Zuzia ma urodzinowe marzenie. Nie chce nowej lalki, gry czy zegarka. Moja córeczka marzy, aby mieć sprawną rękę i móc bawić się, jak inne dzieci… Przeszła już 4 operacje, ale nadal wierzy, że jej marzenie wkrótce się spełni.
Mój poród miał przebiegać tak jak porody setek tysięcy kobiet na świecie. Stało się inaczej… Błędne wyliczenie wagi mojej córeczki było głównym powodem tragicznych następstw. Zuzia zaklinowała się w kanale rodnym lewym barkiem. Lekarze ciągnęli ją za główkę, niestety, ciągnęli za mocno… Przez długi i ciężki poród moja córeczka przez kilka chwil nie żyła. Sprawna reanimacja przywróciła jej życie, ale przez dwa miesiące leżała na OIOM-ie pod respiratorem, walcząc o samodzielny oddech. Miała nie widzieć, miała dziurę w sercu, padaczkę niedokrwienną… Niesprawna ręka w tamtym momencie wydawała się najmniejszym problemem…

W szpitalu usłyszałam, że niedowład ręki jest przejściowy, tak czasami się zdarza, po czasie przejdzie… Ale nic się nie zmieniało, nie przechodziło - wtedy zaczęłam szukać pomocy. Badania neurologiczne zszokowały całą naszą rodzinę. Zuzia miała przerwane nerwy barkowe prowadzące do kręgosłupa. Potrzebna była natychmiastowa operacja, aby zobaczyć skalę problemu. Okazało się, że cała lewa strona ciała Zuzi jest słabsza. Ale to ręka była największym problemem. W ogóle nie ma sprawności w palcach, może zgiąć rękę, ale już nie wyprostuje… Kiedy poszła do przedszkola, widziałam każdego dnia, jak bezwładna rączka ciąży naszej córeczce - nie mogła się swobodnie bawić, jeździć na rowerze, jak jej koleżanki…

Wiele czasu Zuzia spędzała też w szpitalach. Skończy dopiero 10 lat, a za nią są już 4 poważne operacje. Do tego dochodzą wielogodzinne rehabilitacje i ćwiczenia. Spędzanie takiej ilości czasu z dorosłymi znacznie wpłynęło na dojrzałość Zuzi. W szkole z trudnością komunikuje się z koleżankami… Jej problemy zdrowotne odbijają się na wynikach w nauce. Ciężko jej nadążyć za rówieśnikami. Nawet zwyczajne pisanie w zeszycie to dla niej ogromne wyzwanie, kiedy zeszyt trzeba trzymać łokciem. To wszystko i nieśmiałość Zuzi przekładają się na jej problemy emocjonalne. Dzieci w jej wieku same jeżdżą na wycieczki, obozy, kolonie, a w wypadku Zuzi to jest niemożliwe. Przez to, co przeszliśmy, jest bardzo emocjonalnie przywiązana do nas i trudno jej znieść rozłąkę z nami. Wiele się zmieniło przez poprzednie 3 lata, kiedy na świecie pojawił się braciszek Zuzi. Piotruś stał się jej oczkiem w głowie. Gdy tylko wracała ze szkoły, pomagała mi karmić, przewijać, kąpać brata… Oczywiście na tyle, na ile mogła.
Aby Zuzia w pełni mogła bawić się i spędzać czas z Piotrusiem, konieczna jest kolejna - już piąta - operacja rączki. Znowu mogą nam pomoc neurochirurdzy ze szpitala w Aachen. Planują przeszczepić mięsień z bicepsa do przedramienia. Dzięki temu Zuzia będzie mogła trzymać rękę w naturalnym położeniu, wzdłuż ciała. Obecny przykurcz powoduje, że Zuzia ma rękę nienaturalnie obróconą. Na tę operację potrzebujemy Waszego wsparcia finansowego. To jest jedyna szansa na powrót Zuzi do całkowitej sprawności. Błagam Was, pomóżcie Zuzi być taką, jak jej koleżanki!
Wioletta Cegielska, mama Zuzi