Kapryśne nóżki Julki

rehabilitacja
Zakończenie: 17 Grudnia 2016
Opis zbiórki
Krzywość swoich nóżek Julka zauważyła dopiero, gdy jeden z kolegów w przedszkolu powiedział "ale masz krzywe nogi". Julka do domu wróciła z płaczem. Straciła chęci do dalszych ćwiczeń, ale nie do dalszych prób samodzielnego chodzenia. Nóżki Juleczki nie są krzywe, tylko chore. Spastyczne mięśnie w nóżkach bez regularnych ćwiczeń stają się zesztywniałe. Kolanka nieustannie złączone, boleśnie ocierają się o siebie krzyżują stópki, które potykają się o doprowadzają do upadku. Bez regularnych ćwiczeń, nóżki Julki zaczynają boleć, mięśnie boleśnie sztywnieją, a wyjazd na rehabilitację po dłuższej przerwie w ćwiczeniach wiąże się z ogromnym cierpieniem. Wystarczy chwila, kiedy nie ćwiczymy – a wszystko co udało się wypracować po prostu znika.
Zaraz po urodzeniu nic nie wskazywało na to, aby miały pojawić się jakiekolwiek problemy. O tym, że coś jest nie tak mama zorientowała się, gdy rówieśnicy Juleczki zaczęli chodzić, a ona nawet nie raczkowała. Lekarze zapewniali, że nie wszystkie dzieci rozwijają się w tym samym tempie i dziewczynka szybko nadrobi opóźnienia. Czas mijał, a dziecko nadal nie poruszało się samodzielnie. Próby chodzenia kończyły się rozległymi siniakami, a nawet rozbitą wargą. Dopiero w 2012 roku na prywatnej wizycie u ortopedy stwierdzono Mózgowe Porażenie Dziecięce. Ta diagnoza była dla całej rodziny szokiem, gdyż pozostałe dzieci Państwa Wetoszków to okazy zdrowia. Od tego momentu rozpoczęły się regularne podróże pomiędzy poradniami: ortopedyczną, neurologiczną, genetyczną, pedagogiczną i rehabilitacyjną.
W mózgowym porażeniu żadna czynność, którą udało się wypracować nie starcza na całe życie. Gdybyśmy tylko zaprzestali rehabilitację, cały trud pracy poszedłby na marne. Choć do całkowitej sprawności brakuje jeszcze wiele, chwalić można wszystko co Julka już potrafi – bo w każdą z tych czynności włożył ogromną ilość czasu i serca. Póki Julka rośnie i się rozwija niezbędna jest systematyczna praca, aby nie dopuścić do trwałego zesztywnienia mięśni w jej nóżkach. Takie ćwiczenia będą towarzyszyć jej jeszcze przez długie lata, właściwie nie powinny się kończyć nigdy, aby wypracowana sprawność towarzyszyła jej w życiu dorosłym i umożliwiła samodzielność. Zazwyczaj jednak zostaje przerwana z braku środków finansowych, skazując na wózek, ból i niepewność.
Przeszłość to diagnoza, która nie pytając nikogo o zdanie pojawiła się w życiu maleńkiej dziewczynki i jej rodziny. Nie ma konieczności do tego wracać, wylewać łez i codziennie sprawdzać czy nadal się tam znajduje. Będzie już zawsze… Najważniejszy jest każdy nowy dzień – ortezki na stópkach na dzień, szyny na nóżkach na noc i nieustająca rehabilitacja. To najskuteczniejsza metoda, z którą zaprzyjaźniła się maleńka Juleczka, aby przyszłość, w którą będzie jej dane, wskoczyła o własnych nóżkach, bez wózka. Póki ma siły oraz poczucie, że warto walczyć z własnym ciałem pomóżmy dziewczynce kontynuować walkę z kapryśnymi nóżkami.