Aby móc stanąć na nóżkach

Aby móc stanąć na nóżkach
Innowalk
Zakończenie: 2 Czerwca 2016
Opis zbiórki
Wiosna 2010. - Kiedy już wiedziałam, że jestem w ciąży, nie myślałam o niczym innym, tylko o tym, jak to zmieni nasze życie, gdy na świecie pojawi się nasze ukochane dziecko. Człowiek miał wtedy marzenia… - opowiada p.Monika, mama Mateuszka. Marzenia, które szybko zostały zburzone, najpierw przez diagnozę, a później przez lekarzy aplikujących ogromne ilości leków, który spowodowały spustoszenie w organiźmie chłopca.
Gdy Mateusz miał 3 tygodnie, zaczęły się dziwne zachowania. Kilka razy dziennie nagle zaczynał prostować rączki i nóżki, jakby nie mógł ich zgiąć. Po takim ataku był bardzo senny. Mimo że to było pierwsze dziecko, rodzice wiedzieli, że to nie jest normalne. Lekarze nie wiedzieli jednak, co może dolegać Mateuszowi, więc sprawdzali wszystko – wzrok, mózg, nawet serce. Gdy diagnoza nadal nie była postawiona, a ataki nie mijały, lekarze postanowili włączyć leki – najpierw uspokajające, a potem przeciwdrgawkowe. Nie pomogły. Dopiero gdy maluszek trafił na neurologię, udało się postawić diagnozę – padaczka. Wtedy doszły kolejne leki, aby trafić w ten, który pomoże, jeden odstawiali, dawali inny. Leki zamiast działać, niszczyły Mateusza, o czym dowiedzieliśmy się dopiero po zmianie lekarza. Niestety, dwa lata przyjmowania leków spowodowały fatalne skutki. Doszło do głębokiego zwiotczenia mięśni (Mateuszek nie chodzi), pogorszenia widzenia (jeszcze do niedawna groziła mu operacja, ponieważ jest podejrzenie porażenia nerwu 6), pogorszenia stanu wątroby (musiał przejść kurację regeneracyjną) oraz opóznienie w mówieniu.
- Gdyby ktoś dał mi szansę, żeby cofnąć czas, nie pozwoliłabym podać Mateuszowi tych leków. – mówi z żalem p.Monika. - Za każdym razem, kiedy trzeba było jechać na wizytę do lekarza, budził się we mnie starch, że znów zwiekszy dawki leków, znów kolejne „trucizny”. Jak ja mogłam na to pozwolić… teraz jestem mądrzejsza, wtedy zawierzyłam lekarzowi. Momentem zwrotnym w naszym życiu, a przede wszystkim życiu Mateuszka, była wizyta, podczas której lekarz Mateuszka stwierdził, że z Mateuszka już nic nie będzie... Jak on to mógł powiedzieć? Tego samego dnia znaleźliśmy innego dr Bachańskiego, u poprzedniego nasza noga już nie stanęła. Po zmianie lekarza, Mateusz zaczął powoli schodzić z leków – obecnie nie przyjmuje już żadnych. Jednak o wiele dłużej zajmuje odzyskanie tego, co przez te leki stracił. – Każdy, kto usłyszy naszą historię, pyta, jak to możliwe, że jakiś lekarz podał leki, które nie pomagały, a tak zaszkodziły? Nie wiem, całkowicie wierzyłam lekarzom w to, że wiedzą, co robią. – mówi p.Monika. – Kiedyś Mateuszek mówił “mama”, “tata”, może jeszcze kiedyś znowu zacznie mówić.
O ile zejście z leków udało się bez problemów, nadrabianie zaległości nie jest takie łatwe. Mateusz może kiedyś zacząć chodzić, jednak teraz wciąż jeździ na wózku. Jego stawy przez długi czas były nieaktywne, więc ma zaburzone stawianie kroków. Statyczny pionizator nie pomoże mu w nauce chodzenia – potrzebne jest urządzenie Innowalk. To urządzenie pozwala ożywić nóżki dzieciom, takim jak Mateusz, a wymuszając robienie kroków, przygotowuje do prawidłowego chodu. Na razie wydaje się to całkowicie nierealne, ale wróciły marzenia, nie te same, które były na początku, bo wtedy chodzenie Mateusza wydawało się naturalną koleją rzeczy… a teraz jest w sferze marzeń.
5 lat temu los nie dał młodym rodzicom żadnego znaku, że z ich dzieckiem będzie coś nie tak. Do głowy by im nie przyszło, że przejdą to wszystko i nadal będą mieli siły, aby walczyć o zdrowie Mateusza. W 2013 w drodze na rehabilitację inny samochód wymusił pierwszeństwo, doszło do wypadku. To mógł być koniec walki, to mógł być najgorszy dzień w życiu tej rodziny. Mama Mateusza była w gipsie aż do szyi, a on nie miał nawet zadraśnięcia. Po tym zdarzeniu nie mogą powiedzieć, że ich los jest okrutny i zsyła na nich same nieszczęścia. Uznali, że to jest znak, że mają jeszcze dużo do zrobienia - pierwszy krok Mateusza jest na tej liście jako priorytet. Jest urządzenie, które może mu pomóc, koszmarnie drogie, bo to nowość, w Polsce podobno pojedyncze osoby je mają. Wierzymy, że są też ludzie, którzy zechcą pomóc zdobyć tego nauczyciela chodzenia dla Mateusza.