Powrót z dalekiej podróży

Turnus
Zakończenie: 17 Sierpnia 2015
Rezultat zbiórki
Gdy dowiedzieliśmy się, że Piotrek jest chory zawalił się nasz cały świat, ale teraz wierzę, że na świecie są dobrzy ludzie i że Piotrek ma szansę na normalne życie.
Niestety, Piotrek nie był na zaplanowanym turnusie wyjazdowym. W czasie podróży, niedaleko za Warszawą mieliśmy wypadek, na szczęście nikomu nic się nie stało, ale samochód został poważnie uszkodzony i musieliśmy ściągać go lawetą do domu. Nie mogliśmy pojechać pociągiem, gdyż byłoby to zbyt męczące dla Piotrka i Filipa (są jeszcze zbyt mali). Zebrane pieniądze wykorzystaliśmy na miejscu, Piotrek był na intensywnym 2-tygodniowym turnusie stacjonarnym w Łukowie w Centrum Wspomaganie Rozwoju Dziecka.
Piotrek oprócz autyzmu ma opóźnienie w rozwoju i zbyt duże napięcie mięśniowe, ale ciągła rehabilitacja i terapia bardzo mu pomagają. Do chwili obecnej Piotruś nie mówi, ale jest nam już łatwiej się z nim porozumieć bo potrafi pokazać co chce i dzięki temu mniej się denerwuje. Dzięki terapii czaszkowo-krzyżowej, diecie i treningowi Johansena zaczął przesypiać całe noce i mniej interesuje się kręceniem. A jeszcze do niedawna kręcił wszystkim, co wpadło mu w ręce i było to jedyne zajęcie, które go cieszyło.
Na turnusie Piotruś miał zapewnioną również terapię wczesnego wspomagania, terapię SI, zajęcia z logopedą, rehabilitację. Piotrek chodził na basen i miał kąpiele wirowe. A to wszystko dzięki Wam!
Wdzięczna za pomoc Mama Dagmara
Opis zbiórki
Każde dziecko może mieć gorszy dzień, humor - jak dorosły. Nie musi cały czas się uśmiechać, a płacz nie zawsze musi oznaczać, że coś boli. Jednak pierwsza myśl rodzica jest taka, że boli. Nie myśli, że to w główce dzieje się coś złego u kilkumiesięcznego dziecka, że z każdym dniem traci umiejętności i oddala się w świat, z którego ciężko będzie go wydostać.
Gdyby Piotruś nie płakał, nie krzyczał, nie budził się po 8 razy w nocy, rodziców zaniepokoiłoby coś innego. Dziecko, które nie chce się bawić. Zabawki, które pokrywają się kurzem, bo Piotruś nie jest nimi zainteresowany, nie zwraca na nie uwagi. Z drugiej strony potrafił zakręcić kostką do gry, praktycznie każdą rzeczą umiał zakręcić. Wszystko, co było w ruchu, uspokajało go - wirujące rzeczy, jadące samochody. Lubił, gdy coś gra i świeci. - Jak doszliśmy do autyzmu? - próbuje przypomnieć sobie mama. - To było nasze pierwsze dziecko, nie wiedzieliśmy, co robić. Na pogotowiu byliśmy raz. Myśleliśmy, że go coś boli. Lekarz powiedział: to dziecko, normalne, że płacze. Dr Google okazał się bardziej pomocny. Napisałam mail do ośrodka dla dzieci z autyzmem, opisując zachowanie synka. Była zima, styczeń. W marcu mieliśmy pierwsze spotkanie, na trzecim było już jasne - to autyzm.
Diagnoza tłumaczy wszystkie objawy - smutek, rozdrażnienie, płacz, brak kontaktu wzrokowego - jednak nie podaje przyczyny. Nie podaje recepty na uleczenie, nie wylicza prędkości, z jaką dziecko oddala się do swojego świata, nie wyznacza drogi, jak do tego świata dotrzeć. Dzieci boją się Piotrusia, a on tego nie rozumie. Nie można winić dzieci, często dorośli zachowują się gorzej niż dzieci. Kiedy biega po korytarzu w przychodni i krzyczy, mówią że jest niewychowany i patrzą z politowaniem na rodziców.
Rodzice Piotrusia wiedzą, że walka z chorobą to nie jest walka z ich synkiem - autyzm jest i będzie z nim, nie próbują się go pozbyć. Próbują tylko scalić te dwa światy, żeby Piotruś nie oddalił się w swojej chorobie zbyt daleko. Aby to było możliwe, nie można zaniechać terapii. Dlatego proszą nas o pomoc w zebraniu środków na turnus, który rozpocznie się 3 sierpnia.
Piotruś nie wygląda na chorego chłopca - choroba kieruje jednak nim, sprawia, że boją się go dzieci, dorośli kręcą głową, widząc jego "niegrzeczne" zachowanie. Nikt nie widzi, z jak wielkim trudem Piotruś stara się powiedzieć "mama", i z jak wielkim trudem mama wtedy powstrzymuje łzy. Dzięki turnusowi chłopiec będzie o krok bliżej do świata, w którym rodzice starają się go nauczyć żyć.