Zbyt słaba by żyć, za młoda by umrzeć

Trzy turnusy terapeutyczne dla osób chorujących na zaburzenia odżywiania
Zakończenie: 22 Lipca 2017
Opis zbiórki
(Aktualizacja 6. 04. 2017) Patrycja jest już na turnusie rehabilitacyjnym. Każdy dzień to dla niej teraz ciężka walka z samą sobą o samą siebie. Jej stan jest jednak wciąż poważny. Nawet dla doświadczonych terapeutów, przyzwyczaionych do widoku wyniszczonych, wychudzonych ciał, praca z Patrycją jest wyzwaniem, bo rzadko się zdarza, żeby u kogoś choroba zaszła aż tak daleko. Patrycja otarła się o śmierć, czuła na karku jej oddech, czuła, że każdy dzień może być jej ostatnim, dlatego potrzebuje czasu by wrócić do zdrowia. Dużo czasu... Jeden turnus rehabilitacyjny, to dla niej zbyt mało, dlatego wznawiamy zbiórkę, żeby Patrycja nie musiała przerywać leczenia. Nie teraz, kiedy tak bardzo chce żyć...
Anoreksję od wielu innych chorób odróżnia to, że jest widoczna. Wyniszczone ciała, przywołujące na myśl cierpiące głód ofiary wojen, rzucają się w oczy. Ale anoreksja, choć wyniszcza ciało, jest przede wszystkim chorobą duszy.
Okładki kolorowych magazynów, filmy, teledyski, migawki z paryskich wybiegów, a potem kalki tego wszystkiego, gdzieś, wśród wystudiowanych póz, na Instagramie. Zewsząd bombardowani jesteśmy obrazami niedoścignionych ideałów. Ideałów wyprodukowanych przy pomocy odpowiedniego oświetlenia, kadru i programów graficznych. Patrzymy na te obrazy, zaczynamy się porównywać, chcemy być tacy jak bohaterowie z okładek. To często punkt zapalny, prowadzący do choroby.
U Patrycji zaczęło się trochę inaczej. Patrycja chciała po prostu być zdrowsza, bardziej wysportowana. Nigdy nie była gruba. W wieku 19 lat ważyła 54 kilogramy przy 162 cm wzrostu. No, ale przecież zawsze mogło być lepiej. Więc najpierw jedzenie. Trzeba z tym uważać. Trzeba wiedzieć, co się je, nie wolno się truć, a przecież wszędzie jest tyle chemii. Czytanie etykiet! To bardzo, bardzo ważne! Trzeba też sporządzić sobie listę produktów niezdrowych, zakazanych, takich których pod żadnym pozorem nie wolno jeść. Cukier, tłuszcze, z czasem lista się rozrasta...
Dalej ćwiczenia. Dwa razy w tygodniu, trzy, w końcu codziennie. Coraz więcej i więcej, choć doskwiera głód. Ale to przyjemne uczucie. Skoro czujesz głód, to jesteś zwycięzcą. Nie możesz jeść, bo przecież znajomi piszą “Boże, zrób coś z tym” i ty wiesz, że to znaczy, że wciąż jesteś za gruba, że musisz jeszcze pracować, a gdy zwrócą ci uwagę i napiszą “Ale jesteś chuda”, cieszysz się, że zauważyli. Przecież to kosztowało tyle wysiłku.
Patrycja nie potrafi sobie przypomnieć momentu, kiedy przekroczyła granicę. Kiedy chęć być zdrowszą, ładniejszą stała się obsesją. Nie dostrzegła chwili, w której jej myśli zaczęły się kręcić jedynie wokół jedzenia i ćwiczeń, a wszystkie inne zainteresowania zeszły na dalszy plan. Wcześniej miała normalne, dobre życie. Zaczęła studia, pracowała, a w weekendy wychodziła ze znajomymi. Po prostu przyszło jej do głowy, żeby coś poprawić.
Patrycji było coraz mniej. Posyłane ukradkowo spojrzenia, odczytywane były jako komplenety. Ciężka praca nie idzie na marne! Trzeba jeść jeszcze mniej, a ćwiczyć jeszcze więcej. Tylko że z tymi ćwiczeniami było coraz trudniej. Właściciel pobliskiej siłowni zakazał jej wstępu ze względu na zbyt niską wagę. W zasadzie to dobrze, to znaczy, że się naprawdę napracowała. A siłownia? Znajdzie inną.
Rodzice zaczęli odchodzić od zmysłów. Naciskali na leczenie. Dla świętego spokoju Patrycja znajduje psychologa. Takiego żeby jej nie zaszkodził, żeby czasami nie nakłonił jej do jedzenia. Chodzi do niego, siedzi godzinę, co jakiś czas, dla niepoznaki, przytakując i wraca do domu. Z każdym tygodniem coraz chudsza.
Na ćwiczenia nie ma już sił. Nie ma ich też na studia, pracę ani na spotkania ze znajomymi. Tych zresztą została garstka. Z resztą kontakt się urwał, no bo ile można z kimś rozmawiać o jedzeniu i ćwiczeniach?
W czerwcu jest już bardzo źle. Patrycja trafia do szpitala. Nie ma już siły się przed tym wzbraniać. W szpitalu lekarzom udaje się ją złamać. Zaczyna jeść. To jedyny sposób, by uzyskać prawo do telefonu czy odwiedzin. Wraca do domu, ale wtedy choroba atakuje ze zdwojoną siłą.
Dzisiaj Patrycja ma 22 lata i waży 29 kilogramów. Już nie ćwiczy. Nie ma siły na to, żeby w ogóle chodzić. Stan, w jakim się znajduje, zagraża jej życiu. Chciałaby wrócić na studia, do pracy. Na nowo normalnie żyć, ale sama nie jest w stanie sobie pomóc. Ratunkiem dla niej może być tylko terapia w ośrodku dla osób z zaburzeniami odżywiania. Terapia, której koszt przekracza możliwości finansowe jej najbliższych. Terapia, bez której umrze.