, które sprawią, że będę spokojna o jej przyszłość…
Solomia – takie imię nadałam mojej córeczce. Shalom po hebrajsku oznacza pokój… Chciałam, aby właśnie takie było życie mojego dziecka – pełne harmonii i szczęścia. Modliłam się, by po tym pierwszym pojedynku ze śmiercią moja córeczka odnalazła spokój. Miałam nadzieję, że to imię będzie dobrą wróżbą, która każdego dnia będzie jej przyświecać.
Po miesiącu w szpitalu wróciłyśmy do domu. Niestety Solomia dużo płakała, była niespokojna drażliwa. Czułam, że coś jest nie tak. Szybko okazało się, że miałam rację. Gdy córeczka miała 5 miesięcy i cały czas nie potrafiła trzymać główki, rozpoczęłyśmy intensywną rehabilitację. Ta walka trwa do dziś. Gdy córeczka miała rok, zdiagnozowano u niej Dziecięce Porażenie Mózgowe.
Nie jest mi łatwo. Solomię wychowuję sama, jej tata od nas odszedł… Tak naprawdę jedyne, co mi pozostało to prosić Was, ludzi o dobrych sercach, o pomoc. Widzę, że rehabilitacja, na którą mogłam sobie pozwolić do tej pory, przynosi niesamowite rezultaty. Córeczka już trzyma głowę, przewraca się na brzuch, próbuje się czołgać. Wcześniej tylko leżała jak laleczka. Teraz ma szansę się rozwijać, być samodzielna!
Lekarze są dobrej myśli – mówią, że córcia ma szansę dogonić inne dzieci, jeśli nie przestaniemy ćwiczyć i się starać. Nie umiem sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli mnie zabraknie, a córeczka nadal będzie skazana na pomoc innych ludzi. Chcę tylko, by miała szansę... Dlatego bardzo proszę o pomoc, uratuj moją córeczkę przed niepełnosprawnością!