Mocne uczucia są dla mnie zagrożeniem

Operacja serca-sympatektomia
Zakończenie: 25 Czerwca 2013
Rezultat zbiórki
Drodzy Pomagacze!
Operacja Szymka odbyła się 2 lipca 2013. Wszystko poszło tak, jak pójść powinno. Operacja udała się i Szymek jest już razem z rodzicami w domu. Jak widać na zdjęciu, rodzice odetchnęli z ulgą (a tata jaki "uhahany":)) a Szymek znowu się uśmiecha. Niestraszna mu teraz pierwsza miłość, paskudny pająk, czy pisk opon. Już mocne uczucia nie mają wpływu na pracę Szymkowego serca. Dzięki Wam kolejne dziecko ma szansę na normalne życie.
Dziękujemy w imieniu naszym, rodziców i Szymka.
Opis zbiórki
Szymon to wesoły czterolatek. Jak każde dziecko w tym wieku, reaguje bardzo emocjonalnie, całym sobą. Szczeknięcie groźnie wyglądającego psa, latająca osa, a nawet miła niespodzianka....wszystko, co wywołuje u Szymka silne emocje, nieważne - czy te dobre, czy złe - jest śmiertelnym zagrożeniem.
Rodzice jeszcze przed narodzinami Szymka wiedzieli, że czeka ich walka. Podczas rutynowego badania USG wykryto u niego wodonercze prawostronne nerki, do tego doszła choroba serca – Zespół Wydłużonego Odstępu QT.
W 14 dobie życia Szymek przeszedł pierwszą, ciężką operację wszczepienia stymulatora serca. - Stan Szymona po zabiegu był bardzo ciężki ze względu na spadek kurczliwości serca, spadki ciśnienia tętniczego oraz obrzęki kończyn dolnych. Jednak pomimo tego Szymon wykazywał wielką wolę życia. Ku zaskoczeniu wszystkich i naszej ogromnej uciesze wszystko szło ku dobremu, aż w końcu (po prawie 2 miesiącach) wypuścili nas do domu – wspomina tata.
Następnie zoperowano nerkę, która ze względu na wystąpienie wady serca, przesunięta została na drugi plan. Zabiegł się udał, a nerka Szymka zaczęła pracować i funkcjonować jak należy. Jest ona w obrazie powiększona i zmieniona, ale można powiedzieć, że jest wyleczona.
W kwietniu ubiegłego roku zaledwie 3-letni Szymek upadł na podłogę. Szok, krzyk, łzy. Chłopiec był nieprzytomny przez 3 minuty. Mama modliła się, żeby doczekał przyjazdu karetki. Gdyby nie przytomna reakcja taty i umiejętnie wykonywana resuscytacja, nie byłoby już o co walczyć. W szpitalu stwierdzono u Szymka uszkodzenie (przerwanie) elektrody serca, skutkujące brakiem stymulacji komór. Kolejna operacja - wymiana stymulatora z jednoczesnym odtworzeniem ciągłości elektrody, po której lekarze orzekli: aby Szymek mógł normalnie żyć, na mięsień serca musi mieć wszyty defibrylator. Na pytanie mamy, jakie jest niebezpieczeństwo i procent niepowodzeń, lekarz odparł, „że na jej miejscu wolałby nie wiedzieć“. Rodzice zaczęli szukać innnych rozwiązań.
Na własną rękę pojechali do włoskiej kliniki kardiologicznej w Pavii, gdzie chłopiec został przebadany i skonsultowany przez Profesora Petera Schwartza specjalizującego się w chorobie serca, na którą cierpi ich syn. Pojawiła się szansa.
Siła emocji, jakie przeżywa Szymon, nie może docierać do jego serca. Szymkowi trzeba usunąć nerw przewodzący impulsy do serca (sympatektomia). Wszystko po to, aby wyeliminować ryzyko wystąpienia arytmii i migotania. Szymek nauczył się jeździć na rowerze i nie przestaje namawiać rodziców na wspólne wycieczki. Chce biegać, skakać, pływać i grać w piłkę – niestety, te przyjemności są mu mocno dozowane, gdyż serce może wpaść w arytmię, co bez udzielenia błyskawicznej pierwszej pomocy skończy się tragicznie….
Koszt operacji serca Szymka, to ok. 7 tysięcy euro. Dlatego rodzice zwracają się o pomoc do ludzi rozumiejących ich strach o życie dziecka.
Dla Szymka, aby mógł cieszyć się życiem i wszystkim tym, co kocha robić. Aby mógł przeżyć pierwszą miłość i egzamin na prawo jazdy...