Tak łatwo się nie poddam

Ssak Clario, inhalator
Zakończenie: 14 Marca 2016
Rezultat zbiórki
Bardzo serdecznie dziękujemy za wpłacanie środków dzięki, którym mieliśmy możliwość zakupu ssaka i inhalatora. Bez Waszej pomocy nie byłoby nas stać na kupno tak drogiego sprzętu. Wasza hojność bardzo nas wzruszyła i pokazała, że warto jest walczyć z całą armią dobrych ludzi. Dzękujemy!!!
Rodzice Tomusia
Opis zbiórki
24 tydzień – nie za wcześnie, żeby kupić wózek, przygotować łóżeczko. Podobno w tym tygodniu przyszła mama zaczyna odczuwać tzw. syndrom wicia gniazda – chce, żeby wszystko było gotowe na przyjście maleństwa. Zaczyna porządkować, kupować, przemeblowywać. Nie za wcześnie na to wszystko, kiedy można odliczać tygodnie do porodu. Za późno, gdy przychodzą bóle porodowe i tylko godziny dzielą od przyjścia dziecka na świat.
Bóle przyszły nagle i mimo pomocy lekarza nie udało się opóźnić porodu. Tomuś przyszedł na świat jako skrajny wcześniak. Taki malutki, że chciałoby się go jeszcze ukryć przed wszystkimi, otulić ze wszystkich stron, ogrzać. Niestety, rodzice nie mogli go nawet dotknąć. Od razu został zaintubowany i zabrany na neonatologię. Lekarze robili wszystko, co mogli, żeby uratować jego życie. Rodzice tej walki nie widzieli, odbywała się za zamkniętymi drzwiami, a oni czekali.
Tomuś przyszedł na świat za wcześnie, ale nie chciał go zbyt wcześnie opuszczać - walczył dzielnie. Rodzice każdego dnia po krótkiej wizycie na oddziale i informacji od lekarzy schodzili do szpitalnej kaplicy i modlili się, żeby ich synek przeżył. - Baliśmy się telefonu ze szpitala … Czekaliśmy …Tomuś walczył… Raz było dobrze, raz źle. – wspominają. - Badania wykazały, że ma wykształcone wszystkie organy, prócz płuc. Po 1,5 miesiąca w szpitalu stan się nagle pogorszył (zapalenie płuc). Tomek bez tlenu nie mógł żyć. Przewieziono go do Centrum Traumatologii, gdzie po konsultacji wykonano zabieg intubacji. Dzięki w porę przeprowadzonej laseroteapii Tomek widzi.
Tomek od urodzenia przebywał w szpitalach ani dnia w domu. Zycie naszej rodziny kręciło się wokół szpitala i powrotu Tomusia do zdrowia. Zawsze podczas zabiegów byliśmy przy nim i oczekiwaliśmy w trwodze, by się wszystko powiodło. Przeszedł wiele badań, widzieliśmy, że cierpi. Zresztą my przeżywaliśmy to samo. Po 7 miesiącach w końcu pokazało się światełko w tunelu - Tomek został zakwalifikowany do tlenoterapii w warunkach domowych.
Aby rodzice mogli sami opiekować się Tomkiem, muszą być gotowi na każdą sytuację, która zagraża jego zdrowiu i życiu. Przy rurce tracheostomijnej często trzeba odsysać zbierającą się wydzielinę. Do pary potrzebny jest inhalator, żeby tej wydzieliny było mniej, a więc mniej sytuacji, w których Tomek krztusi się podczas oddychania i trzeba szybko działać. Uzbrojeni w taki sprzęt rodzice będą mogli szybko pomóc Tomkowi, gdyby trzeba było oczyścić rurkę. Proszą nas o pomoc w zakupie tych pomocnych sprzętów.