Jestem śmiertelnie chora❗️Terapia za 1,5mln złotych to ostatnia szansa!

Leczenie chłoniaka metodą Car T-Cell
Zakończenie: 27 Lipca 2020
Rezultat zbiórki
Kochani Darczyńcy,
z wielkim smutkiem zawiadamiamy, że w sobotę, późnym wieczorem nasza ukochana przyjaciółka, narzeczona i koleżanka zmarła. Jej serce nie wytrzymało obciążenia kolejną chemią i zgasła - tak szybko i tak niespodziewanie. Ale zanim odeszła była bardzo szczęśliwa - szczęśliwa, bo zobaczyła, że nie jest sama jak zawsze myślała.
Wasze zaangażowanie, dobroć, wzruszenie jej losem pokazały, że jest ważna, że jej życie jest w oczach wielu tak cenne. Jeszcze dzień przed śmiercią dziękowała do kamery łamiącym się głosem za to, że dzięki Wam po raz pierwszy w życiu widzi, że nie jest na tym świecie zupełnie sama.
Rozdziera nas smutek po stracie, ale też wiemy, że każdemu z nas, ze wszystkich szczęść najbardziej potrzeba szczęścia bycia kochanym. Ksiądz Twardowski pisał: Śpieszymy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.
Zhanna odeszła, ale my zdążyliśmy ją kochać i ona tę miłość czuła. Za to z całego serca dziękujemy. Zhanna patrzy teraz na nas wszystkich i będzie się nami opiekować.
Przyjaciele
Opis zbiórki
Mam 35 lat i proszę o szansę na dalsze życie! Jestem śmiertelnie chora. Zmagam się z nowotworem złośliwym – chłoniakiem DLBCL i wyczerpałam już wszystkie refundowane możliwości leczenia...
Nie jestem w stanie policzyć, ile litrów chemii przyjął mój organizm, nie policzę zastrzyków, wkłuć, tabletek ani badań i zabiegów, które przeszłam. Nie opiszę strachu, jaki mi towarzyszy. Nikt nie wie, ile godzin przepłakałam. Moje żyły odmawiają posłuszeństwa, nerki kapitulują, serce daje sygnały, że nie ma już sił. Potrzebuję ratunku!
Moje dotychczasowe życie nie było łatwe. O szczęśliwym dzieciństwie mogłam tylko marzyć. Nieustannie musiałam o wszystko walczyć. Wielokrotnie miałam wrażenie, że jestem na świecie zupełnie sama. Mimo to, nauczyłam się kochać życie. Trenowałam boks, miałam przyjaciół, plany. A później wszystko przerwała choroba – podstępna i zabójcza, która chce zniszczyć mój organizm.
Gdy zachorowałam, poznałam mężczyznę, który dziś jest moim narzeczonym. Jest przy mnie przez całą chorobę, wspiera mnie, wierzy, że będę zdrowa. Marzę o tym, żeby założyć białą suknię i zatańczyć z nim na naszym weselu. Moje marzenia nie są teraz możliwe do zrealizowania i bardzo się boję, że nigdy nie będą...
W mojej smutnej rzeczywistości pojawiła się nadzieja – nowatorska terapia CAR-T Cells, oparta na najnowszych osiągnięciach inżynierii genetycznej. Ta metoda daje mi 80% szans na wyleczenie. Na etapie badań, terapia była refundowana. Teraz jest dostępna tylko za nieosiągalne dla mnie pieniądze – 1,5 miliona złotych! Mam bardzo mało czasu. Muszę zebrać pieniądze do końca sierpnia!
Wiele walk w życiu wygrałam, ale teraz jestem o krok od przegranej. Mój czas się kończy i potrzebuję, by jak najwięcej osób przyłączyło się do mnie i wsparło mnie w ostatecznym starciu z chorobą. Wiem, że na pewno umrę, jeśli nie rozpocznę terapii. To leczenie to moja jedyna szansa, dlatego błagam o pomoc – tak bardzo chcę jeszcze żyć!