"Co mówimy śmierci? Nie dzisiaj!" Ostatnia szansa na ratunek Tomka!

leczenie ostatniej szansy w Izraelu, terapia CAR-T-CELL
Zakończenie: 9 Maja 2019
Rezultat zbiórki
Dotarły do nas wieści najsmutniejsze z możliwych. Dzisiaj (20 maja) rano Tomek odszedł. Okrutna choroba okazała się silniejsza. Wciąż nie dowierzamy, że to prawda...
Dziękujemy wszystkim, których historia Tomka poruszyła i którzy pomagali, żeby światełko nadziei paliło się jak najdłużej.
Rodzinie i bliskim Tomka składamy najszczersze kondolencje.
Opis zbiórki
Stało się i już nie ma odwrotu... Dzięki środkom zebranym na siepomaga.pl kilka miesięcy temu, 13 maja wylatuję do Izraela na leczenie ostatniej szansy. Ostatniej — taka jest brutalna prawda. Pieniądze dotychczas zebrane wystarczą jedynie na "rozruch" właściwej terapii. Dostałem wreszcie pełen kosztorys i znowu usiadłem bez słowa. Kolejne przynajmniej 150 tysięcy dolarów — tyle kosztuje moje życie. Jedyne życie, jakie mam... Błagam o pomoc!
Śmierć upomniała się o mnie w lipcu zeszłego roku, wysyłając swojego sprawdzonego i zaufanego “człowieka”... Chłoniak Burkitta — nowotwór, wyjątkowo sprawny i działający błyskawicznie zabójca. Od kilku lat żyję z przeszczepioną nerką, więc mam bardzo ograniczone możliwości obrony. Nie mogę przyjąć mocniejszej chemii, bo zabije mnie szybciej niż chłoniak.
Gdy czytasz te słowa, ja szykuję się na być może ostatnią wojnę w życiu. Nie mam siły na nic… Ani żeby być mężem dla swojej żony, ani żeby być tatą dla swoich dzieci. Moja młodsza córeczka skończyła dopiero roczek, tak długo na nią czekaliśmy… Czy ma pamiętać swojego tatę tylko ze zdjęć?
Całe nieszczęście zaczęło się ponad 12 lat temu. To wtedy wirus grypy zniszczył nieodwracalnie moje nerki i konieczny był przeszczep. Czekałem na niego jak na zbawienie, 4 długie lata… Wreszcie się udało, ale żeby organizm nie odrzucił “obcego ciała”, musiałem od tego momentu przyjmować leki immunosupresyjne, obniżające odporność. Niestety, po niemal 8 latach przyszedł chłoniak — jako efekt uboczny.
Lipiec 2018 roku. Infekcja, 40 stopni gorączki… Dla człowieka po przeszczepie to nawet nie dzwonek alarmowy, tylko wyjąca z pełną mocą syrena. Pojechałem prosto na nefrologię, we krwi wykryto komórki nowotworowe. Po miesiącu badań i oczekiwaniu w ogromnej niepewności usłyszałem wyrok... Chłoniak Burkitta — złośliwe paskudztwo, nowotwór, w dodatku zmodyfikowany genetycznie. W klasycznych przypadkach wali się w niego wszystkim, co lekarze mają pod ręką. Chemia, chemia i jeszcze raz chemia... Największy dostępny kaliber, niemal bomba atomowa. Misja prawie samobójcza, bo trzeba pozbyć się intruza, nie zabijając przy okazji pacjenta… Niestety, u mnie to tak nie działa.
Nerka — od 8 lat moja, choć organizm uważa, że wciąż obca. Musi być pod szczególną ochroną, dlatego najmocniejsza chemia odpada, a w Polsce innej metody już nie ma. Próbowaliśmy jeszcze w międzyczasie terapii komórkami macierzystymi, ale ona również zawiodła... Strzelamy więc właściwie z procy do nadjeżdżających czołgów, ze świadomością w jak bardzo ciemnej dziurze się znajdujemy i wypatrując jakiegokolwiek światełka na naszym okrutnie zachmurzonym niebie...
Mam przerzuty w kościach, płucach, wątrobie i... Łatwiej w sumie wymienić te organy gdzie raka jeszcze nie ma. Jest źle, fatalnie. W połowie października skończę 35 lat, jeśli dożyję. Kurde, to jeszcze nie czas, żeby umierać...
Ponad 2000 lat temu pewna bardzo znana gwiazda wskazywała ludziom drogę do celu. Dzisiaj nadzieja, ostatni jasny punkt, który trzyma mnie jeszcze przy życiu, świeci raptem 60 km od tamtego miejsca. W Ramat Gan, izraelski szpital specjalizujący się w ratowaniu ludzi z raka zaproponował mi leczenie metodą CAR-T-CELL.
To nieporównywalnie nowocześniejszy i bezpieczniejszy sposób na pozbycie się choroby wobec tych dostępnych w Polsce. Ja, z moją nerką — nie mam innego wyjścia. Albo spróbuję tam podjąć rękawicę, albo przyjdzie zacząć mi spisywać testament… Żebym mógł polecieć do Izraela, musiałem najpierw wpłacić 100 tysięcy dolarów depozytu, które udało się zebrać dzięki Waszemu wsparciu. Kilka dni temu otrzymałem pełen kosztorys leczenia, na kolejne setki tysięcy dolarów...
Śmierć jest blisko, czuję jej oddech na plecach. Boję się, że podpisała już na mnie wyrok i jeśli pozostanę w Polsce, wkrótce zostanie wykonany. To, co czytasz, jest więc prośbą skazańca, błagającego o ułaskawienie. O życie i szansę na ratunek. Koszty są ogromne, mam tego świadomość. Ale dzisiaj o nic innego już nie mogę prosić. Dla siebie, mojej żony i dzieci…
Tomasz