Żyję z tykającą bombą w głowie. Uratuj mnie! - potrzebne dalsze wsparcie!

Operacja guza pnia mózgu w International Neuroscience Institute
Zakończenie: 30 Listopada 2019
Opis zbiórki
Proszę o życie, bo ta zbiórka powstała, żeby uratować mi życie. Tylko i wyłącznie po to… Mam 24 lata i tykającą w głowie bombę. Ile tam jeszcze zostało dni, godzin, minut? Nikt tego nie wie… Naczyniak umiejscowiony w pniu mózgu rozlał się mocno, a mózg ludzki bardzo nie lubi rozlanej krwi. Niestety, lekarze w Polsce nie chcą ruszać mojego naczyniaka, bo wg nich znajduje się w miejscu nieoperacyjnym. Jedyną szansą pozostaje bardzo droga operacja w Niemczech, u światowej sławy neurochirurga, który tak trudnymi przypadkami zajmuje się codziennie.
Zaczęło się 8 lat temu. Miałam 16 lat i zostałam znaleziona przez rodzinę na podłodze po ataku. Trafiłam do szpitala, gdzie tamtejszy lekarz uznał, że przywieźli mu naćpaną nastolatkę. Badania nie pokazywały jednak żadnych substancji, więc chciano mnie wypisać do domu. Uratowała mnie mama, która wymogła badanie tomografem komputerowym. Następnego dnia byłam już w Centrum Zdrowia Dziecka. Na badaniu wyszły liczne zmiany w mózgu. Nie byłam naćpana, w mojej głowie ukryła się śmierć.
Po operacji musiałam wszystkiego uczyć się od nowa. Chodzenie, mówienie, pisanie. Wiedziałam, że moje życie już nigdy nie będzie wyglądało tak, jak wcześniej. Tym bardziej że choroba ma podłoże dziedziczne, a naczyniaki lubią powracać. Po 3 i 5 latach historia się powtarza. Znowu szpital, znowu operacja, kolejna blizna do kolekcji i ponowna nauka wszystkiego. Trzykrotnie udaje mi się uciec spod topora. Lada moment czeka mnie czwarte podejście, ale sytuacja mocno się skomplikowała…
Przede wszystkim zmieniło się umiejscowienie naczyniaków, a ten najgroźniejszy wybrał sobie pień mózgu, czyli miejsce odpowiadające za podstawowe funkcje życiowe, jak oddychanie, przełykanie, ciśnienie, czy krążenie krwi. Studiuję neuropsychologię, więc całą wiedzę, którą moi koledzy czerpią jedynie z podręczników, ja przerabiam na własnej skórze. Znam aż za dobrze konsekwencje i rokowania przy mojej chorobie.
Kiedy okazało się, że w Polsce nie ma dla mnie ratunku, zaczęłam szukać pomocy za granicą i w ten sposób trafiłam do International Neuroscience Institute w Hannoverze, który specjalizuje się w takich przypadkach jak mój. To jest zupełnie inny świat... Naczyniak może zostać usunięty bez żadnych deficytów neurologicznych. Lepszej szansy na życie na pewno nie dostanę. Ta jednak kosztuje bardzo dużo…
Na kosztorysie widnieje kwota 67 tysięcy euro. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak wiele to pieniędzy, ale od nich zależy moje jutro. Sama ich nie zdobędę, dlatego proszę o pomoc. Prawda jest okrutna. Walczę z chorobą od wielu lat, walczę z całych sił, ale teraz bez Waszego wsparcia przegram...
Operacji na otwartym mózgu nie da się nazwać inaczej jak bitwą o życie. Ja mam już 3 takie bitwy za sobą. Po każdej otrzymywałam medal za odwagę — okropne blizny na głowie, które na szczęście udaje się przykryć pod odrastającymi włosami. Niedługo znowu będę musiała je ściąć, ale zrobię to z radością, bo to będzie oznaczało, że mam środki na operację… Bądźcie ze mną, dajcie mi szansę… O niczym innym teraz nie marzę.
Weronika